środa, 2 marca 2016

Awantury na tle powszechnego ciążenia

Początek marca, chyba wiosna?

Wiosna-niewiosna,  trzeba przyznać, że na garnku marcowym już trochę drży pokrywka...
Milusie szare kotki na maleńkim drzewku.
Wczoraj pstryknęłam telefonem.

Zastanawiałam się chwilę, o czym zrobić jakiś krótki, pierwszy w tym miesiącu wpis.
Pochwalę książkę.
Zaczęłam "Awantury na tle powszechnego ciążenia", Tomasz Lem  opowiada o swoim ojcu Stanisławie Lemie.
Oto jej urywek, anegdotka.

"Lata 60. ubiegłego wieku.
 Jak co dzień ojciec zawozi matkę do pracy, zostawia samochód na parkingu i wyrusza do delikatesów uzbrojony w awośkę - torbę na zakupy, którą nosiło się na wszelki wypadek.
Tymczasem z powodu awarii sprzętu lekarzy odsyłają do domów.
Matka odnajduje samochód i siada na przednim siedzeniu.
Ojciec wkłada zakupy do bagażnika i, nie zauważając żony, zasiada za kierownicą.
Basia, początkowo oburzona, siedzi cicho.
Wyjeżdżają z parkingu - Basia czuje narastające zaniepokojenie.
Gdyby się znienacka odezwała, Staszek mógłby się przestraszyć i spowodować wypadek.
Samochód zatrzymuje się na światłach.
Zamyślony mąż z nudów myje spryskiwaczem szybę, rutynowo oblewając czekających na tramwaj.
Zaczyna się rozglądać.
Jego wzrok zatrzymuje się na wykładzinie podłogowej po stronie pasażera.
Dostrzega tam czyjeś nogi. W damskich butach i rajstopach.
Z oczami wielkimi jak spodki:
- Basiu, co ty tu robisz? Przecież jesteś w pracy!"


Taki był ten pisarz orbitujący na odległych galaktykach.
To czytam dalej.

15 komentarzy:

  1. Oj wiosna wiosna idzie wielkimi krokami, tylko niektórzy mącą z jej przyjściem ciut za bardzo;) Anegdotka ukazuje, jak wiele osób czasami rutynowo coś robi, że nie zauważa "drobnostek" radości, tych małych i tych całkiem sporych czasami;))) mimo wszystko mnie uśmiechnęła, jakby stawiąjąc przysłowiowią kropkę nad "i";)
    Trzeba wykazywać czujność, zawsze i wszędzie:) być jak kot i pies jednocześnie:))) hihi:)
    Dobrego i smacznego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna:)) a że dopiero o 18,oo robi się szarówka za oknem, więc już ten długi dzień nastraja optymistycznie.
      hahaha, pies i kot równocześnie:)) tak, czujność zawsze, bez znaczenia czy teraz, czy 50 lat temu! u Lema z tym niekoniecznie, ...ale podobno ludzie wielcy w świecie rzeczywistym funkcjonują na autopilocie, z rozpędu, za to życie umysłowe mają najdoskonalsze. Z książki wiem, że Lem ojcem dla brzdąca był wspaniałym, i na bank z tego "drobiazgu" umiał się cieszyć :))
      Spokojnej nocki:))

      Usuń
  2. Przeczytam. Postaram się dorwać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja teraz z sympatii zacznę kompletować Lema, bo sprawdziłam i nie mam żadnej jego książki.
      Dobrej nocy:))

      Usuń
  3. Bardzo zabawna anegdotka:-). Ty to potrafisz zarekomendować lekturę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przecież gdyby się zdarzyła pierwszemu lepszemu szaremu obywatelowi, to nie byłaby wcale zabawna; wielki Lem, a gapowaty, to brzmi śmiesznie.
      Miłych snów:))

      Usuń
  4. Bardzo chętnie bym przeczytała, zaczytywałam się kiedyś w Lemie;) A wiosna, no cóż... póki co ukrywa się pod śniegiem i stalowym niebem, więc nic tylko zatopić się w jakiejś dobrej książce i zapomnieć o tym co za oknem i nie tylko;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze piszesz, że się ukrywa, bo jest, tylko się ukrywa;))
      Skończył się luty, i już zimą się nie martwmy, zaczynajmy cieszyć się wiosną, choćby na razie tylko jej zapowiedzią. Któregoś roku aż do 19. marca leżał śnieg, potem co prawda w ciągu jednego dnia stopniał, ale do tego 19. przeżyć było niełatwo. Myślałam, że wiosna odwołana;))
      Różowych snów:))

      Usuń
  5. Hihi, dobre:) A już myślałam, że to ja mam tendencje do zauważania czegoś innego gdzieś indziej niż miejsca, w których akurat jestem:D

    A mnie się marzy zima ze śniegiem, może jakaś zadymka nawet i dużo deszczu i burze i w ogóle rzeczy mało wiosenne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po świeżo zakończonej zimie marzy Ci się zima... Boszzze! skomplikowane... ale rozumiem entuzjazm, tylko nie rozumiem, że dotyczy zimy!
      ja to chyba nigdy nie lubiłam zimy... może jako dziecko ze względu na łapanie śniegu na język, orły w śniegu, jakieś proste sporty zimowe. E, dawno i nieprawda ;))

      Usuń
    2. Dobrze że nie mieszkasz w Polsce bo jakbyś mi tutaj to wszystko sprowadziła to... to... nie wiem co bym Ci zrobiła, ale na pewno byłoby to coś złego ;)

      Usuń
  6. Piękne puchate kotki, ja mam takie na stałe, zerwane parę lat temu i nadal się trzymają w niezłym stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się zasuszyły i puchatki nie poodpadały? widziałam kiedyś metodę utrwalania w soli, zakopuje się kwiat w soli na jakiś czas (ale nie wiem na jaki) i ten kwiat potem wygląda jak żywy. To znaczy róża, bo rozkwitłą różę zakopano w soli i taki był rezultat!

      Usuń
    2. Włożyłam je w donicę z innymi kwiatami, są nawet podlewane przy okazji, nie zaczęły gnić ani nic, wyglądają jak tegoroczne :P Może dobry towar mi się trafił ;) Jedyne co to kot się dorwał do nich i trochę kotków zamordował :P

      Usuń
    3. Filemonek z zazdrości morduje konkurencję, czyli małe koteczki. Fajny masz sposób, to ja też spróbuję tak samo gdy przyniosę do domu wierzbowych gałązek, a przy okazji zrobię kontrolę towaru;))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.