czwartek, 21 stycznia 2016

Praktykant

70letni emeryt,  wdowiec, jest samotny i znudzony. Próbuje zagospodarować sobie życie czymkolwiek: wyjazdami,  kursami itp. lecz na dłużej nic go nie potrafi zainteresować. Pewnego dnia czyta ogłoszenie, że firma zajmująca się modą i e-handlem poszukuje praktykanta emeryta. Ben kiedyś zajmował się sprzedażą książek telefonicznych, więc handel ma we krwi, a ma ochotę na coś nowego, wirtualnego. Odważnie aplikuje i dostaje pracę.  Początkowo Ben nikomu tam do niczego nie jest potrzebny, siedzi przy biurku i przegląda gazety. Potem  powoli, krok za krokiem sytuacja się zmienia. (Ja to sobie myślałam, że temat z Benem będzie się rozwijać w kierunku zawodowym, może trochę idzie w tym kierunku, ale nie całkowicie).
Teraz  kilka słów o Jules, jego szefowej, założycielki tej 220 osobowej firmy.  To bizneswoman, która poświęca się pracy, a dzieckiem i domem w tym czasie zajmuje się mąż, prawdopodobnie go to frustruje, bo znajduje sobie  kochankę, o której przypadkowo dowiaduje się żona! ale żona kocha męża i tłumaczy sobie, że ten romans to dlatego, że zdegradowała męża do pozycji gospodyni domowej. Postanawia znaleźć kogoś, kto pokieruje firmą, a ona będzie naprawiać swoje małżeństwo. (Prawdę mówiąc przemknęło mi przez głowę, że  do tego stopnia zafascynuje się Benem, że powierzy mu kierowanie swoją firmą, ale nic nie powiem).  Co ma zrobić? oddać firmę w obce ręce? żeby ratować małżeństwo?

 Ben i Jules kroczą zgodnie, w tej scenie są już przyjaciółmi. 
 
Najpierw Ben działał jej na nerwy; dziwne... taki sympatyczny emeryt...

Poprawnie, ale z dystansem.

 Początkowo Benowi nie powierza się zadań, chyba że jest to wywabienie plamy z żakietu szefowej.
Pewnym zbiegiem okoliczności wszystko się zmienia. Na niwie zawodowej będzie współpracował z asystentką Jules, a na prywatnej zyskuje przychylność, a nawet przyjaźń szefowej (Jules).
 
Oho, tutaj...
 
...ktoś zaczyna czuć miętę przez rumianek . Osoba w białym fartuchu to jest firmowa "domowa masażystka".
Po masażu barków (połączonym z masażem dolnej części pleców) Benowi spodobały się umiejętności domowej masażystki i ona sama również mu się spodobała.

-Jestem Fiona
-Jestem Ben
(czy jakoś tak)
 

Ben pomaga Jules wychowywać dziecko, tzn. zabrał dziecko na bujaczki, tam się odbywało dziecięce przyjęcie.
(W tym czasie ojciec dziecka kontynuuje sekretny romans).



Na foto: Asystentka Jules zadowolona, że ktoś pomoże jej ogarnąć biurkowy bajzel.
(tu zadowolona, ale przedtem trochę rozpaczała, że nie jest właściwie, czyli lepiej doceniana)

Na foto: szczęśliwa rodzinka, czy raczej małżonkowie udający szczęśliwą rodzinkę.

Były niestety takie fragmenty, które do mnie nie przemawiały. Na przykład zupełnie nie wiadoma przyczyna nienawiści Jules do swojej matki. Bo chyba nie za to, że matka próbuje ją zachęcić do snu dłuższego niż 5 godzin ?..., w każdym razie Jules pisze (po co?) maila do asystenta (bo ma ich kilku) : "dlaczego moja matka jest taką suką", a maila wysyła pomyłkowo do matki. Wtedy pomocny jest Ben, bo z innymi stażystami włamuje się do domu matki i kradnie jej komputer. (żeby matka nie odczytała tego maila o suce)

Na foto scenka, gdy wyruszają na włam (sami stażyści, w tym jeden emeryt) wykraść komputer z domu matki Jules.


Obejrzałam ten film z osobą, która bardzo lubi Roberta de Niro. Podobał jej się film i kreacje aktorskie. I ja nie narzekałam oraz nie miałam poczucia traconego czasu. Jednak teraz, gdy opisuję ten film, to wydaje mi się, jakbym wiele podobnych opowieści gdzieś widziała, słyszała, lub czytała. Czyli nowatorskiego nic tam nie było. Ale to miało być rozrywkowe lekkie kino, było rozrywkowe lekkie kino i bardzo pozytywne (oprócz matki suki, ale może ja słabo czaję bazę).

14 komentarzy:

  1. Widziałam:), mnie się nawet podobało;) taka sympatyczna i pozytywna bajka, w dodatku w dobrej obsadzie. Coś jak Pretty Woman tylko chyba uśmiałam się troszkę mniej. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trochę się czepnęłam dobrze obsadzonej i zagranej komedii. Napisałaś: bajka, i to jest właściwa recenzja. Gdyby nie to, że Ben powiedział, że ma 70 lat i nie snuł wspomnień z dawnych lat (i gdyby nie grał go odpowiednio stary aktor), to takim Benem mógłby być każdy i w każdym wieku. (więc zgryźliwie szukam dziury w moście:))

      Usuń
  2. W amerykańskich produkcjach matka po prostu MUSI być suką - ten motyw jest tak oklepany, że juz nawet nie zabawny, nie nieznaczący, a wręcz irytujący. U nas na podobnej zasadzie funkcjonuje teściowa...
    Obsada świetna, ale... pewnie sama nie poszukam, chyba że przypadkiem się natknę w TV.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej irytujące, że chwila przedtem: kocham cię, kocham cię (przez telefon)..., a potem wszem i wobec, że suka. Z ust pozytywnej bohaterki, Jules. Ze słodką buzią Anne Hathaway. Może wyolbrzymiam, a to było po to, żeby widzów nie zemdliło do końca od tej całej Jules. No i scena kradzieży kompa ma swoją genezę w tej "suce" (a emeryt wymyślił włamanie).

      Usuń
  3. Nie znam filmu, ale chętnie zobaczę. Ciekawie opisujesz swoje spostrzeżenia na temat produkcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, czy polecam ten film do obejrzenia, czy nie. Wybitnym dziełem nie jest na pewno, ale przyjemnym tak.

      Usuń
  4. Brzmi jak dobrze znana historia, wszystko już robią na jedno kopyto :(

    Wiesz co? Za wcześnie się ucieszyłam, że będzie dobrze, dziś kolejny wypadek na drodze :( Zaczynam się bać wychodzić z domu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pięknie!!:((.. nieźle sobie nagrabiłaś u tej megiery. Nie ma rady, musisz się przywiązać w domu do czegoś stabilnego, żeby Cię trzymało, gdy zapomnisz i będziesz chciała wyjść, bo sama widzisz, jaka z tegorocznej zimy mściwa suka (suka!)

      Usuń
  5. Też lubię De Niro. Obejrzę sobie ten film, nawet jeśli nie jest jakiś specjalnie oryginalny. Przypomniał mi się cytat z Rejsu "Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.":D
    Jak patrzę na te screeny to mi do głowy przychodzi Meet the Fockers i Meet the Parents:)

    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat super! ..chyba wolę Roberta De Niro jako groźnego teścia niż dobrodusznego emeryta; ale film obejrzałam z przyjemnością, dopiero potem naszły mnie refleksje. Zresztą mnie nie warto pokazywać żadnych filmów, bo wybrzydzam jak stara panna na wydaniu:)) na aktorów złego słowa nie powiem, mogą się podobać wszyscy:))

      Usuń
  6. Dzięki za informację o tym filmie!:) Oglądnęliśmy i przyznam, że fakt iż nikt nie usnął mówi sam za siebie:)) Dawno nie oglądnęłam tak przyjemnego, delikatnego, mimo wszystko dośc przewidywalnego, ale za to spokojnego w swej wymowie filmu:) Dziękuję:) ..i czekam na więcej tego typu podpowiedzi, bo ostatnio jak próbowałam wyszukać coś ciekawego na wieczór, padła mi moja ochota na cokolwiek, bo nic tylko jakieś s-f albo strzelanina...to nie moje klimaty. Zatem po raz kolejny podziękowania ślę za wskazówkę:)
    Pozdrówki:)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ale się cieszę, że Ci się spodobał! wiesz, że czasem potrzeba dawki optymizmu, że można wszystkie problemy rozwiązać, jeżeli tylko ktoś zechce pomóc, nie żeby od razu emeryt, ale tak w ogóle:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.