wtorek, 18 kwietnia 2017

Skomplikowane emocje

Znajomości blogowe czasem bywają niestety interesowne.
Niniejszym macie do czynienia z taką interesowną osobą, która postanowiła wyjawić w punktach swój sekretny sposób na wydębienie rękodzieła.

Tak to zrobiłam:

1. Weszłam na bloga do  Oli i sprawdziłam, czy już zaczęła robić kartki okazjonalne (w tym przypadku wielkanocne).
2. Gdy ujrzałam, że już zaczęła, to szybko wysłałam Oli kartkę własną.  (Litościwie dla siebie przemilczę ten temat, ...myślałam, że wyszła lepiej, ale właśnie się przekonałam, że rzeczywistość jest okrutna).
3. Z szerokim uśmiechem na obliczu przeczytałam wkrótce na Papierolkach o potrzebie dorobienia kartek.
4. Ola tworzy,  ja zaciskam kciuki.
5. I czekam na Wielki Tydzień.





To jest właśnie Oli rękodzieło specjalnie dla mnie!!!
W środku piękne życzenia specjalnie dla mnie!!!

I to była bardzo miła rzecz, która mnie spotkała w Wielkim Tygodniu,  dla równowagi była też rzecz bardzo niemiła w tym samym Wielkim Tygodniu.
Ja i inna kocia mama umówiłyśmy się, że jedziemy z kotami do weterynarza.
W samym środku miasta pewien wariat wziął na serio napis na moim aucie "Jedź za mną, znam skróty" i zamiast jechać spokojnie za mną to wziął ostry zakręt i ogarnął mi samochód do złomowania. Żywy nabój w środku auta, czyli my dwie kocie mamy, zostałyśmy puknięte w głowy, teraz  chodzimy w kołnierzach ortopedycznych i cieszymy się z życia.
Pies (miałyśmy wziąć koty, ale w ostatniej chwili wzięłyśmy psa, zadziałał siódmy zmysł kocich mam, czyli  koty ocalić:)) też żyje, szaleje i szczeka. Ale on już wcześniej miał skłonność do histerycznych zachowań.

Taka sytuacja.

sobota, 15 kwietnia 2017

Wesołej Wielkanocy

Wesołych Świąt Wielkanocnych
i spełnienia wszystkich marzeń
  (...bez znaczenia jak ekscentrycznych:))

i żeby rozum zgadzał się z sercem
  (...przynajmniej mniej więcej:))

i było dużo pieniędzy
 (...więcej niż pomysłów, na co ją wydać:))

i pod dostatkiem szczęścia
 (...a także umiejętności go rozpoznania:))

oraz wszelkiego dobrostanu ze zdrowiem na początku!!!

A tymczasem zajączek za chwilę wskoczy do koszyczka!


Czy mógłby ktoś zawołać i zająć czymś tego psa?  żeby zajączek miał  chwilę spokoju.
Tylko czy można wypucować się na różowo bez pomocy psiego jęzora?
(Fota ukradziona z równoległego świata w internecie)

sobota, 1 kwietnia 2017

Ostrzeżenie

Chodzi o to, żebyśmy uczyli się na błędach innych.
Poza tym żebyśmy się w porę zorientowali, że ktoś próbuje nam wcisnąć żart primaaprilisowy innego dnia niż 1 kwietnia.
Z małym wyjątkiem! jeżeli to my robimy ten żart innym, wtedy zawsze jest bardzo śmiesznie dla wszystkich!
Więc wyszczególniam w punktach,  bez gmatwania, do łatwego pamiętania.

Historyjka może się potoczyć choćby tak:

1. Pilnie potrzebujemy jedną rzecz z drogerii, więc w drodze do pracy wstępujemy do Rossmanna.
2. Śpieszymy się, więc nie zwiedzamy sklepu tylko zgarniamy rzecz z półki do koszyka, i w długą do kasy.
3. Nagle energicznie wyprzedza nas elegancka pani.
4. Nie przepychamy się, a nawet grzecznie zwalniamy kroku, niech idzie pierwsza, skoro śpieszy się bardziej od nas. Też ma tylko jedną rzecz w koszyku.
5. Ustawiamy się w kolejce za elegancką panią.
6. Elegancka w tej samej chwili odwraca w naszą stronę ładną i naburmuszoną buzię.
7. I odzywa w te słowa (domyślamy się, że do nas): zaraz wracam.
8. W ostatniej chwili wraca z pełniutkim koszykiem. (mieliśmy nadzieję, że nie zdąży, ale trudno).
9. Kasjerka kasuje zakupy eleganckiej.
10. Elegancka odzywa się ponownie (tym razem w stronę kasjerki): potrzebuję dwa płyny x, ale nie wiem, gdzie leżą, niech pani przyniesie.
11. Kasjerka domyśla się, że to do niej, więc wstaje od kasy i idzie po płyny x.
12. Długo jej nie ma (spieszymy się,  więc "długo" trwa bardzo długo), ale wreszcie przynosi te płyny.
13. Elegancka płaci banknotem 500 złotowym.
14. W tym momencie czujemy,  jak wbija nas w glebę, bo w Rossmannie nigdy przenigdy nie mają czym wydać. Ożesz, ta elegancka przegina w najgrubszym miejscu ...
15. Wbrew naszym czarnym prognozom kasjerka bez problemu wydaje resztę. I już kasuje nasz jeden jedyny artykuł.
W tym wypadku żart ma szczęśliwe zakończenie,  a my mamy szczęście w życiu, bo okazało się, że do pracy jednak się nie spóźnimy.

Szkoda że nie mogę zaliczyć tego incydentu jako żartu, który fajnie spuentowałby 1 kwietnia. Bo było to trochę przed 1 kwietnia.

No to niniejszym ostrzegłam przed śpieszącymi się eleganckimi paniami.

A teraz ostrzegę przez zwykłymi perfidnymi dziewuchami, które też stosują metodę całorocznego primaaprilisu.
Na przykład ja stosuję. 

Mam na aucie taki napis:


 :
Zawsze jakieś auta za mną jadą,  ja wtedy rechoczę się cały czas! Bo jadę objazdami!