poniedziałek, 19 grudnia 2016

Idą Święta


"...Ktoś patrzy w mrok,
Ujrzeć chce pierwszą gwiazdkę...
A ona jest w oczach tych,
Co kochają nas..."


Niech w oczach Waszych najbliższych pojawia się błysk i blask, mocny i gorący, zawsze wtedy, gdy na Was patrzą, i niech ta iluminacja trwa w nieskończoność (lub tak długo jak tego pragniecie)
 
A Wasze oczy niech skrzą się gwiazdkami w kierunku tych, co Was kochają.

WESOŁYCH ŚWIĄT! 

DUŻO SZCZEŚCIA I DUŻO PIĘKNEGO RĘKODZIEŁA W 2017 ROKU!
 

Varius Manx "Hej ludzie, idą Święta"
(motto skubnęłam z tej świątecznej piosenki)



Poczekajmy cierpliwie jeszcze kilka dni na coroczny hit:  św. Mikołaj rozpocznie spełnianie naszych życzeń, może zahaczy o zaległe, o które prosimy, prosimy i doprosić się nie możemy. To będzie chwila prawdy, okaże się, co warte afirmację i ten cały Mikołaj, oby, oby, oby:))

czwartek, 8 grudnia 2016

W grudniu po południu

Nasze domowe kotki stanowczo odmawiają przebywania w pięknej budce z prawdziwej wikliny, którą dostały w kiedyś w spadku; ignorują przygadywanie, że oto fajna budka się marnuje, podczas gdy one wylegują się byle gdzie,  a głównie tam, gdzie właśnie człowiek ma chęć przysiąść.  I to nie tylko teraz: w grudniu po południu, ale o każdej porze dnia, miesiąca, a nawet roku.
Jednak, gdy plecie się budka gorsza i mniejsza, ale dla obcego kotka, to zmienia się naszym domowym kotom optyka, wtedy pokazują ostentacyjnie, że chętnie zamieszkałyby w fajnej kociej budce, a to jest ta fajna. 

Budka (w budowie) ma być posagiem dla kotka o imieniu Timorek, który święta spędzi już nie w azylu, lecz w swoim nowym domu z nową rodziną.


Jakiś czas temu zarzuciłam metodę wpisywania tu urywka książki aktualnie czytanej, chociaż sprawiało mi wielką frajdę wynajdywanie takiego urywka. Jednak najpierw przez jakiś czas czytywałam książki głównie z telefonu, którą to metodę podpowiedziała mi Jakatya, a był to znakomity sposób czytania w trakcie sprawowania urzędu nocnego detektywa.
Potem już było z górki, nawet jak czytałam papierowe książki, to bez objawienia, że coś się nadaje do przepisania na bloga. Aż do teraz.
Jest taki autor, którego książki są pigułkami szczęścia.  Do łykania wtedy, gdy we własnym życiu nie ma się z czego śmiać, kiedy utrzymywanie uśmiechu wywołuje ból mięśni twarzy, gdy książka jest bezpiecznym schronieniem, a nie podnietą i wyzwaniem, którą można się otulić jak pledem. Kilka lat temu rolę ciepłego kocyka pełniły dla mnie kryminały Agathy Christie. Książki Kornela Makuszyńskiego też mogą być takim schronieniem, a oprócz tego są absolutnymi pigułkami szczęścia.
W "Kartkach z kalendarza" natrafiłam na fragment pasujący do naszej aktualnej kartki z kalendarza, gdzie napisane Grudzień, więc zdmuchnęłam z bloga kurz i przepisuję jeden uryweczek:

"Wewnątrz biednych domków było jednakże gorąco, gdyż radość buchała wielkim żarem.
Dawano sobie podarunki, pośród których najcenniejszym bywała para skarpetek zrobionych na drutach przez jakąś babkę.
Był to szczyt wspaniałości, bogactwo niezmierne.
Skarpetki zrobione były zawsze "na wyrost"; w jedną z nich można było włożyć od razu dwie nogi.
Może dlatego chowano je nazajutrz do rodowego skarbca, aby je wydobyć znowu za rok, na Boże Narodzenie.
Trudno... Roztropna mądrość biedoty nie mogła dopuścić, aby synalek w nowych skarpetkach puszył się ponad stan i aby okrężną drogą - poprzez nogi - przewróciło mu się w głowie....
Raz jeden w życiu otrzymałem dość biedną gwiazdkę: przyrzeczenie, że dostanę skarpetki... Jakoś do tego nie doszło."

Okładka książki Kartki z kalendarza
Nie istnieją  tabletki tak dalece idealne, żeby nie aktywowały się niepotrzebne reakcje, z tymi też można doznać działania ubocznego: od czasu do czasu trzeba strzepać z rzęsy gorzką łzę.

Zaplanowałam ten post w grudniu po południu,  popołudnie dawno minęło, ale niestety, "w grudniu wieczorem" nie brzmi tak dobrze jak "w grudniu po południu".
Grudzień trwa i dobrze się ma.