Skąd na moim blogu znalazła się frywolitka? ...
(To pytanie z gatunku retorycznych, bo muszę poinformować, że gdybym wysupłała "frywolitkowe" dzieło to wyszedłby jakiś potwór z najgorszego koszmaru, więc dbając o nasze zdrowe nerwy nie tknę frywolitki).
... przybyła ona z pewnego blogu, który ma w nazwie "papier" oraz kreatywną właścicielkę, której zdolności objawiają się w wielu dziedzinach.
Na przykład we frywolitce.
Właśnie od Oli z "Papierolek" dostałam frywolitkowe serduszkowe jajeczko.
Przyszło dopiero dziś, ale Ola wysłała je 17 marca (jest wyraźny stempel), czyli dziesięć dni przed świętami.
A niech mnie!..... przecież ta cała Poczta Polska to sprawiła mojej frywolitce podróż życia!
bo jestem pewna, że jajeczko zwiedziło sobie cały ten świat, a także kilka światów równoległych.
A ponieważ nie mam trudności z udzielaniem dobrych rad (a nawet jestem ich krynicą) to mam dobrą radę dla Poczty: niechby tranzyt poszedł sobie w tango na dziesięć dni, ale na kopercie powinny być wpisy z tych tajemniczych miejsc, które tranzyt zaszczycił swoją osobą!!!
A mam podejrzenie, że moja frywolitka słuchała wczoraj Koncertu Wielkanocnego w Operze Wiedeńskiej (bo taka jest jakby rozmarzona, a może również widziała się z kuzynem: jajkiem po wiedeńsku), i ja to całkowicie rozumiem, bo dodała splendoru koncertowi tak bajkowo się prezentując:
Serduszkowe jajeczko na główce ma żółtą atłasową kokardkę, natomiast tło jest lekko pistacjowe (bardzo lubię pistacje i kolor pistacjowy) ze złotymi listkami, które czasami się ukazują, a czasami nie.
Czegóż to ja nie wyczyniałam z moim aparatem (telefonicznym), żeby przynajmniej zbliżyć efekt jego działań do oryginału.
Wyczyniałam między innymi:
- zdjęcia w świetle wczesnego wieczoru przy oknie
(gdy deszcz po całonocno-całodziennym padaniu wreszcie ustał, niestety słońce nie przedarło się przez grube futro poświątecznych baranków)
- zdjęcie w sztucznym świetle w pokoju przy ścianie:
- w ciemnościach egipskich z lampą błyskową.
Tak w ogóle to ktoś powinien mi zabronić robienia zdjęć artystycznym rarytasom, a w zamian do upadłego mogłabym sobie pstrykać byle co... w pstrykaniu byle czego odnoszę sukcesy.
Mnie akurat frywolitka nie zdziwiła na Twoim blogu - tym bardziej jak widziałam miniaturkę ;) Poczta w sumie też; koleżanki (z Mazowsza) jak były w Krakowie to pocztówka najpierw do mnie (jak wiesz IE) dotarła a później do centrum Polski ;)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że Ola robi frywolitki, i głąbowi frywolitkowemu pokazuje, co można z niej (frywolitki) zrobić, bo mam też frywolitkową sztukę użytkowa, a teraz to obrazek. ...A mój blog jest od razu atrakcyjniejszy!
UsuńPoczta niemile rozczarowuje, i już wcale nie dziwię się jej krytykom. W Twoim wypadku przynajmniej się postarali, żeby zagranica była zadowolona, jeden plus:))
Frywolitkowe jajo to jest coś, ale to jak mu pięknie dopisujesz historę też warte jest najwyższego zachwytu:-)
OdpowiedzUsuńBo moja frywolitka to się sporo napodróżowała, tak sobie myślę, że wsadzili ją nie do tego pociągu, co trzeba. Szkoda, że jajka (jeszcze ryby i dzieci) głosu nie mają, bo dopiero wtedy dowiedzielibyśmy się dziwnych historii, co im się przytrafiły:))
UsuńMasz talent do fantazjowania. Nie umiałabym sobie wyobrazić, tego tranzytu, a nawet z jakich rąk do rąk koperta była przekazywana. Ale warto było poczekać, bo to widać kunszt osoby, która ją wykonała.
OdpowiedzUsuńOj, warto! warto było czekać. Podskoczyłam go góry, jak poznałam na kopercie Oli pismo, bo tak czułam, że będzie w kopercie coś pięknego, a to prawdziwe cacuszko. Ola powinna rzucić matematykę i robić karierę artystyczną (chyba że matematyka, to jest mąż i stabilizacja, a artystyczne kreacje to kochanek i miłosne szaleństwo...;))
UsuńMuszę poważnie rozważyć tą propozycję:))
UsuńSzczęściara z Ciebie, bezkonfliktowo mąż i kochanek:))
Usuń(dopóki mąż się nie dowie o kochanku, ...ale na szczęście mąż się zawsze dowiaduje ostatni;))
Prześliczna jest ta frywolitka:) I jeszcze w świecie bywała;)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze sobie zaszalała przez te dziesięć dni, bo teraz będzie już tylko kurą domową;))
UsuńPrzepiękną karteczkę dostałaś frywolitki są uroczę hmmm może kiedyś popróbuję ;) Doszła a i świat trzeba było popodziwiać dobrze że doszła ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kurka wodna... rzeczywiście! różne rzeczy w świecie się dzieją, a jednak dotarła szczęśliwie! Piękna i rozgarnięta, widać, że główkę ma nie tylko do kokardy:))
UsuńTo ja czekam na wybryki kosmetyczne nie daj się prosić, bom ciekawa co u Ciebie gości ;)
UsuńŚliczne jajo dostałaś no i ciekawe, gdzie było, jak go nie było?:) Dobrze, że dotarło całe i zdrowe:)
OdpowiedzUsuńBuziaki!:))
No i ja dopiero sobie uświadomiłam, że dotarłe cała i zdrowe! a tak wyrzekałam na pocztę, ..powinnam w podziękowaniu wysłać poczcie kwiaty, że dopilnowali, żeby jajeczko się nie rozbiło, gdy się tak po świecie rozbijało;))
UsuńKażdy powinien robić to co mu najlepiej wychodzi, a ty piszesz cudownie. Uwielbiam więc tutaj wpadać :-) Macham więc łapką do Autorki i pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńNo to nasza Ola ma kłopot, bo jej wszystko dobrze wychodzi, czego dotknie. Niedługo w ogrodzie jej zacznie wychodzić, a ogród w jej wykonaniu to też kreacja artystyczna! (Ja w tym roku zamierzam udawać, że nie mam ogrodu, niech psy nawożą teren i kopią grządki, skoro tak to lubią;))
UsuńPrzez moment poczułam dreszczyk złości, na pocztę oczywiście, ale jak przeczytałam całość, to nie dość, ze zdrowo się uśmiałam, to jeszcze sobie pomyślałam, że chwała tej nieudolnej poczcie. Żadna inna wielkanocna kartka nie miała takiej oprawy słownej jak moja:)) Jesteś niesamowita:)Ta kartka miała sprawić radość Tobie, a przy okazji rozbawiła dzięki Tobie niezły kawałek blogowego świata:)A kartki bożonarodzeniowe zacznę wysyłać od września;) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńSprawiła mi radość! bo najpierw myślałam, że skończyło się Twoje dobre serce dla mnie. Potem.. nie dość, że przyszła, to najpiękniejsza w świecie! A że miała okazję zaszaleć, to ją wykorzystała; a poczta jest okej, zaopiekowała się dzieciakiem i pomogła zasmakować świata. Nie, nie będę już na poczcie wieszać psów, bo dostarczyła ją nietkniętą, świeżutką, czyściutką, mimo, że po 10 dniach.
UsuńPS. Publicznie przepraszam pocztę, że ją wczoraj obrzuciłam słowami powszechnie uznanymi za obraźliwe (osiem par uszu to słyszało, właściciel jednej pary uszu nie wytrzymał tej nerwówki i uciekł do ogrodu), później mi przeszło, i teraz to bardzo poczcie dziękuję;))))
No i masz Ci los... Miałam już spać zmykać bo jutro, raniutko...I tak przed snem sobie zerknęłam, i teraz ze spania nici, bo się chichram do laptopa, jak dobrze, że nikt tego nie widzi i nie słyszy (taką mam nadzieję);) Jeżeli dziś w nocy coś usupłam z tej bezsenności, to zadedykuję Tobie:)))
UsuńCzy Ty wiesz, że niektórzy ludzie w nocy śpią? a coś czuję, że Ty w ogóle nie sypiasz, .....chyba, że dogadałaś się z krasnoludkami, i to jeszcze nie byle jakimi, tylko bardzo zdolnymi i z pracowitymi rączkami.... ale przecież krasnoludki nie istnieją! nawet dzieci i koty o tym wiedzą, więc jednak nie sypiasz! a ja tylko zadzieram nosa, że mam prezenty od Ciebie:)))
UsuńNie, nie, nie! jak zawsze najpierw piszę albo mówię, a potem myślę. I znowu tak zrobiłam, za późno zatrybiłam, w jakiej sytuacji Cię postawaiłam! Ola!!!
UsuńSpoko :) idę szukać krasnoludków :))
UsuńCudne normalnie. Ole podziwiam za te frywolitki.
OdpowiedzUsuńTo prawda, są wyjątkowe:))
UsuńPoczta tak dba o nasze przesyłki, ich komfort i wrażenia, że już sobie planuję zapakować się w karton i wysłać, w końcu takich atrakcji w bele jakim biurze podróży nie mają ;P
OdpowiedzUsuńTak! tylko trzeba pamiętać, że to ma być Poczta Polska, a nie jakieś inne, zupełnie nie nastawione turystycznie pocztyliony;))
Usuń