poniedziałek, 25 stycznia 2016

Wszystkie języki świata

Kiedyś przeczytał, że :
"nić pajęcza swoją wytrzymałością znacznie przewyższa stalowe włókna tej samej grubości i chociaż jest nadzwyczaj lekka, może utrzymać pająka ważącego 4 tysiące razy więcej.
Podobno pająki, które długo nie upolowały żadnej ofiary, zjadają z głodu własną pajęczynę, by po pewnym czasie zrobić nową, ale nieco mniejszą."

Miał "oswojonego" pająka, którego karmił okruszynami chleba. Jednak pająk nie uważał chleba za jedzenie, a że much zimą nie było, więc pająk ten zjadał z głodu swoją pajęczynę wiele razy...


zdjęcie z sieci. Na tym zdjęciu  pająk nie wygląda ani trochę paskudnie czy strasznie.
(to ze względu na osoby, które się boją pająków; sama do nich kiedyś należałam, ale się otrząsnęłam, więc nie była to arachnofobia, tylko coś zbliżonego)


Fragment o pająku pochodzi z powieści: "Wszystkie języki świata",  jej autorem jest Zbigniew Mentzel
(Taki fragment wybrałam, bo ciekawą wiadomość zawiera, a nie dlatego, że osoba pająka jest dla autora jakaś szczególna lub wyjątkowa).

"Wszystkie.." jest opowieścią głównie o Polsce powojennej.  Choć akcja rozgrywa się  równocześnie na wielu płaszczyznach czasowych, bo współczesny bohater opowiada losy swojej rodziny i jednocześnie poznajemy jego własną życiową drogę.  Jest inteligentem z poczuciem życiowej klęski,  w związku z tym trochę smutna ta opowieść i refleksyjna. (Ale pozytywne jest to, że w końcu książka zostaje napisana, a jej powstanie jest wynikiem pokonania przez głównego bohatera bariery języka i przemówienia pełnym głosem).
Zbyszek stał się bliski mojemu sercu, gdy przeczytałam, że w całym mieszkaniu miał upchane ogromne ilości gazet,  ni przejść ni przejechać. Nie wyrzucał żadnego skrawka jakiegokolwiek zapisanego papieru, bo miał ambitne plany na zagospodarowanie tych wielkich stert. Ambitne plany pasjonata, bo "język"  był fascynacją i pasją Zbyszka. ( trochę inaczej niż pasja entuzjastki papierowej wikliny, czyli mnie, bo papier i słowo drukowane to moja miłość, co do języka to nie zgłaszam uwag).



Zakończę w tym niespodziewanym miejscu.
Jeszcze mam parę rzeczy do zrobienia. Jest po północy, a jutro (mimo, że dzisiaj, to jednak jutro) wcześnie wstaję. Jednak nie muszę się obawiać o pobudkę... 


To jest reanimacja stuprocentowo skuteczna, a koty są jak zawsze niezawodne.

21 komentarzy:

  1. Pająk wygląda strasznie, bez dwóch zdań, dostałam gęsiej skórki więc w moim przypadku jest to raczej na pewno arachnofobia, fuj!
    A koty, nawet rysunkowe, wywołują uśmiech na twarzy, nawet gdy budzą skacząc po twarzy;-)
    Książka... sama nie wiem, choć to intrygujące w jaki sposób chciał autor te sterty gazet wykorzystać, bo chyba jednak nie do papierowej wikliny?;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż takiego strachu przed pająkami to ja i dawniej nie odczuwałam, ten na zdjęciu raczej by mnie nie zbrzydził. Pewnie dlatego łatwo mi poszło pokonanie lęku, bo przełamywałam się tylko co do pająkowych potworów wystrojonych w futra.
      Nie, to nie papier był cenny, lecz to, co było na papierze. Zbyszka opętanie to język, komunikowanie się, docieranie do sedna, a z gazet prozaicznie: wycinki tematyczne.
      Mnie też koty śmieszą zawsze, i zawsze wyobrażam sobie, że seplenią:))

      Usuń
  2. Ciekawa jest ta książka, godna przeczytania. Lubię skomplikowane postacie literackie. Pająki lubię, jedynie, te w lesie mnie wkurzają, bo zawsze wejdę w pajęczynę i oblepię się. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dość skomplikowana postać; matka wmawiała mu, że zostanie kimś ważnym, a on nagle sprzeciętniał i szlus. Na szczęście jeden dzień wszystko odmienił, to poukładanie wspomnień się opłaciło.

      Usuń
  3. U mnie Pinio jako pobudkę stosuje zaawansowane mruczenie. Przychodzi mruczy to ucha jak traktor i odchodzi. I tak do skutku. Aż wstanę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jest możliwe wychować kota, żeby kulturalnie pokazywał, że czas wstać, bo on już wstał (no tak, bo nie robisz kotu świństwa i od razu wstajesz:))

      Usuń
    2. Nie skąd... Dziś złapałam za poślady, zrobiłam kotem "w tył zwrot" i zamknęłam drzwi do mojego pokoju;) 15 minut spania mi zostało a ten potwór w kociej skórze musiał mi je zabrać;)

      Usuń
    3. Biedna kociulina, to nie jego wina, że pomyliły mu się kwadranse, każdemu się mogło pomylić, te 15 do przodu, czy do tyłu... przecież nie chciałabyś wstać 15 minut po czasie???

      Usuń
  4. No ta grafika mnie totalnie rozśmieszyła:)))) koty faktycznie mają duuużo "ciekawych" pomysłów. Mój Kokos ostatnio zajada się.... sznurkoiem konopnym!!:) Bo to niby zabawka taki wiszący kawałek czegoś, co podobne do ...niewiem czego;) no i widocznie smaczna ta konopia, skoro codziennie kilka milimetrów mniej "zabawki" odnotowuję;)
    Co do pająków nie miałam pojęcia, że zjadają swoja pajęczybnę z głodu..bidusie. Ale skoro tak...to pewnie smaczna jest;) mhmhm....
    Pozdrawiam z roztapiającej się małopolski;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konopnym? a'propos uzależnienia, to słyszałam, że koty sobie nie żałują i łatwo się uzależniają. Gdy mają ochotę na jakąś "konopię" to zdolne są do wszystkiego. Moje koty to zdolne są do wszystkiego bardzo wrednego, ale zwykle jakiś jeden na pociechę się odłączy od tamtych i robi za aniołka. Od kilku dni Szczurek jest aniołkiem....
      A sznurek to takie wyzwanie do pokonania i Kokosik je pokona!
      U nas też roztopy, spłynął cały śnieg, co leżał całe dwa dni. Całe dwa centymetry spłynęło:))

      Usuń
  5. Te gazety to mnie osobiście powoli przerastają logistycznie;) A co do pająków, to zawsze się zastanawiam spacerując po lesie, jak te pająki to robią, że potrafią rozwiesić pajęczynę między dwoma drzewami, zazwyczaj na wysokości mojej twarzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my powinnyśmy się skupić na korzystaniu z gazet albo do czytania, albo do kręcenia rurek, bo inaczej oszalejemy. Np. ja nie potrafię ciąć bez zaangażowania w czytanie. I "cięcie" czas mi wytraca. Pająki rozwieszają między drzewami swoje pajęczyny, żeby panie miały zdrowotne maseczki na twarz. Albo liczą na muchę wielkości człowieka, i żeby się z tej stalowej pajęczyny już nie wyplątała. Jakie szczęście, że nie jesteśmy muchami i nie musimy się bać pajęczyny, a jedynie złościć na pająki:))

      Usuń
  6. Pająki zawsze mnie ciekawiły choć się ich jakoś brzydzę. Do ręki bym ie wzięła. Oglądać lubię. Byłam na wystawie niedawno. Były tam ptaszniki i różne inne okazy. Kiedy są zamknięte mogę je podziwiać. Programy przyrodnicze też lubię. W domu jednak pająka bym nie chciała mieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam znajomych, którzy mają ptasznika. Kupują mu jakieś larwy do jedzenia i taka to jest cała przyjemność; też nie chciałabym pająka jako zwierzątka domowego. Aha, jeszcze znajomi mają dziecko, dziecko prosi o psa,
      a oni "masz już pająka!" uwierzysz? hahaha

      Usuń
  7. Haha, koci humor genialny!:)))))))))) Miałam przez długi czas pająka za oknem i był taki mądry, że wiedział, że nie należy zaglądać do mieszkania. Robił sobie sieć, wcinał muchy i się zakumplowaliśmy. Chciałam go przezimować w domu, ale pewnego dnia już go nie było:( Bardzo się boje pająków, ale ten był taki mój:)
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie chciał Ci robić kłopotu, bo jednak wikt i opierunek, wiem, że z ciężkim sercem musiał odejść. I bez pożegnania, żeby nie utrudniać,...wrażliwa istota. Może na wiosnę wróci, sam albo z całą familią:))

      Usuń
  8. W wyjatkowy sposób recenzujesz książki. Bardzo mi się podoba takie podejście do tego zajęcia. Sama nie lubię pisać recenzji i jeśli już jakąś piszę, to też zwykle wyszykuję w ksiażce punkt zaczepienia, do którego mogę przyłatać jakieś ciekawostki. W tym momencie zainspirowałaś mnie do napisania o książce, którą teraz czytam, a z recenzji której już miałam zrezygnować, bo wydawała mi się nie do przejścia. A pająków tłustych okropnie się brzydzę, normalnie drgawki mam, kiedy takiego widzę, a jakby na mnie spadł, to zawał murowany. Te chudziutkie i malutkie nie robią na mnie wrażenia, a małe i zielone uważam za dobry znak :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się bardzo cieszę, że pośrednio przyczyniłam się do nowej recenzji u Ciebie.
      Dzięki, dziękuję serdecznie! w ogóle nie umiem recenzować i zawsze boję się za dużo zdradzić, bo autora i czytelnika łączy szczególna więź, tajemnica zawarta w książce należy tylko do nich dwojga, a nie do mnie recenzującej, szkoda, ale co?
      W tej chwili przypominam sobie taką scenkę z wczesnego dzieciństwa (może wcale nie pamiętam, tylko mi ją opowiadano): stoję przed oknem i się drę: jaki wielki szczur, jaki wielki szczur. Ktoś z rodziny przybiega na ratunek i wlewa mi kroplę oleju do łepka: to nie szczur, to pająk. Jakiś podobno był straszny, no to się potem bałam pół życia tych straszydeł:))

      Usuń
  9. Pająkom mówię stanowcze nie! Potrafię się rozpłakać ze strachu jak mnie jakiś 'zaatakuje'. Chociaż teraz jest już lepiej niż kiedyś, bo do tych zwykłych domowych przywykłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że już się boisz, bo domowe pajączki przynoszą szczęście domowi! (ciekawe, kto to wymyślił..., może pająki żeby ich właściciele domu nie wyrzucali na bruk;))

      Usuń
    2. Dobrze, że się nie boisz! a źle, że się boisz! (matko sałatko;))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.