sobota, 12 grudnia 2015

Zabójczy żart

Niskie chmury utkane z szarej wełny i po jesienno-zimowemu smutno.
Póki co, to niestety z każdym dniem więcej szarości i ciemności, ...ale jest też dobra wiadomość: Jeżeli cierpliwie poczekamy (a nie mamy wyboru), to już niedługo będzie o chwilę więcej jasnego dnia,  konkretnie więcej w takiej ilości: "na Boże Narodzenie na kurze stąpnienie, na Nowy Rok na barani skok".
Taka to pociecha z braku laku.

 
Żeby było do rymu z ponurą aurą i nastrojem, dzisiejsza oferta książkowa brzmi:
" Zabójczy żart" - Peter James
 
"- Kiedyś czytałem - opowiadał Bransonowi - że Francuzi piją więcej czerwonego wina niż Anglicy, a mimo to żyją dłużej. Japończycy jedzą więcej ryb niż Anglicy, piją mniej wina, a też żyją dłużej. Niemcy jedzą więcej czerwonego mięsa, piją więcej piwa i też żyją dłużej. Wiesz, jaki morał jest z tej opowieści?
- Nie.
- Nie chodzi o to, co jesz i pijesz, to mówienie po angielsku cię zabija."


W "Zabójczym żarcie" jesteśmy świadkami skutków pewnego żartu na wieczór kawalerski. Żart jest ekstremalny, ale ludzie przecież szukają podniet i chcą ekstremalnych odczuć. Chcą stąpać po krawędzi, żeby potem przejść na drugą bezpieczną stronę. Tylko, że żart wymyka się spod kontroli... 
Powiem tak: przeczytałam z szaleństwem w oczach od pierwszej do ostatniej strony.




Prawdopodobnie potrzebowałam takiej prozy: zgrozy i wstrząsów, żeby odreagować ciężkie dni. W sumie nie jestem zagorzałą zwolenniczką thrillerów, ale dla wszystkojada (mnie) każdy smaczek ma szansę.

10 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę z każdego kolejnego wieczoru, super, że kolejny beznadziejny dzień za nami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie cudowne podejście! też tak zacznę myśleć i odhaczać z radością paskudne dni; im wiecej odhaczę, tym lepiej:))

      Usuń
  2. Tak wieje, że zaraz mi okna wylecą. Książka jest na pewno pociechą w takie smutne i dłuuuugie wieczory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieje i gwiżdże. Dobrze chociaż, że śniegiem nie sypnęło. U nas między śniegiem i błotem śnieżnym jest znak równości, beznadzieja jakaś.

      Usuń
  3. Dreszczyk emocji oj lubię, ale czy tam nie ma niczego nadprzyrodzonego ;)ups chyba mylę z innym autorem ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma. Cmentarz na okładce wziął się stąd, że koledzy bohatera wieczoru kawalerskiego wkładają go upojonego alkoholem do nieprzytomności do trumny i zakopują (dają mu rurkę do oddychania). Sami zaraz potem mają wypadek i giną na miejscu. Jest dreszczyk, jest:))

      Usuń
  4. O rany, chcę przeczytać tą książkę! Dawno już nie miałam takiej chęci do lektury.

    Ha, a ja uwielbiam tą szarość i chmury i zimno i deszcz. Tak mi wtedy prywatnie dobrze, świat się kręci jakoś inaczej i tak myślę, że bym mogła żyć w jakiejś krainie wiecznej zimy:D

    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że mogłabyś żyć w krainie wiecznej zimy! I nawet wiem dlaczego. Bo sama w Niewielkim Wymiarze wygrzewasz się na słońcu i brodzisz w bikini po wygrzanym piasku:))
      Mnie może dlatego też się dobrze czytało, bo siedziałam bezpiecznie we własnym domu, a gdzieś tam faceta szukają, a on żywy w trumnie. Obłęd jakiś:))

      Usuń
  5. Grudniowe wieczory nie są dla mnie straszne, wprost przeciwnie - mogą być miłe w ciepłym lampkowym świetle, z kocykiem i pachnącą herbatką oraz perspektywą długiego urlopu świątecznego. Gorszy jest mroźny i ciągnacy się jak flaki z olejem styczeń...
    To ja sobie Zabójczy żart na styczeń zaplanuję;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, urlop świąteczny. Faktycznie, jest to fajny powód do pozytywnego nastawienia do grudnia. Dla mnie styczeń jest milszy ze wzgledu na coraz bliższy koniec dyktatury królowej zimy, tylko i wyłacznie. Bo w sumie dopiero w kwietniu jest się z czego cieszyć:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.