Między innymi dlatego wszystkie są takie stare - nikt nie chce inwestować w coś, co w każdej chwili może zostać mu ukradzione.
Najśmieszniejsze w tym jest to, ilu miejscowych nie ma nic przeciwko temu, by skradziony rower zastępować skradzionym komu innemu.
Kupują je od złodziei operujących na placu Dam, więc interes kręci się w najlepsze."
Narratorem przewodnika jest autor kryminałów i jednocześnie włamywacz, który tym razem ma ukraść dwie małpki. Tym samym wyjaśniła się sprawa śmiesznych figurek w samym centrum okładki; co to ma być? pomyślałam. A to są trzy mądre małpki: jedna zakrywa oczy - i nie widzi nic złego, druga zakrywa uszy - i nie słyszy nic złego, trzecia zakrywa usta - i nie mówi nic złego.
.............................................................................................................
- Przysłowie (nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię) jest częścią nauczania boga Wadziry: kto nie widzi zła, nie słyszy zła, nie mówi o złu, tym samym chroni się przed złem. Najbliższe polskie przysłowie to zapewne „nie wywołuj wilka z lasu”.
- Z buddyjskiego punktu widzenia przysłowie może być interpretowane następująco: "Nie szukaj i nie wytykaj błędnych czynów i słów innych ludzi" (jak chcesz wyplenić zło to zacznij od siebie).
- W kulturze zachodniej wizerunek trzech postaci zakrywających uszy, usta i oczy jest czasem interpretowany jako ciche przyzwolenie na zło przez odwracanie od niego oczu. Symbolizuje też zmowę milczenia w organizacjach przestępczych.
........................................................................................................
(przepisałam z Wikipedii)Zlecenie proste, wykonanie proste, zresztą dla tego dobrego złodzieja wszystko wydaje się być łatwiutkie. Lecz tu nagle umiera zleceniodawca, co wywołuje niespodziewaną lawinę zdarzeń, skutkiem których Charlie zaczyna mocniej krzesać skry swojej inteligencji.
Bardzo ciekawy kryminał na jeden wieczór (naprawdę na jeden, tekst do połknięcia w całości), a wieczór zaliczyłam do udanych, bo towarzystwo tego włamywacza i wypad z nim do Amsterdamu spodobał mi się. ( A nawiązując do przepisanego z książki urywka, to nigdy bym nie pomyślała, że tam nałogowo kradną rowery! Charlie oczywiście nie przecinał łańcucha, lecz wytrychem otwierał kłódki. Wytrych łatwiej mieści się w kieszeni niż na przykład nożyce do metalu).
W sprawie noworocznych postanowień.
Po pierwszej dekadzie stycznia mogę pogratulować swoim kotom, bo one wszystkie, jak jeden mąż, żona i kochanka swoje noworoczne postanowienia wypełniają co do literki.
W jednym punkcie to myślałam, że będą miały trochę problemów. Bo skąd wezmą w tym roku trzy nowe, jeszcze nie tknięte ostrym pazurem, kanapy do zniszczenia?... wiem, że nowy roczek dopiero ukończył dziesięć dni, więc różnie to bywa, ale wiem też, że moje stare kanapy to są jeszcze krzepkie kolubryny. Na razie koty radzą sobie tak, że drapią nie w jednym wybranym miejscu nieszczęsne kolubryny, lecz wszędzie tam, gdzie wściekła kocia łapa stanie, to wściekły koci pazur wpisze datę tego czynu. Więc siłą rzeczy często i gęsto daty się powtarzają.
Zrobię tak: od dzisiaj zacznę im powtarzać, że ten punkt mają już zaliczony.... niech w to miejsce na przykład więcej śpią!
Jeśli chodzi o lodówkę, to mój wiecznie chory Bobek rozpoczął lodówkowe kombinacje alpejskie, i gdy tylko lodówka jest choć na krótką chwilę otwarta, to on wskakuje na półkę i tam zostaje. Ten na okrągło zakatarzony Bobek! Nie tylko nos, bo oczy i uszy, ... Bobek to jedno wielkie wyzwanie laryngologiczne, może rzeczywiście już jedynie krioterapia ?
W sprawie moich postanowień noworocznych nic nie słychać, bo nie miałam żadnych postanowień noworocznych, hahaha...
Hihihi, Bobek i lodówkowa krioterapia mnie rozłożyła na łopatki!:))
OdpowiedzUsuńKsiążka brzmi ciekawie. W Amsterdamie jest strasznie dużo rowerów, to może dlatego tak je kradną?
Buziaki!:))
Może dlatego! a szukać takiego roweru, to jak igły w stogu siana. U nas mniej rowerów, bo stóg rowerowy mniejszy, ale i tak się nie spotkałam, żeby policja odnalazła rower i oddała właścicielowi.
UsuńA Bobek chce na siebie zwrócić uwagę i gotów się cały zamrozić, no, ta głowa mu szwankuje nie tylko laryngologicznie.
Ja gdzieś na FB widziałam takie ogłoszenie 'złodzieju oddaj mi rower' :)...ale chyba nie oddał:/
UsuńA może Bobek naoglądał się sci-fi i chce się zahibernować?:P
Zawsze mówię, że ten Bobek tylko wygląda, jakby do trzech nie umiał zliczyć! a tymczasem w jego uszkodzonej główce zagrzechotało, że zostanie w tej lodówce do czasu aż naukowcy wymyślą lekarstwo na katar. Biedny Bobek, naprawdę naoglądał się sci-fi...:-P
UsuńTakie figurki- małpki daliśmy w prezencie dyrowi z jakiejś okazji z dopiskiem "idealny szef", ale chyba nie zrozumiał przesłania:) Ja nie mieszkam w Amsterdamie a też rower mi ukradli. Za to holenderskie rowery "używane;)" może i z samego Amsterdamu można kupić i u nas, w cenę zapewne wliczony jest ryzykowny transport przez granice, bo kosztują całkiem sporo;)
OdpowiedzUsuńSuper prezent dostał, i symboliczny dla przełożonego. Chociaż prawdopodobnie on uważa, że już jest sam z siebie idealnie idealny, a małpki z postulatami to dla żartu (jeżeli dyr jest mężczyzną, to musi tak uważać, przecież oni wszyscy mają się za chodzące ideały... moja dyrektorka też jest idealna, a nie jest mężczyzną(?:))
UsuńNiedawno koleżance z piwnicy ukradli rower. A dopiero co mówiła, że nie martwi się o rower, bo w piwnicy w jej bloku jest wylęgarnia szczurów! jakby wiedziały, że mają pilnować, to by popilnowały, na pewno nie wiedziały o tym rowerze (chyba że są w gangu rowerowym:))
A ja będąc kiedyś w Holandii zastanawiałam się dlaczego jest tam multum właśnie nadszarpniętych życiem rowerów. Nigdy nie szukałam odpowiedzi - sama przyszła ;) Co kraj to obyczaj hi hi :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! czasem odpowiedzi same przychodzą. Swoją drogą trudno uwierzyć, że takie złodziejstwo w Amsterdamie.
UsuńNo to ja już wiem skąd u nas taki wysyp holenderskich rowerów używanych;-) Nigdy bym nie pomyślała, że tam takie rowerowe złodziejstwo panuje...
OdpowiedzUsuńU mnie koty upodobały sobie tylko jedną kanapę do niszczenia i machnęłam już na to ręką, za to czarna rozpacz mnie ogarnia na widok wytapetowanej ściany przy drzwiach na zewnątrz, która jest miejscem, gdzie koty dają znać, że chcą wyjść - okropnie jest poszarpana i wygląda to koszmarnie. Trochę mniej, ale podobnie wygląda ściana przy lodówce, której na szczęście jeszcze się dziady nie nauczyły otwierać;-)
Najlepszy mój rower miałam z drugiej ręki, niemiecki, odkupiony od kogoś. Dość długo sobie na nim pojeździłam, ale zajeździłam na śmierć.
UsuńTo prawda, że koty mają swoje ulubione miejsca do drapania. Kiedyś słyszałam, że wtedy, gdy kot robi coś, czego chcemy go oduczyć (drapania konkretnych rzeczy chyba też), to trzeba psikać mu w nos wodą ze sprayu. Przerobiłam to ze Szczurkiem, i nauczył się, że można robić wszystko na co ma się ochotę, ale z zaciśniętymi mocno oczami. Żeby woda ich nie zalewała;))
Ha, ha, ha! Twoje słowa o psikaniu wodą przyjęłam z uśmiechem powątpiewania, ale gdy dotarłam do tych zaciśniętych oczu... Mało nie opsikałam monitora pitą właśnie herbatą;-) No i wszystko jasne - jestem pewna, że kot doskonale wie czego nie powinien robić, tylko ma to w dalekim poważaniu;-)
UsuńTak! i dlatego nie ma szkółek dla kotów, bo nikt nic na kotu nie wymusi. Ale że mądrzejszy głupszemu ustępuje, to czasem kot człowiekowi też ustąpi, gdy ma akurat ochotę i dobry humor. Czyli bardzo rzadko, ale jak się zdarzy, to święto w domu:))
UsuńNikt nic na kocie nie wymusi... chyba;))
UsuńGorzej jak z czasem te rowery staną się antykami...
OdpowiedzUsuńOj, gorzej... a może wcześniej się rozpadną i nie zdążą wkroczyć w antyk?
UsuńMoje koty też się nie opierniczają i swoją listę wypełniają;) U mnie Mino ma szansę na otwieranie lodówki bo drzwi do pomieszczeń już potrafi;)
OdpowiedzUsuńJakby Minio mniej czasu poświęcał na spanie, a więcej na ćwiczenie otwierania lodówki, to lodówka nie miałaby dla Minia sekretów. Moje koty mają podobnie, wiele pomysłów upada, bo nagłe spanie je bierze i nawet lodówka może się wtedy iść bujać:))
Usuń