czwartek, 8 grudnia 2016

W grudniu po południu

Nasze domowe kotki stanowczo odmawiają przebywania w pięknej budce z prawdziwej wikliny, którą dostały w kiedyś w spadku; ignorują przygadywanie, że oto fajna budka się marnuje, podczas gdy one wylegują się byle gdzie,  a głównie tam, gdzie właśnie człowiek ma chęć przysiąść.  I to nie tylko teraz: w grudniu po południu, ale o każdej porze dnia, miesiąca, a nawet roku.
Jednak, gdy plecie się budka gorsza i mniejsza, ale dla obcego kotka, to zmienia się naszym domowym kotom optyka, wtedy pokazują ostentacyjnie, że chętnie zamieszkałyby w fajnej kociej budce, a to jest ta fajna. 

Budka (w budowie) ma być posagiem dla kotka o imieniu Timorek, który święta spędzi już nie w azylu, lecz w swoim nowym domu z nową rodziną.


Jakiś czas temu zarzuciłam metodę wpisywania tu urywka książki aktualnie czytanej, chociaż sprawiało mi wielką frajdę wynajdywanie takiego urywka. Jednak najpierw przez jakiś czas czytywałam książki głównie z telefonu, którą to metodę podpowiedziała mi Jakatya, a był to znakomity sposób czytania w trakcie sprawowania urzędu nocnego detektywa.
Potem już było z górki, nawet jak czytałam papierowe książki, to bez objawienia, że coś się nadaje do przepisania na bloga. Aż do teraz.
Jest taki autor, którego książki są pigułkami szczęścia.  Do łykania wtedy, gdy we własnym życiu nie ma się z czego śmiać, kiedy utrzymywanie uśmiechu wywołuje ból mięśni twarzy, gdy książka jest bezpiecznym schronieniem, a nie podnietą i wyzwaniem, którą można się otulić jak pledem. Kilka lat temu rolę ciepłego kocyka pełniły dla mnie kryminały Agathy Christie. Książki Kornela Makuszyńskiego też mogą być takim schronieniem, a oprócz tego są absolutnymi pigułkami szczęścia.
W "Kartkach z kalendarza" natrafiłam na fragment pasujący do naszej aktualnej kartki z kalendarza, gdzie napisane Grudzień, więc zdmuchnęłam z bloga kurz i przepisuję jeden uryweczek:

"Wewnątrz biednych domków było jednakże gorąco, gdyż radość buchała wielkim żarem.
Dawano sobie podarunki, pośród których najcenniejszym bywała para skarpetek zrobionych na drutach przez jakąś babkę.
Był to szczyt wspaniałości, bogactwo niezmierne.
Skarpetki zrobione były zawsze "na wyrost"; w jedną z nich można było włożyć od razu dwie nogi.
Może dlatego chowano je nazajutrz do rodowego skarbca, aby je wydobyć znowu za rok, na Boże Narodzenie.
Trudno... Roztropna mądrość biedoty nie mogła dopuścić, aby synalek w nowych skarpetkach puszył się ponad stan i aby okrężną drogą - poprzez nogi - przewróciło mu się w głowie....
Raz jeden w życiu otrzymałem dość biedną gwiazdkę: przyrzeczenie, że dostanę skarpetki... Jakoś do tego nie doszło."

Okładka książki Kartki z kalendarza
Nie istnieją  tabletki tak dalece idealne, żeby nie aktywowały się niepotrzebne reakcje, z tymi też można doznać działania ubocznego: od czasu do czasu trzeba strzepać z rzęsy gorzką łzę.

Zaplanowałam ten post w grudniu po południu,  popołudnie dawno minęło, ale niestety, "w grudniu wieczorem" nie brzmi tak dobrze jak "w grudniu po południu".
Grudzień trwa i dobrze się ma.

13 komentarzy:

  1. :) coś mi sie zdaje (albo i nie;) że mam jakiś czujnik na Ciebie:))) ..bo i ostatnio też tak było jak i tym razem dzisiejszym również... mianowicie było to tak, że pojawiła się myśl ot tak niewiadomo skąd "ciekawe co tam u Eryki..." ...no i otwieram blogową listę czytelniczą, patrzę a tutaj niespodzianka, jaką jest Twój wpis:))) Uśmiech od ucha do ucha na potwierdzenie "myśli niewiadomo skąd";) :) :) :)
    Tak, koty uwielbiają pokazywać co to im się aktualnie podoba - parapet, inny niż dotychczas fotel, swetr wełniany czy kawałek filcu z którego miały powstać kapcie (już nie powstaną bo Mili sobie ten kawałek zawłaszczyła;) Kokos zwyczajnie zmienił pokój, i to tak z dnia na dzień, jakby nawet bez namysłu.
    Za to psy mają raj gdy jest zimno (moje uwielbiają śnieg:), a gdy śnieg się roztapia, można wówczas się pochlapać i kogoś majdnąć swym zachlapanym i błotem zabarwionym ogonem, długim ogonem, a najlepiej jeszcze jak ktoś ma świeżo upraną kurtkę...taaak, wzory ogona są wyjątkowe:)))) i za każdym razem inne:)))
    Dużo uśmiechów dla Ciebie:) :) :)
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wierzę w takie czujniki! wiele razy się przekonałam na własnej skórze, a nawet przyśniła mi się osoba sto lat nie widziana, a na drugi dzień nasze drogi niespodziewanie się skrzyżowały. A nie jestem w ogóle telepatyczna, Ty natomiast masz wrażliwość i potrafisz nie tylko takie rzeczy...
      Wiele razy się zastanawiałam, dlaczego koty nagle zmieniają miejscówkę tak jak Twój Kokos... Taki na przykład Szczurenio przez pół roku spał w szafie, sam ją sobie otwierał gdy miał ochotę na dłuższą drzemkę (taką mam zdezelowaną, że kocia łapka do otwierania w sam raz się nadaje). W końcu pogodziłam się z losem i rozścieliłam mu szmatę na swoich bluzach. Aż pewnego razu całkowicie bez powodu Szczurek przestał nawiedzać szafę. Przekopałam ją, czy przypadkiem mu się tam nie rzygnęło, jak to Szczureniowi, i stąd rejterada. Ale nie, nie narzygał, więc dlaczego?
      No i właśnie przypomniałaś mi, dlaczego nie lubię zimy, bo psy rozchlapują błoto z brudnym śniegiem:))
      Dobranoc i życzę Ci miłego weekendu.

      Usuń
  2. To dla kotów typowe: uwielbiają wszystko co nowe, a szczególnie to, co nie ich. Na przykład: u nas wszystkie trzy mają swoje osobne miseczki, a na miseczkach dokładnie to samo, ale NIGDY nie zjedzą ze swoich miseczek, zawsze robią takie roszady, bo przecież z cudzej wszystko smakuje lepiej;-).
    Ale, kocham tę ich przewrotną naturę:-).
    Mam dla nich wiklinową budkę, w której noszę ich do weta. Spać w niej nie chcą oczywiście, bo po co, skoro mogą z nami w łóżku, ale to doskonała kryjówka podczas zabaw i jeszcze ze dwie takie wcale nie byłyby przesadą...
    Ale się rozgadałam... A chodziło mi o to, że fajnie, że kotek znalazł nowy dom, a w nim będzie miał swoją osobistą budkę:-)
    I fragment książki wzruszający. Prawie tak samo jak reklama Allegro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz poszukam tej reklamy. Jakoś ostatnio mam oczy w mokrym miejscu i bardzo chciałabym szybko temu zaradzić, może metodą: jak się napatrzę to znienawidzę! (gdzieś słyszałam o takiej metodzie, to było w Samych Swoich, ale możliwe że działa na całkowicie innej niwie:))
      Moja Perełka to się tak dziwnie zachowuje, inne koty tak nie robiły: Gdy wołam je na jedzenie, to ona biegnie pierwsza, a ma takiego powera, że zawsze wszędzie jest wyłącznie pierwsza, rozsiada się w pustej miseczce, za każdym razem w innej. Nie wiem, o co Perle kaman. A Czesiek zaczął ją naśladować, Czesiek, bo jakoś szybko minęły czasy "Czesiulka":))

      Usuń
  3. Taki domek, to willa najprawdziwsza i wcale się kociakom nie dziwię. Prawdziwa wiklina, to w końcu nie to samo, co wiklina papierowa w dodatku wypełniona znajomym zapachem rąk, co je miziają i karmią.
    A żeby mięśnie nie bolały od uśmiechu, co to uśmiechem jest tylko dla postronnych, to polecam ołówek. Trzeba go poprzecznie trzymać w zębach, imituje podobno pracę mięśni podczas uśmiechu i pobudza wytwarzanie serotoniny. Czy działa? Hmmm...trzeba wierzyć, że tak, bo co innego nam pozostaje ;-)
    Przytulam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio myślisz, że chodzi o to? że papierowa wiklina nie pomalowana ani polakierowana tak pachnie spracowanymi rękami, co je plecie, że kot się rozczula? oj,... chciałoby się, żeby tak było, niby wierzę w dobre uczucia moich kocinek, bo lubią swoje uczuciowe osoby rozkładać na rozrzuconych ubraniach i wcierać w nie swoje kłaki w dowód miłości. Niech już tak będzie..
      Ołówek właśnie na próbę wzięłam w zęby. Należałoby trochę z nim poćwiczyć i oswoić dziwną minę. Jeżeli może pomóc na samopoczucie bezmyślnie rozciąganie ust, to jak najbardziej jestem za. A na dodatek w chwili zwątpienia można wgryźć się w drewno:))

      Usuń
  4. Co my tu mamy, super kociaka- no ten to wie, co najlepsze już mu zazdroszczę, ale cudny domek dostanie :) Oj tak uśmiech to jak witaminy i powinien być aplikowany paręnaście razy dziennie aż muszę pomyśleć co czytałam Makuszyńskiego ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz zobaczyłam nazwisko Makuszyńskiego na okładce Przygód Koziołka Matołka, a czytał mi je ojciec. Tak ten Matołek zapadł mi w serce, że wciąż pamiętam niektóre historie, nie tylko koziołek "szukał baby, co czerwoną ma spódnicę", ale "niech to złoto, co się świeci ambasada zaraz wyśle dla kochanych polskich dzieci"! Koziołek a człowiek, i do tej pory mi zostało. Nie że koziołek, ale że zwierzęta w ogóle:))

      Usuń
  5. Ostatnio zakupiłam w prezencie namiot dla kota. Nawet się ucieszył ale bez zmian się nie obyło. Najpierw wywalił poduchę z środka, bo to niewygodne takie i nie będzie na niej leżał. Potem pazurami obdrapał wszystkie ściany, a na końcu zamiast wejść do środka uwalił swój zacny zad na nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że moje koty też dostały podobną zabawkę, fajny tunel z Lidla. Bawiły się nim przykładnie tak jak nakazali w instrukcji do tunela! aż dorwała się do niego Perełka. No i wtedy mniej więcej to samo co Twój Filemon. Stratowała go jak mógłby tylko wielki czołg z pazurami.

      Usuń
  6. Bo budka papierowa jest po prostu widać fajniejsza. Raz, że Ty ją pleciesz, a dwa, że papier jest przewiewniejszy i bardziej miękki oraz po prostu swojski:D...a że mniejsza?...cóż przytulniejsza jest ot co:)

    "Wewnątrz biednych domków było jednakże gorąco, gdyż radość buchała wielkim żarem. " - Bardzo mi się podoba ten fragment fragmentu, bo żaden prezent nie zastąpi tej radości właśnie z bycia razem.

    Myślę, że za jakiś czas i ja będę gotowa, żeby jakiemuś kotkowi podarować nowy dom.

    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, przytulniejsza i ciasnawa, bardziej dla takich zakamarkowców, a że wysoko, to niezła miejscówka dla cwanego kota.
      Masz rację z tym żarem z bycia razem, bo od żaru mróz topnieje. Klimaty Makuszyńskiego, w biednych domach na pociechę bucha żarem. Ale wiesz jak to w prawdziwym życiu, na pewno wspomnienia podlewał łzami.. A np. u mnie teraz jest dość ciepło, ale ktoś właśnie cicho wynurza się z zapasowej kuwety i zaraz będzie prawdopodobne zagazowanie uśpionej famuły (jeżeli się nie ruszę i nie posprzątam), bogato... nie jest za bardzo, jak to na koniec roku, a zdrowo,... w sumie najlepiej gdyby było tylko i wyłącznie zdrowo, nic więcej, ale akurat z tym jest problem.
      A będziesz gotowa szybciej niż myślisz!

      Usuń
  7. Chyba już kiedyś pisałam, że koty wiedzą co dobre:) Moje ciągle mi zabierają mój ulubiony, puchaty koc. Taka lajfa;) Ta książka była kiedyś u mnie w domu. Pamiętam tę okładkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny.