Nie pożałowałam rurek na trzy serca, żeby były pękate i dużo uczuć gotowe w sobie pomieścić.
Wczoraj zawitał do nas kolega, w zawodowej sprawie, ale w ostatniej chwili wpadło mu do głowy, że takie właśnie serduszka podobały się kiedyś jego bogdance. I zaczął rozmyślać, że gdyby umocować je na piku (prościej na patyczku do szaszłyka, bo jest w formie piki), wkomponować w bukiet kwiatów, i wtedy "na znak, że jest zakochany, dać czerwone tulipany".
Oczywiście bez zastanowienia wręczyłam mu trzy serduszka, tylko przedtem jeszcze wyszłam przed dom, żeby im zrobić zdjęcie i trochę przyjarać w pożarze zachodzącego słońca. Żeby były jeszcze gorętsze.
Wkrótce się okaże, co bogdanka odpowie tym trzem serduszkom, które wraz z bukietem będą promować kolegę...
Przed serduszkami trudne zadanie, ale wykonalne.
W sferze uczuć jest też następna historia, ale niestety, tu już nic się nie da zrobić.
Bobek, pieszczoszek i ukochany "synek" Aszy, odmienił swoje serce.
Z tego co wiem, nie jest zajęte jeszcze romansami, ale kot wszedł w wiek, kiedy nikt mu nie jest potrzebny do szczęścia, a najmniej stare matczysko.
To zdjęcie Bobka sprzed... rany, więcej niż pół roku, pamiętam że wieczorem rozrabiał, a gdy weszłam z zamiarem zbicia go na kwaśne jabłko, on w tym samym momencie zasnął snem niewiniątka. No to cykęłam fotkę niewiniątku.
Wtedy jeszcze Bobek chodził na noc przytulić się do matczynego bijącego miłością serca, czyli zakopywał się w długie futro Aszy.
Te czasy już przeszły i poszły.
Asza wprawdzie jeszcze śle tęskne spojrzenia w stronę Bobka, ale chyba już na nic nie liczy.
Często za to obsypuje czułością misia, który trochę przypomina Bobka (miś ma w brzuszku urządzenie mruczące, a raczej buczące, dla Aszy spoko).
Z takimi sercowymi perypetiami mam do czynienia.
Koledze powiedziałam, że serduszka wiklinowe na pewno otworzą przed nim znów tamto kochane kobiece serduszko (może, może?)
Sytuacja Aszy jest bardziej skomplikowana.
Ktoś Bobkowi powiedział, że jest adoptowany?
Asza, jak moja Brenda - miłośniczka wszelkich małych zwierzątek, z tą tylko różnicą, że nie pozwala się maluchom zakopywać w swoim miękkim futrze;-)
OdpowiedzUsuńPiękne ogniste serca, ja bym im uległa;-)
Asza dziwnie upatrzyła sobie Bobka na synka, tylko jemu dawała wieczne dowody miłości. Mała Mi też może by chciała trochę takiego uczucia, ale dostawała je z łaski wtedy, gdy nie było w pobliżu Bobka. Taka jędza:))
UsuńDawno nie robiłam serduszek, Twoje takie równiutkie i jaki energetyczny czerwień, do tego wygrzany:) Powinien podziałać, aczkolwiek jak pokazuje przykład Bobka z uczuciami różnie bywa. A może na facetów też podziałają serduszka, zrób Aszy takie serducho, może się Bobek na czerwień skusi;)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Twój pomysł z serduszkiem od Aszy zadziałałby na Bobka. Musiałaby serduszko zawiesić sobie na szyi i nim dyndać.
UsuńJeżeli Bobek nie spałby akurat, to duża szansa na pojednanie matki z synem za tym pośrednictwem. Co mi szkodzi namotać szybko takie serduszko....
Gdy Mała Mi będzie miała kociątko (yhy!), to wątpię czy Aszę dopuści do niego. Wymiałczy, żeby ten Bobek jej urodził wnuki, skoro jest taki wyjątkowy:))
Śliczne serduszka, pięknie wykonane. Ja też bym uległa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę! Sama jestem ciekawa, co też te serduszka ugrają...:))
UsuńJakie one ładne, kształtne, równiuteńkie, te serca... Asza potrzebuje nowego narybku. A może małe kaczuszki, albo gąski? ;) Pamiętam jak kiedyś wkurzyłam się na Majkę i chyba musiałam się na nią wydrzeć, i po tym wszystkim ona podrzuciła mi do pokoju liścik o treści "miłość utracona". Pierwsze koślawe literki i pierwsze przemyślenia przelane na papier. Ja wymiękłam. Może Asza Bobkowi powinna coś takiego podrzucić?
OdpowiedzUsuńWiesz co... Majka potrafi mieć ostatnie słowo, ...a Ty pewnie sobie myślałaś, że wygrałaś tę potyczkę... (i wpadłaś w panikę, że "utracona", co?) jednak dzieci mają niezwykłą władzę nad matkami! ten Bobek to wredna menda, szkoda na niego wytracać papieru (bo oczywiście Asza umie pisać, a Bobek czytać, z tym nie ma problemu)....A my już się nie możemy doczekać kociątka Małej Mi! (dwa miesiące trwa kocia ciąża, to jeszcze z miesiąc) ciekawe, jaką zrobi rewolucję i jakie przeszeregowanie w drużynie:))
UsuńOooo, to jednak będzie kociątko :)) pamiętaj, w ciąży zero alkoholu! Majka dzisiaj z wycieczki do Ziołowego Zakątka i fabryki Dary Natury przywiozła mi samodzielnie skomponowaną herbatkę ziołową. Najpierw myślała że główny składnik to mięta, ale po zaparzeniu okazało się, że jednak szałwia, bo chciała mi gardło leczyć, ale zapomniała co to :) do tego płatki róży, cynamon i skórka pomarańczy. Chyba niema bata i muszę stanąć na nogi.
UsuńCzyli nie była to tylko wymówka, żeby nie jechać z nimi do Kruszynian i zostać samej z Grażką... A ta Grażka leczyła i leczyła, ale nie wyleczyła. Teraz jak własne dziecko rączkę przyłoży przywracającą zdrowie, to się już nie wymigasz, szykuj się na pionowanie!
UsuńChyba będzie kociątko, bo cycuszki jej się powiększyły, a poza tym Tofika wywiało i nie ma go od dwóch tygodni. Manifest niezadowolenia, głupie Tofisko.
Bezwzględnie odcięliśmy Mi od alkoholu, w domu zapanowała solidarna abstynencja, wszyscy się męczymy:))
Jakie ładne, kapitalnie Ci wyszły serca:) Jest czym kusić bogdankę ;) Robiłaś z malowanych rurek?
OdpowiedzUsuńBiedna ta Asza - zdjęcie bardzo wymowne, aż żal; Czyżby z Bobka zrobił się sobek? :) Pozdrawiam :)
Sobek! teraz tylko tak będziemy na niego mówić, wredna twarz miłego z pozoru Bobka .
UsuńNie, z kolorowych rurek namotałam, a polakierowałam na czerwono sprayem. Ładna ta czerwień na sercach.
Asza chyba się nudzi, bo rozkminia, jakby było co. Przykro patrzeć, jak ona patrzy na Bobka, stara i głupia! Pozdrawiam:))
Serducha super. Obdarowana na pewno szczesliwa. Zwierzaki super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę! Chciałabym, żeby trochę za ich przyczyną jej serce też zapłonęło. Pozdrawiam:))
UsuńFajne serca. Takie grube mi się tez podobają. Serce to taki miły upominek. Ach te Twoje zwierzaki i jak ich nie kochać.
OdpowiedzUsuńPrawda, że udane? i serce jako upominek nie pozostawia nic do domysłu, a jeszcze jak jest czerwoniutkie...:))
UsuńOby z nich powietrze przez szpary nie uszło, bo jeszcze reklamację chłopak Ci złoży ;)
OdpowiedzUsuńBędzie bał się przyznać, że zepsuł piękne serca, bo to jest specjalista od psucia:))
UsuńSerducha na pewno spełnia swoją rolę:) A co do Bobka to tak właśnie jest z dzieciakami. Jak podrośnie to zostawi ojca, matkę i tylko mu imprezy w głowie;))) Albo co innego;)
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że Ty znasz Bobka na wylot! Oj, ja długo nie mogłam uwierzyć w tę jego przemianę, z dobrego synusia w Mr Hyde. Może mu tyłek przetrzepać, to mu rozum do głowy powróci...?
Usuń