niedziela, 8 maja 2016

Sprzedawca broni

Chciałoby się mieć kołacze bez pracy, oj, chciałoby. Ochota na gigantyczne pieniądze bez wysiłku, poza wysiłkiem wybrania prawidłowych numerów, zawładnęła prawą częścią mojego mózgu i zmusiła do wysłania kuponu. To znaczy trzech kuponów: dwa zakłady na nasze ulubione liczby, a trzeci zakład na chybił trafił.  Jak było do przewidzenia, wszystkie trzy okazały się chybione, stuprocentowo chybione, moja kobieca intuicja na pewno w tym czasie zdecydowała się skorzystać z urlopu, żeby nie uczestniczyć w przedsięwzięciu.
No wiem, pieniądze szczęścia nie dają! ale miałam nadzieję (hehe, moja prawa półkula miała nadzieję, a lewa się z niej śmiała) osobiście się o tym przekonać.


"Pewien mężczyzna udał się do psychiatry ponieważ paraliżował go strach przed lataniem.
Jego fobia zrodziła się z przekonania, że na pokładzie każdego samolotu, do którego wsiądzie, znajdzie się bomba.
Psychiatrze nie udało się wyleczyć fobii, więc odesłał pacjenta do statystyka.
Statystyk postukał w kalkulator i poinformował mężczyznę, że szansa, iż w następnym samolocie, do którego wsiądzie, znajdzie się bomba, wynosi pół miliona do jednego.
To nie usatysfakcjonowało mężczyzny przekonanego, że to właśnie on wsiądzie do tego jednego samolotu na pół miliona.
Tak więc statystyk ponownie postukał w kalkulator i powiedział: "no dobrze, czy czułby się pan bezpieczniej, gdyby szanse wynosiły jeden do miliona?"
Mężczyzna powiedział, że oczywiście czułby się bezpieczniej.
W związku z tym statystyk powiedział: "Szanse, że na pokładzie następnego samolotu, do którego pan wsiądzie, znajdą się dwie bomby podłożone przez różne osoby wynoszą dokładnie dziesięć milionów do jednego".
Mężczyzna sprawiał wrażenie zdezorientowanego i zapytał: "Wszystko pięknie, ale w jaki sposób miałoby mi to pomóc?"
Statystyk odparł : To bardzo proste. Niech pan sam zabierze bombę na pokład."


Jest to fragment powieści sensacyjnej  "Sprzedawca broni" - Hugh Laurie.

Napisał ją w 1996 roku, zanim został dr. House'm.
Gdyby nie nazwisko autora, to nie zdecydowałabym się na tę książkę, bo okładka wydała mi się w męskim typie, nie byłam pewna, czy lubię takie książki. Okazało się, że lubię!
 Akcja była początkowo zawikłana, lecz osoba głównego bohatera (naprawdę nie miałam takiego zamiaru, ale bezwiednie dr House wcielił mi się w postać Toma Langa) nie pozwoliła przestać czytać, a ów główny bohater Tom Lang jest jakby Jamesem Bondem (same gwiazdy na tym firmamencie), ale cudownie  nieidealnym Jamesem Bondem. Tak,  jest to książka trochę w angielskim klimacie, lecz bez flegmy, z ciekawymi  kryminalnymi wątkami, i jest spory wątek terrorystyczny, ale tamtego terroru sprzed dwudziestu lat, bo w temacie terroru świat, niestety, bardzo poszedł do przodu w naszym XXI wieku.
Czyta się wspaniale i często wybucha się śmiechem,  nie potrzebuję nic więcej.

Jaki zdolny chłopak z tego  Hugh Laurie'go,  pisarz, aktor, a ponadto jest jeszcze cenionym  muzykiem, śpiewa i gra na wieku instrumentach.
Mój patriotyzm w tej chwili przeszukuje pamięć, czy my mamy takich polskich ludzi renesansu... na pewno mamy, tylko w  nocy słabo kumam i nie mogę sobie przypomnieć.

14 komentarzy:

  1. No proszę, znowu jakaś perełka u Ciebie. Dzięki! Uwielbiałam Doktora Housa i to uwielbienie w jakiś sposób przeniosło się na Hugh Laurie'go licząc, że i on ma ten specyficzny humor.
    Już rozpoczęłam poszukiwania książki. Powinno pójść łatwiej niż z polskimi.
    Mam wrażenie, że główny bohater będzie miał wygląd Doktora Housa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! zupełnie nie mogłam przetłumaczyć sobie, że Thomas Lang to nie Gregory House (dopiero teraz zauważyłam, że napisałam w tekście Hause, jakbym pisała pół na pół po polsku i po angielsku:)), i trudno odróżnić ich od siebie, bo mają identyczny cyniczny humor. Trochę szkoda, że już nie kręcą tego serialu, pewnie wypalił się temat, chociaż nie wiem jak to możliwe:))

      Usuń
    2. Jeśli lubisz Doktora Housa tudzież Hugh Lauriei'go to polecam serial "Nocny recepcjonista" choć nie skrzy się housowskim humorem.

      Usuń
    3. O, to fajnie! zaraz sprawdzę, czy jest na zalukaj:))

      Usuń
  2. Ty w nocy, a ja w dzień i skojarzeniowo coś kiepsko - ale lekturę wynalazłaś fajną ;) hmmm pomarzyć dobra rzecz ja też się rozmarzyłam, co by było gdyby.... albo na co bym wydała hahaha
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak była ta kumulacja to w tv robili sondy uliczne, na co ludzie by przeznaczyli 60 milionów, różnie odpowiadali, ale najbardziej zapamiętałam facetkę, co powiedziała, że jej by wystarczyło piętnaście tysięcy zł! Nie co miesiąc, tylko jednorazowej wygranej. (Chyba zostanie moją nową idolką:))

      Usuń
  3. Z marzeń niemożliwych to mam jeszcze takie, żeby jeść, jeść i jeść... i nie tyć...
    A Hugh Laurie ma prawo imponować wszechstronnymi talentami! Natura bywa w tym względzie cholernie niesprawiedliwa, zupełnie jak ślepy totolotkowy los, my też puściliśmy i też pudło, a nawet trzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawiedliwości, są takie osoby, co jedzą bez opamiętania i nie tyją! (a rozżalenie innych jeszcze posypują solą, bo mówią, że chcą przytyć i nie mogą:)) I pewnie również wygrywają w lotto. Słyszałam kiedyś teorię, że jeżeli komuś wybitnie się we wszystkim szczęści, to również nieszczęścia ma wybitnie nieszczęśliwe.... No i nie wiem, co bym wolała....

      Usuń
  4. Ha, zanim zaczęłam czytać, to myślałam, że się będziesz zbroić:)) Rada psychiatry BEZCENNA:D Zgroza, jeśli pacjent by posłuchał i jeśli by mu niechcący wybuchła:)
    Gdyby udało mi się wygrać miliony na loterii, to bym chyba padła na zawał:D
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo mogłoby tak być, że wygrałabym miliony i zaczęłabym skupować broń (jako pacyfistka). Taką mogłabym mieć pasję, lepsza głupia pasja niż żadna. (kto tak mówił? nie ja:) Nauczyciele ostrzegaliby dzieci w szkole i dawali mnie na przykład, jak można głupio przetrwonić majątek, oczywiście całe 60 milionów. No i musiałabym wygrać następne 60 milionów, żeby ją (broń) dobrze ukryć:)) Ale jak pasja to pasja, się trzeba poświęcić:))


      Usuń
  5. Mój W. zaszalał i wykupił 6 losów, wygrał 16 złotych :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to źle na tym nie wyszedł, bo tylko 2 zeta w plecy!

      Usuń
  6. Uwielbiam inteligencje "wrednego" Housa, więc brzmi bardzo kusząco:)
    A co do bomby, to z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa nie ma znaczenia ile bomb ze sobą zabierzesz, prawdopodobieństwo, że na pokładzie jest bomba (inna od Twojej) się nie zmieni. Ta historyjka z bombą, to dobrze znany matematykom przykład "paradoksu hazardzisty". Pozdrawiam wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to jest logiczne! żeby jeszcze ktoś słuchał logicznego słowa, co mądry człowiek powie... (od czasu do czasu, nie że ciągle ma słuchać, hehe:)). Pocieszające, że jednak ludzie rozbijają bank w lotto, szczęście mają czy co...
      Temu aktorowi należała się taka rola niezwykle inteligentnego lekarza, bo on sam jest niezwykły i powinien mieć wyjątkowe role. (ale mi się logicznie napisało:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.