Czy ja jestem kociarą? czy psiarą? wydawało mi się, że uczucia rozdzielam po równo, ale dzisiaj zauważyłam, że pomimo miłości do psów, serdeczniej zajmuję się kotami, co niestety widać na moim blogu. Informacji o kotach jest multum, w sam raz na zapełnienie codziennego biuletynu "kocie sprawy", a psa widujemy tu czasami i jedynie jako tło dla kota. Głównie Aszę, a najczęściej było to wtedy, gdy jej rozbuchany instynkt macierzyński kocie dzieci zawłaszczał, bo to takie super fajne było... Nawet teraz, gdy zawiadomiłam na blogu, że Kubuś jest smutny, to nie raczyłam później napisać, że po uważnej obserwacji wykoncypowałam, że nie jest to zimowy splin,... lub jest, ale spowodowany fizycznymi dolegliwościami. Jako wynik procesu myślowego wyskoczył mi lekarz. Po zachowaniu Kubusia trudno dostrzec jakieś niedomagania, bo to twarda sztuka (jako szeryf-samozwaniec nie miał na dzielnicy lekkiego chleba), ale smutna mina u zawsze radosnego psa to dość niepokojący objaw. Poszliśmy więc do gabinetu weterynaryjnego i po wywiadzie doktor orzekł, że wpływ jesiennej pory na niemłodego psa zaskutkowały chorobą stawów. Może trochę reumatyzmem. Były zastrzyki, a teraz bierze tabletki, i tak przez miesiąc. Potem dwa tygodnie przerwy i znów. Kondycja psa jest już lepsza, wiec mam nadzieję, że lekarz diagnozę postawił trafną.
Wiele razy Kubuś stosował na nas tę terapię pełniąc czynności psychologa amatora...
...więc my ją stosujemy teraz na nim z dużym powodzeniem, bardzo łatwo jest merdać i całować kochanego psa. Czuję, że w psich domach wszyscy znają tę nowatorską kurację.
Nie umniejszam przy tym kocich terapii, ale to psia wprowadza człowieka w wyjątkową euforię, bo nikt inny nie potrafi tak się zachwycać człowiekiem. Absolutnie prawdziwe jest powiedzenie, że dla człowieka pies jest jedynym bezinteresownym przyjacielem w tym interesownym świecie. Mimo, że koty bardzo się starają, to interesowność niestety leży w ich naturze. (Tym stwierdzeniem bardzo staram się obalić wrażenie, że bezkrytycznie kocham koty, bo kocham właśnie krytycznie).
Teraz druga sprawa, o niej też u mnie było cicho.
W grudniu blogi rękodzielnicze mają cudną oprawę, bo dziewczęta tworzą gadżety świąteczne. Nie jest tak, że mają do zagospodarowania mnóstwo czasu i dlatego zajmują się rękodziełem. Mają za to pasję, która zmusza do do tytanicznej pracy, bo przecież nie są zwolnione na ten czas z codziennych obowiązków. Natomiast u mnie nie zobaczycie pracy pracy rąk moich własnych. Pomyślałam, że przynajmniej pokażę pracę rąk kogoś innego, kto wykroił, wyjaśnił w obrazkach i wrzucił do sieci. Bardzo to kuszące, bo proste i wykrojone z papieru, więc chciałabym zrobić taką prostą, wykrojoną z papieru choineczkę. Nie obiecuję sobie niczego, bo mam deficyt czasu ...(tytułem usprawiedliwienia: słowo drukowane na dobranoc, to jak dla alkoholika łyk wódy na dobry sen. Rytuał).
To jest ta papierowa choinka:
Śliczna jest, i zdjęcia raczej nie kłamią, bardzo łatwiutko się ją robi.
Odkąd w naszym domu pojawiły się koty, to Brenda też zsunięta została troszkę na boczny tor... Ale to może z racji jej gabarytów - no niestety, ale na kolanka jej się nie da wziąć, a i w łóżku też z nami nie sypia. Ale codzienną porcję czułości dostaje. Mam nadzieję, że to porcja wystarczająca...
OdpowiedzUsuńOby diagnoza pana doktora była trafna i Kubuś całkiem wyzdrowiał. Najgorsze, że tak długa antybiotykoterapia na jedno pomaga a co innego psuje...
U mnie też to musi chodzić o gabaryty. Kotki małe, puchate, a psy wielkie i grube cielaki. Tylko Matys wyżłowaty (zagadka kynologiczna), nieduży i kanciasty. No to wybór kogo milej przytulać, kota czy psa, jest prosty... A przecież koty nie są takie wdzięczne za każde przytulenie jak pies. Pies się wtedy zachowuje, jakby niebo na niego spłynęło, a kota to przytulanie nudzi (co innego, gdy sam ma ochotę na karesy), i tak szczęście dla nas, że jakoś się jednak zmusza.
UsuńDoktor powiedział, że szczeniaka z niego nie zrobi, ale pies ożyje, i faktycznie jest poprawa:))
Nie mogę mieć kota, a chciałbym. Zajmowanie się suką, spacery, czesanie i sprzątanie jest wystarczająco pracochłonne. Mam też normalne obowiązki, ale pięknie napisałaś o rękodzielniczkach. Sama mam mnóstwo pomysłów, tylko czasu brakuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS Choinka jest jest mega.
Wiem! To się tylko tak łatwo mówi, a oporządzić żywinę to czasochłonna przyjemność, za kieszeń też się trzeba ciągle trzymać, bo zawsze coś niespodziewanie wyskoczy. A Bobkowi to już dr założył kartę stałego klienta, taki to kot nieszczęsny.
UsuńAleż mnie ta prosta choinka zafascynowała:))
Z tymi kotami to ciekawy przypadek; niby to one rządzą, łaskawie dadzą się pogłaskać (przynajmniej piszę na własnym przykładzie) i w ogóle wszystko z łaski robią a ludzie za nimi latają jak po...yy..szaleni (też; przynajmniej ja). Psy takie wierne, pomocne, szczęśliwe na widok człowieka, a przegrywają z kotem...gdzie sens, gdzie logika:) Mam nadzieję że Kubuś szybko wróci do zdrowia
OdpowiedzUsuńTo prawda, że wszystko z łaski, całą prawdę napisałaś! charakterki to one mają wredne, ale jak się taki przytuli sam z siebie i zamruczy to człowiek rozanielony zapomina, wybacza i natychmiast wprawia kota w złote ramki. Koty nami manipulują, a psy zgadują nasze życzenia:)) Kubuś ma znów uśmiechniętą mordkę:))
UsuńJa tam jednak wolę psa. Do kota się trzeba dostosowywać, bo on się do nikogo nie dostosuje. Z psem to całkiem inna sprawa.
OdpowiedzUsuńNa zdrowy rozum to tak wlasnie jest, ale zapytaj kociarza, każdy ci powie, że jego kot jest wyjatkowy. Ja zreszta skrycie też tak uważam, moje wybitne!
Usuń(wybitnie niedobre i wybitnie kochane)
Piesek czy kotek oto jest pytanie kto wdzięczniejszy trudno odpowiedzieć na nie ;) Ja mam sunie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam a choinka super
Sunia (w sensie że samiczka) to jest w ogóle szczególny przypadek. Pies wielbi własciciela, ale gdy zakocha się w jakiejś niuni, to zupełnie w głowie mu się przewraca. Sunia nie taka miłośnica. Z Matysem miałam różne przypadki tego rodzaju, to wiem. (Ale czy kocury nie robią tego samego...)
UsuńRozrożnienia kocio-psie, to jak rozważania o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą, czyli kochamy oba. Kota nigdy nie miałam, ale i tak je kocham, albo tym bardziej. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że nie masz, to tym bardziej (ja czasem pałam nienawiścią do kociej czeredy, to rzyganie, to chorowanie... nie, za chorowanie bym nie mordowała). Pies nie drapie mebli, nie biega jak postrzelony z domu na dwór i z powrotem, nie strzela fochów. Pies jest normalniejszy, bezwzględnie:))
UsuńMam teraz tylko psa to najlepszy psychoterapeuta na świecie ;) Pomysłowa ta choinka
OdpowiedzUsuńTo prawda, nawet mój postrzelony Matys potrafi swoje psie terapeutyczne sztuczki zastosować:))
UsuńJa po prostu jestem zwierząciarą;) U mnie też się może wydawać, że serdeczniej zajmuję się kotami. A prawda jest taka, że koty są bardziej wymagające w obsłudze. Moja Lusia też ma problemy ze stawami. Ostatnio dostawała wspomagająco dolfos arthro ha. Chyba nawet trochę pomógł. Teraz czekam jeszcze na ubranko dla niej. Nie chcę, żeby po zimnie biegała "goła";)
OdpowiedzUsuńJa już czekam na nowy rok bo te świąteczne klimaty strasznie mnie męczą;) Ale choinka zacna. Zwłaszcza, że bez bombek i innych takich;) Całuski dla Kubusia:))))))
Mam cały weekend wolny pierwszy raz od dawna, już się nie mogę doczekać pójścia spać :D Cieszmy się z małych rzeczy! :D Oczywiście wszystko nadzoruje mój koci terapeuta ;)
OdpowiedzUsuńTaką choinkę chętnie bym zrobiła. Ja nie wiem, czy jestem bardziej kociarą czy psiarą, ale chyba jednak o psach wiem więcej niż o kotach. Marzy mi się takie małe miejsce na ziemi, gdzie bym mogła mieć i psa i kota i do tego kury i żeby była przestrzeń dla tego mojego zwierzyńca:))
OdpowiedzUsuń