piątek, 9 października 2015

Genialne dziecko

Właśnie przyszło mi do głowy, że jestem na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami!
Na bieżąco, ale trochę inaczej, bo w takim stylu:

 Znajomy zaczepia Iwana Iwanowicza:
- Iwanie Iwanowiczu, słyszałem, że wygrał pan samochód na loterii, to prawda?
- Prawda, ale nie samochód, tylko rower. I nie wygrałem, tylko mi ukradli.

Ten dowcip jest refrenem do rozmaitych sytuacji, więc możliwe, że już go tu pisałam przy innej okazji.
Czyli tak: Nobel literacki przyznany, więc ja sobie czytam Noblistę (mój Noblista dostał Nobla przed 35.laty, ale przecież Nobel mu się nie zdezaktualizował);  Konkurs Chopinowski rozpoczął drugi etap, więc ja się zadumałam nad młodymi pianistami ("Śmierć Dawida Debrizziego" Paul Micou)










"Swój tak zwany wrodzony talent" wspominam przede wszystkim jako wielogodzinne mordowanie palców na klawiaturze, rano, wieczór i w południe, przez bite dziesięć lat, po których okrzyknięto mnie, czternastolatka "urodzonym geniuszem".
Śmiem twierdzić, że gdybym spędził te same dziesięć lat na studiowaniu medycyny, stałbym się pewnie "cudownie uzdolnionym młodocianym chirurgiem".
Ćwiczenie całymi dniami na pianinie to nietypowe zajęcie dla małego dziecka - można je wręcz nazwać okrucieństwem.
Żeby uspokoić sumienie, przypisujemy mękom małego geniusza pierwiastek boski."

"Aby wyhodować genialne dziecko, należy spełniać dwa warunki: być muzykalnym i okrutnym.
Muzykalnym nie po to, żeby pociecha miała co dziedziczyć, lecz dla zwiększenia prawdopodobieństwa, że będzie się miało pianino i jakie takie pojęcie o korzystaniu z niego.
Okrutnym - bo bez tego nie sposób  zaprząc dziecko do kieratu żmudnych ćwiczeń, chwaląc się tym na prawo i lewo, i tłumacząc katorżnicze, samotne życie malca hasłem 'talent'."


O tym wszystkim wiadomo, ale ilekroć się widzi młodych wirtuozów (w tv na "Kulturze"), słyszy ich bębniące w klawiaturę talenty wzmocnione wieloletnią katorżniczą pracą, i gdy się jeszcze poczyta parę złośliwych komentarzy na fb,  (na pewno piszą je znani krytycy pod pseudonimami, laicy by śmieli deptać po takim pięknie), to poza muzycznym zachwytem, inne mniej wzniosłe uczucia zdobywają w człowieku swoje Himalaje.
Możliwe, że krytycy muzyczni czują się obrażani złymi dźwiękami i interpretacjami. Mam nadzieję, że młodzi artyści fortepianu nie śledzą opinii na fb,  bo niejeden artysta po takim niezamortyzowanym ciosie grzmotnąłby z hukiem o ziemię.  Nie wiem skąd się bierze jad w osobach (krytykach) wciąż obcujących z boskimi dźwiękami, bo przecież muzyka łagodzi obyczaje, a nawet ma właściwości terapeutyczne.
(Nawet czytałam gdzieś, że niektóre klasyczne utwory puszczają ludziom w śpiączce.
I jest to absolutnie niezawodny sposób, bo poddani tej terapii pacjenci budzą się z krzykiem: " Dosyć! Dosyć! wstaję już, ale przestańcie!!!!")

PS
Średniowieczny laptop wydał ostatnie tchnienie (tak myślę, bo zastosowałam mu na śpiączkę terapię muzyką klasyczną,  i nie pomogła). A jutro oddaję  swój nowy, niespełna roczny laptop do naprawy i nie wiem, ile to potrwa. Na tajemną terapię pojedzie w swoje rodzinne strony do Deutschland.
Jeżeli nie skołuję sobie dostępu do sieci, to może będzie przerwa w nadawaniu.

20 komentarzy:

  1. Przypomniał mi się od razu Whiplash, który obejrzałam z Twojego zresztą polecenia;) Sporo prawdy w tym fragmencie, bo każdy talent wymaga oszlifowania, oby tylko to szlifowanie dotyczyło rzeczywiście talentu, a nie przerośniętych ambicji rodziców. Jako dziecko marzyłam, żeby mieć w domu fortepian, potem mi jakoś przeszło, przerzuciłam się na gitarę i przyznam, że czasem żałuję, że już jej nie mam, bo to brzdękanie dobrze mi robiło na wyładowanie frustracji;) Całe szczęście że YouTube wtedy nie istniał, bo przynajmniej żaden ślad mojego wyimagowanego muzycznego geniuszu nie został poddany osądom społecznym.
    Mam nadzieję, że ta przerwa w nadawaniu będzie krótka, bo będę tęsknić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O materdeju, normalnie wiedziałam! wiedziałam, że muzyka jest Ci bliska (troszeczkę z powodu precedensu); znam jedną dziewczynę, która jest matematyczką tak jak Ty, i miała problem, w którym kierunku pójść: matematyka czy muzyka (grała na skrzypcach) i wtedy rozmawiałyśmy jak dużo matematyka ma wspólnego z muzyką. A Twoja wrażliwość ma jeszcze szersze spektrum od przeciętnego... tylko nie zarzekaj się, wszystko przed Tobą. (Wiesz, ja w dzieciństwie uczyłam się grać na pianinie, mama grała, siostra grała, ale ze mną ten numer nie przeszedł, spryciula od małego!)
      Poważna sprawa z tym całym laptopem, ewentualnie z telefonu mogę korzystać przez ten czas:))

      Usuń
  2. Talent poparty katorżniczą pracą ... to sformułowanie wywołało moja zadumę. To chyba dotyczy nie tylko muzyki :-)
    To i ja się zdradzę, że mnie w dzieciństwie także "zmuszali" do gry na pianinie i grałam, nawet szkołę muzyczną skończyłam, ale tylko podstawową i potem się postawiłam, mimo iż ja zgodliwe dziecko byłam i jestem. To nie moja bajka, chociaż chętnie słucham np młodych wirtuozów podczas konkursu chopinowskiego, a komentarzy nie czytam, bo nie mam czasu na takie głupoty. Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę. Trzymam kciuki za szybki naprawy. Ja także będę tęsknić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec tego Ty właśnie zaliczasz się do grona genialnych dzieci, przejść szkołę muzyczną to robota dla geniuszy, katorżnicza.
      Jeżeli ja talent miałam, to malutki, i tak jak napisała Ola, większe były ambicje. Na szczęście miałam już wtedy instynkt samozachowawczy i zachowałam swój malutki talent w nienaruszonym, dziewiczym stanie... Oj, grzecznym dzieckiem to nie byłam... Jeden dziadek trzymał moją stronę (najlepiej rozkminił, że jednak z tym talentem niehalo) i zagranicznymi słowy próbował rozładować atmosferę "koncierta nie budziet, Saszka z Griszkoj w patiefon nasralit". (Na początku działało).

      Usuń
  3. Słyszałam, ze ludzie, którzy grają na jakimś instrumencie nie maja problemów z nauką. Niestety umiejętność grania ta musi być poparta wielogodzinnymi ćwiczeniami. Coś za coś....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że mają chłonne na naukę umysły! znam też dziewczyny uprawiające sport i jest tak samo . Są zdyscyplinowane i zorganizowane, przy tym zero życia prywatnego. Nauka i treningi, dzień w dzień, a to jest dla nich pełnia życia (tak mówią).

      Usuń
  4. Heh, ten dowcip jakoś tak skojarzył mi się z Biblią;) ..no niby są tam zawarte wilekie prawdy, ale skąd pewność, że te nauki przekazywane z ust do ust przez tyle wieków nie zostały zdeformowane..? Dla przykładu: sąsiadka opowie sąsiadce jaką nowinę, która natstępnie zostaje przekazana kolejnej sąsiadce i tak dalej i tak dalej...osoba z sąsiedniego miasta, do której dwa dni później dotarła owa nowina, dowiedziała się rzeczy całkiem odmiennych od "pierwowzoru":) ..a to tylko dwa dni:) więc jaki wniosek może się nasunąć w stosunku do tej świętej księgi..? A na dodatek trzeba dołożyć fakt, iż ta ksiega została nie raz (ani nie dwa:) zmieniana dopasowując się do "aktualnych potrzeb" różnorakich instytucji;)
    Wracając do dowcipu z początku Twojego wpisu, ciekawe gdyby zadać Jezusowi podobne pytanie (no wiadomo, że w innym kontekście;) ..ciekawe, co by odpowiedział:) ..swoją drogą wiele ciekawych pomysłów a'propos tego mi się pojawiały w głowie;))

    A ja znam inną wersję; pacjentom w szpitalach psychiatrycznych włączano muzykę klasyczną i zaobserwowano znaczne uspokojenie w zachowaniu leczonych. Na dzieciach też stosowano:) ..no ale wiadomo, że do tych celów trzeba wiedzieć, jaką muzykę zapuścić:))) przecież nie heavy metal;) bo dałoby to raczej skutek odwrotny;))

    Niechaj laptop się szybko regeneruje bo przecież ileż można wytrzymać bez pogaduszek na tematy ważne jak i błahe:))) Wracaj do nas prędko:)

    Pozdrawiam mroźno-słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele rzeczy tak zostaje zdeformowane, potem już nawet ta osoba, od której się zaczęła deformacja, nie jest pewna jak było naprawdę i zaczyna wierzyć w ostatnią wersję, która jest lepsza czy ładniejsza, albo nie chce się przyznać do pomyłki. Nawet na własnym podwórku ma się kilka podobnych przypadków. Trochę podobna historia mojej siostrze się kiedyś przydarzyła, wiele razy ją słyszałam. I nie potrzeba było dużo osób do tej pomyłki, jedno środkowe ogniwo sprawiło, że wyszło jak "jedna pani drugiej pani". Miała załatwić sprawę w urzędzie i potrzebowała nazwiska konkretnej osoby, która się tym zajmowała. Koleżanka miała się dowiedzieć i podać jej telefonicznie. Dryndnęła do koleżanki, odebrał jej ojciec i powiedział, że przekazuje od córki nazwisko tego gościa z urzędu: inspektor Dzwonek. Cieszyła się potem, że była w urzędzie dużo wcześniej i poszła popatrzeć na wywieszkach. Nie było Dzwonka. Był za to Gwizdek!

      Usuń
    2. Witaj:) to miłe, że Ci się mój więrsz spodobał. Dziękuję:) i zapraszam na rozdanie:*

      Usuń
  5. To ja się nie nadaję. Maja zaczęła naukę w szkole muzycznej, a ja jedyne co potrafię to zagrać gamę na zwykłym flecie, który nawet nie wiem gdzie jest. Tyranem czasem bywam, choć słabo z tym na dłuższą metę. Geniuszem być nie musi, wystarczy że ogarnie o co kaman i będzie mogła robić przygrywki do "Stokrotki" na szkolnych wycieczkach ;) Aaaa, mój komputer jakieś 2 miesiące temu był w spa, został rozkręcony i posmarowany pastą termoprzewodzącą tam gdzie trzeba. Już się nie grzeje i nie wyłącza z przegrzania :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Ty to masz idealne podejście i jeżeli dziecko będzie potrzebowało intensywniejszego kontaktu z grą na instrumencie, to z własnej woli, a start zapewniłaś i nie planujesz torturami egzekwować wyników.... Majka zaczyna dopiero odkrywać, co to jest pasja, a ma w czym wybierać. Niczego nie przyspieszysz.
      W moim laptopie po kolei różne funkcje się wyłączały, a teraz odpadł dźwięk (kropla, która przepełniła czarę); wszystko było naprawiane, ale niestety bez dobierania się do bebechów i dłużej nie pociągnie w tej lawinie; więc póki jest na gwarancji, to muszę to załatwić, bo laptop zepsuty, a termin ucieka. Teraz korzystam gościnnie.

      Usuń
    2. Grunt to robić coś z pasji, wtedy życie jest przyjemniejsze :)

      Usuń
    3. Ej no, bardzo wyrzuciło cię z netu :/ jak zazwyczaj za tobą nie nadążam tak teraz odczuwam pewien niedosyt :P a ja ostatnio jestem zajarana tym głosem

      Usuń
    4. Odpuscilam sobie bloga dopoki nie wroci moja maszyna. A na telefonie nie umiem pisac, probowalam.(co innego gubic i usuwac, to opanowalam spiewajaco...) Glos obledny! ide sluchac.....

      Usuń
  6. A ćwiczący grę na skrzypcach to mają podobno poranione palce od strun. Zresztą - pamiętam jak mój syn w szkole średniej zamarzył sobie bycie gitarzystą, to od codziennych ćwiczeń też miał strupy na opuszkach palców. Ale on tak z własnej woli :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namiętność wszystko zwycięż! a muzycy to już smak każdego cierpienia poznają. Moja wciąż aktualna namiętność, czyli papierowa wiklina, też mnie nie oszczędzała. Rurki skręcam w powietrzu, a w tym skręcaniu mocno aktywny jest kciuk. Najpierw miałam na opuszku bąbel, potem odcisk, a teraz wreszcie znieczulony jest na sztywno i kręcę rurki z wesołym oberkiem na ustach:))

      Usuń
  7. Oj tak, ćwiczyć trzeba, nawet jak się ma super talent. C do krytykowania, to mi przyszło do głowy że, najłatwiej się krytykuje sport, siedząc przed telewizorem. Nie mam pojęcia, skąd w ludziach tyle jadu? o.O


    Hehe, a ja tego dowcipu nie słyszałam i spodobał mi się bardzo:))
    Powodzenia z lapkiem! Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pozycji widza krytykowanie to czysta rozkosz. Dla mnie specjalność zawodowa (chyba jest coś takiego?): krytyk (jakikolwiek) brzmi podejrzanie. Wszyscy mamy własną wrażliwość i często opinia zawodowego krytyka jest krzywdząca albo nieuczciwa. Chyba, że jest zawodowcem absolutnym i żadne muchy w nosie go nie dotyczą. (to chyba musiałby być androidem sztucznym nie tylko z inteligencji:))

      Usuń
  8. Nie umiem grać na niczym i podziwiam każdego kto umie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też. I w ogóle podziwiam każdego pasjonata, który w imię ideału dąży do doskonałości (tym bardziej, że sama jestem słomianym ogniem:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.