czwartek, 17 marca 2016

Dziennik (Monika)

Krótki przystanek pod bławatkowym niebem.
To zdjęcie jest z dzisiejszego przedpołudnia, ale wczoraj  było identycznie. Można już wyłapać podprogową informację, że już-już i zielony gąszcz drzew będzie rezonował ptasim śpiewem. Ta zieleń, którą słabo widać, to od podwieszonych na gałęziach kulek jemiołowych.
 
A przystanek zarządziłam, żeby przepisać urywek z "Dziennika" Mariana Brandysa.

No i tak: powyższe  zdjęcie to wyłącznie zapowiedź wiosny i nie jest żadną metaforą do Dziennika: że tam górnolotne wersety,  swobodny lot po nieboskłonie, intelektualne dociekania lub fikcyjne medytacje. Nie, Dziennik jest pisany prosto, bez udziwnień, ale czytanie tej epiki jest refleksją. Taką jak przy oglądaniu dawnych zdjęć: czuje się fascynację, czasem niezrozumienie, często ciekawość, na przykład jakie tajemnice i skandale skrywa sztuka i jej twórcy (żona pisarza to Halina Mikołajska, aktorka).
Domyślam się, że każdy znak, który pisarz stawia na papierze, jest przemyślany pod kątem publikacji, ale wierzę w pisarską szczerość; że szczerość istnieje tak u autorów pamiętników, jak i każdego innego gatunku literackiego.

"A więc wczoraj ta wizyta u pań Żeromskich w Konstancinie przy ulicy Żeromskiego 4....
Starsza pani mocno się posunęła, ale Monika kwitnie. Bije od niej radość posiadania i poczucie ważności.
"Pokój mego Miecia, rękopisy tatusia."
Żeromski nie był nigdy taki szczęśliwy i zadowolony z siebie.
Wszędzie obrazy Moniki: kwiaty i ptaszki.
Zupełnie niebrzydkie.
Monika ma wyraźny kompleks niedocenienia.
Ale trudno: musiałaby być naprawdę wielką artystką, aby przestać być córką Żeromskiego, a stać się malarką Żeromską.
W tym też jest jakiś dramat. 
W każdym razie był."

 
Monika Żeromska, Dzbanek z szafirowymi kwiatami, olej



"Monika przy każdej okazji daje do zrozumienia, że pisze pamiętnik.
Długa historia o tym, jak składała podanie o przydział blach na rynny.
Słonimski poradził jej, aby napisała:
U Żeromskiego córki
Zrobiły się w rynnie dziurki."

Bardzo dawno temu czytałam  te wspomnienia, o których Brandys napomyka, że Monika je pisze, i przyznam, że je wspaniałe napisała! Od tamtej pory, gdy czytam co inni piszą o Monice, to odczuwam, że nie jest to całkiem mi obca osoba. Wiadomo, że niektórzy zyskują przy bliższym poznaniu, inni tracą. Monika jest niezwykła, właśnie przypomniałam sobie jak bardzo ją lubię i nic się tu nie zmieniło.
 
poza tym jaka jest piękna! (co nie ma nic wspólnego z lubieniem).

Koniec przystanku pod bławatkowym niebem.

12 komentarzy:

  1. Niesamowicie była piękna! Dziś "piękne" są panie po botoksie i z rybimi ustami. Widać, że Pani Monika była klasą sama w sobie. Na pewno poszukam jej pamiętnika w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno uwierzyć, że kiedyś nie było botoksów i piękno musiało być naturalne.
      I jaka podobna do ojca, ale to co u niego brzydkie, to u niej piękne. Gdy kupowałam najpierw pierwszy tom jej wspomnień (ukazywały się niejednocześnie), przejrzałam w nim zdjęcia i pamiętam, że aż mi oko zbielało, że ta Monika taka piękna. A potem okazało się, że również zdolna, mądra i troskliwa, zajmowała się matką od śmierci ojca, a miała wtedy 12 lat.

      Usuń
  2. Panią Moniką Żeromską bardzo mnie zainteresowałaś. To musiała być skomplikowana historia, a takie lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, skomplikowana! Żeromski opiekował się swoją pierwszą żoną Oktawią, chorą na nerwy,i ich uwielbianym synem Adasiem, oraz drugą żoną Anną i córką Moniką. Monika miała piękne, ciekawe życie, a też umiała ładnie je opisać, bo w dar słowa pisanego wyposażył ją ojciec.
      (...ciekawe, czy jego proza w drugiej dekadzie XXI wieku nie wali mocno myszami?:))

      Usuń
  3. Rzeczywiście piękna jest. U mnie dziś na przystankach szaro i buro i mało wiosennie:) Niebo ma kolor gołębi z nutką burzowej ekscytacji:)
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gołębi i ta burzowa ekscytacja brzmi obłędnie!
      Zwykła szarość i burość zjawiła się dziś też u nas, i zasłoniła wczorajsze bławatki chmurami. A te chmury zaczepiają brzuchami o ostre konary drzew, no i w każdej chwili może lunąć deszcz. (Ale ja nie słucham złych prognóz i czekam na wiosnę:))

      Usuń
  4. To ja mam braki w literaturze i ogólnym wykształceniu, ale dzięki Tobie mogę je nadrobić :-) Wchodzę, czytam i już wiem :-) Super :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
    P.S. I u mnie zawitały zwiastuny np zaczęły kwitnąć krokusy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej ja mam braki! i jeżeli w końcu znajdę to, czego szukam, to wtedy wreszcie skończy się moja książkowa udręka (ale szukam po omacku, i modlę się, żeby nie znależć:))
      I te nasze krokusowe zwiastuny zawiadamiają, że miejsce burości zajmują wreszcie kolory :))
      Spokojnej nocy i słonecznego weekendu:))



      Usuń
  5. Niebo u mnie znów stalowo-szaro wiec miło wpaść do Ciebie i poczytać pod szafirowym niebem. Kiepski ze mnie humanista, Żeromski kojarzy mi się tylko z lekturą szkolną:), nie miałam pojęcia że miał córkę, która na dodatek pisała. Czasem mam wrażenie, że uczynienie z jakiegoś literata szkolnego autora lektur robi mu niesamowitą antyreklamę bo człowiek już na starcie ma jakieś szkolne skrzywienie odnośnie dobrej literatury, przynajmniej ja mam;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak! najlepiej by było, gdyby stworzyć listę lektur zabronionych, wtedy nawet uczniowie ledwo dukający po literkach zabijaliby się o takie książki. Może by nawet je przekartkowali. Ja to nawet teraz raczej bym nie przebrnęła przez szkolne lektury, natychmiast by mi się włączyła funkcja odrzucenia .. (dlaczego? dla zasady, a zasady zobowiązują;))

      Usuń
  6. Pasożyty zawsze mają się świetnie, obrazek idealnie obrazuje życie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście! aż dziwnie z dołu wygląda, że na suchych konarach ukręcone z entuzjazmem takie zielone kule:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.