poniedziałek, 12 września 2016

Czarno

Pomyślałam, a raczej powiedziałam, że coś  mi nie idzie wyszukiwanie talentów u swoich dzieciaków. I to dramatycznym tonem, bo jak wytłumaczyć nagły odzew iluminacją niezwykłego talentu, tzn, zniknięcie kotka , a w jego miejsce pojawienie się potwora z bagien?
Gdyby to była prawda...,   spektakularna zamiana i to nie jeden raz, ale dwa razy w ciągu godziny, no perła nie talent!  a gdyby jeszcze mogła być konkurencja sportowa na szybkość przemiany w potwora z bagien, wtedy mistrzostwo to dziecko miałoby w kieszeni! bez dopingu, samo z siebie.
Może dziecko chciało swoim odkrytym talentem podpowiedzieć temat postu? bo przecież nie swoją wredotą rozwalić mi początek dnia!!!
tuż przed wyjściem do pracy wyciąganie potwora z bagna (bagno dla niepoznaki udawało oczko wodne,  później ujawniło swoje prawdziwe bagienne oblicze. Oczko też utalentowane!)
Kąpanie, suszenie, tłumaczenie, żeby tak nie robiło. Dziecko grzecznie się wylizuje w celu odwrócenia mojej uwagi, a za małą chwilę dzień świstaka, znów potwór z bagien pląsa w ulubionym bagnie!
i kąpanie, suszenie, potrząsanie dzieckiem, żeby wygonić z niego potwora.
Na wypadek wersji wrednego rozwalenia ranka, zainspirowana przykładem z sieci o dyscyplinowaniu kotów, postanowiłam zawstydzić kota i opublikować jego ohydne zdjęcie w internecie:
(na żywo jeszcze bardziej ohydne. Przytomnie cyknęłam fotki żeby mieć dowód)
 :

Po tym budzącym grozę wstępie o potworze teraz trochę monotonii w sprawie łatwego splotu dna koszyczka. Takie dno miał koszyczek z poprzedniego postu.
Dołożone rurki pomalowałam na czarno, więc widać konstrukcję. Splot jest luźny ze względu na przeznaczenie koszyka: na owoce;  zajmie on miejsce szklanej misy, co stała sobie na drewnianym stojaku. Stojaku koloru czarnego, stąd pomysł na częściowo czarne rurki. Coś takiego było potrzebne, bo misa się stłukła,  i koleżance zrobiło się żal tej misy,  więc żeby ukoić żal zaproponowałam, żeby zawiesiła na stojaku rozmiarowo dopasowany kosz z wikliny mojej produkcji.  Przyznała, że owoce na dnie szklanej misy dusiły się z braku dostępu powietrza,  więc luźny splot może temu zapobiec. Niestety, jest jeden słaby punkt, bo nietłukliwej wikliny koleżanka tak łatwo się nie pozbędzie jak misy, chyba że go spali żywym ogniem,  ewentualnie ze stojakiem dla alibi.

I obrazki:
 :


 :

 :

 :

 :


Żeby na koniec podtrzymać czarny klimat jeszcze jedno zdjęcie potworo-dziecka
 :
 Nie oszukuję się i nie uznaję talentu, bo to nie talent tylko wściekła wredota.
Zdjęcie jest od tyłu żeby dać dziecku szansę na poprawę,  następnym razem będzie fota całego kota i jeszcze doczepię mu tabliczkę z imieniem!
Wzorce wychowawcze zaczerpnęłam stąd.

Z tym, że moje kociątko nie miało takiego słodkiego pysia, bo na pysiu miało wściekliznę (ujawniła się w kąpieli:))