Kocio-psia zgraja zapadła w zimowy sen. Przykładem niech będzie to zdjęcie, na którym śpi kot, a obok kota śpi mysz, absolutnie nie zainteresowana kotem. Ani kot myszą; nawet, gdyby była mychurką prawdziwą, zabawną i skoczną, to też nie. A tym bardziej, że zasnęła kamiennym snem. Ale przysięgam, że mogłaby zatańczyć mazura z figurami i też nie wzbudziłaby zainteresowania kotów dzisiaj w tym domu. Co nie znaczy, że jestem z tego niezadowolona i chętnie podburzyłabym koty przeciwko myszom... Mała Mi i jej brat Bobek zafundowały mi zbiorowy mord na szczurach, ale się podniosłam z tej traumy, szybko zorganizowana grupa wsparcia dla rodzin morderców swoje zrobiła, wybaczyłam Mi i Bobkowi. A z nich nagle zrobiły się idealne dzieciaki...takie futrzaste aniołki... nie wychodzą na dwór i chyba dzięki temu od razu mordercze instynkty przybladły.
Ten ciężki zimowy sen się skończy dokładnie w tym samym momencie, w którym my się położymy, i wtedy każde zwierzę czegoś będzie bardzo potrzebowało, bo nagły głód, nagła potrzeba zabawy, poszczekania, podrapania, pogłaskania, i tak właśnie nasze wygląda życie. (Mysz od kompa też nie zawiedzie, wszystko jest zsynchronizowane i ożywa dokładnie wtedy, gdy Morfeusz jest bliziutko i akurat wpadamy w jego objęcia).
Tak więc zrozumiała jest moja frustracja, gdy widzę jak śpią (wtedy, gdy nie trzeba), a gdy kopciuch (czyli ja) zmęczony wybieraniem grochu z popiołu idzie spać, to można zaczynać jazdę.
5 listopada (czyli jutro) - dzień postaci z bajek.
Zajrzałam znów do ogłoszeń, tym razem męskich, i co my tu mamy?
Wam też nasuwa się pytanko Któreż to dzieła ma docenić zięć?
i rozpowszechnić...
i to zanęcanie bardzo ładnymi córkami...
Dżizas... ci mężczyźni to dopiero są wielowątkowi i tacy przebiegli, prawą ręką za lewe ucho.
A to ogłoszenie musiałam przeczytać sto razy, żeby stosownie zachwycić się takim 31letnim jedynakiem i żeby stosownie zacząć współczuć katoliczce wyrozumiałej... Jakoś dziwnie jestem pewna, że urzędnik znalazł poprzez to ogłoszenie kandydatkę na ołtarze...
Poznali się w sanatorium.
Pierwszego dnia pogładził ją po ręce.
Drugiego chwycił za rękę.
Trzeciego dnia kiedy objął ją w talii, rozdrażniona spytała:
- Myślisz, że ja tu na pół roku przyjechałam?
Taki to żart, żeby zbalansować dysproporcje, bo tamte dwa ogłoszenia zabijają na miejscu bez pudła, co?
(Wybieranie grochu z popiołu to rzecz jak najbardziej manualna, rękodzielnicza. Prawda? )
:)
Bo ze zwierzakami jest jak z dziećmi, najsłodsze są wtedy kiedy śpią:) Krecik i Reksio to były moje ulubione bajki, chyba dlatego, że nikt w nich nie gadał i można sobie było dogadać co nieco samemu.
OdpowiedzUsuńOgłoszenia do bólu praktyczne:)) Te dwie emerytury to są bardzo kuszące, nawet w obliczu chorej wątroby i reumatyzmu:)
Pozdrawiam.
Nie mogę!!! Ty masz rację! Sto razy czytałam, a się tego nie doczytałam... To nie będzie żadna kandydatka do świętości tylko materialistka, co poleci na dwie emerytury... Matka się jedynakiem zajmie (bo umie to robić), a nasza materialistka zajmie się emeryturami (też pewnie umie, a jak nie umie to się nauczy, nie święci garnki lepią).
UsuńReksia też bardzo lubiłam, taki mądry pieseczek:))
Nasze koty mają podobne upodobania, z tym że moja z myszy ostatnio robiła sobie poduszkę nieświadomie klikając co popadnie :)
OdpowiedzUsuńOgłoszenia po prostu bezcenne :))
No właśnie, klikając co popadnie! A w laptopie kiedyś mi popisały różnymi krzaczkami parę linijek zaszyfrowanego tekstu. Oczywiście wskoczyła też jakaś blokada, chyba nawet nie jedna. Przez jakiś czas czułam się jakby mi talibowie opanowali komputer...:))
Usuń:D Franek przeważnie używa numlocka i któregoś funkcyjnego, bodaj F7 :). Teraz już blokuję klawiaturę i myszę jak szkodnik jest w pobliżu kompa a ja nie :)
UsuńZdarzyło się, że wysłała wiadomość na gg i na fejsbooka. Więc jakby coś dziwnego... to nie ja ;)
:D pewnie lubi być Twoim alter ego, człowiekiem-kotem podłączonym do kosmosu:D
UsuńCiekawe ile razy miał takie podłączenie zanim zablokowałaś mu dostęp...:))
Jak zamieścisz jeszcze jakieś anonse matrymonialne, to dostanę przepukliny ze śmiechu :))) Co za szczerość :) Ale trzeba przyznać, że "kota w worku" nie sprzedają :)
OdpowiedzUsuńMój kot ma zakaz wchodzenia na klawiaturę - w mojej obecności nie wchodzi :) myszkę ma gdzieś :)
A jeśli chodzi o bajki, to Krecika lubiłam, inne zwierzątka też, ale z kreskówek najbardziej lubiłam "Zaczarowany ołówek" i "Pomysłowego Dobromira" :) Pozdrawiam :)
Jestem ciekawa, czy za sto lat nasze współczesne ogłoszenia też będą pobudzały do śmiechu tak jak nas tamte. A przecież mówią, że człowiek zawsze jest taki sam, tylko czasy się zmieniają. Ja widzę, że wszystko jest inne. Ta szczerość to wygląda na głupotę i naiwność,... to obecnie. A wtedy? Aż tak nie umiem chyba się wczuć...:))
UsuńTo powiedz jak nauczyłaś swojego kota, żeby nie wchodził na klawiaturę? Żeby mój chociaż jeden był posłuszny... Stare koty są nieusłuchane, ale te młode to jedno wielkie szaleństwo (a głównie Mi)...:))
Czas pokaże, ale obawiam się, że osobiście nie sprawdzę :)
UsuńKota klawiatura przyciąga w chłodne dni - dogrzać się chce :) Jak przyłapiesz siedzącego na, mówisz - "ssssspadaj" :) Jak nie widzisz, kot siedzi :) Ale wpadłam na pomysł - klapę od laptopa ustawiam na 45 st. - działa :)
45 stopni nachylenia :) temperatura pokojowa :)
UsuńW ogóle nie mam autorytetu u moich zwierząt, a najgorzej jest z kotami. Kiedyś Szczurkowi pryskałam w pyszczek wodą z aerozolu. Pierwszym razem przestraszył się i zwiał, ale następnym ... zamknął oczy i czekał aż przestanę pryskać, mądrzejszy niż ładniejszy :))
UsuńO ,tak, Twój kotek jest wygodnicki i nie będzie udawał naleśnika, żeby poleżeć w trudnych warunkach na klawiaturze :))
Nasze koty to krzesłowce i kanapowce, na inne meble mają zakaz wchodzenia i nawet się słuchają:) Ale gdziekolwiek by koty nie spały, zawsze wyglądają rozczulająco:*
OdpowiedzUsuńPanowie jednak stroszą piórka. Szczególnie ten pierwszy, straszne to ogłoszenie. Ten drugi, z chorą wątrobą, to mi na alkoholika podpada, nawet te dwie emerytury by mnie nie skusiły...
Zazdroszczę grzecznych kotów!! Moje wszystkie cztery to na każdej lampie nawet już były i wszędzie zostawiły swój ślad... Na kanapy to mam wizytowe pokrowce, które nakładam, gdy przychodzą goście, a zdejmuję gdy wychodzą, bo tapicerka tak wygląda jakby tu mieszkało czterdzieści kotów, a nie cztery... Mam przerąbane z nimi...:))
UsuńObydwaj panowie z ogłoszeń to dobre chłopaki, ale tylko gdy śpią ( jak te koty)...;))
Anonse grzechu warte... A ja do reksia i krecika dodam Bolka i Lolka, których to moje młodsze dziecko również nie może się naoglądać ;)))
OdpowiedzUsuńAch, te nasze dobranocki i wieczorynki....o 19tej to była święta godzina, a teraz dzieciaki to o każdej porze dnia i nocy mają bajeczki, ciekawe które będą wspominać jako najulubieńsze...?
UsuńO, Bolek i Lolek to przecież hiciory :))
Bo najlepsza pora na dzikie harce to wtedy, kiedy nikt nie przeszkadza i nie plącze się pod nogami, to jeszcze nie wiesz? ;PP Doszłam do końca i czytam: poznali się w sanktuarium. Eeee? :D Ok, sanatorium. Trochę zmienia to sens reszty. Po przeczytaniu anonsu z chorą wątrobą to tak zaczęłam się zastanawiać, z czego ta wątroba taka chora i czy przypadkiem nie na tolerowaniu słabostek owego pana miałaby polegać wyrozumiałość przyszłej żony? ;P Choć dwie emerytury to kusząca propozycja. A wydobywanie grochu z popiołu to zdecydowanie rękodzieło! :D
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza w zabawie i nie plącze się, ale... nudno samemu dokazywać, to niech wstają i niech zajmą się zwierzętami, do czegoś przecież ci ludzie muszą służyć kotom (psom to tylko przy okazji kotów, zdecydowanie psy są grzeczniejsze w porównaniu z nimi).
UsuńWiesz, że "w sanktuarium" to brzmi tak perwersyjnie. Jeszcze ze dwa małe zdanka i można by pokazywać jako tekst markiza de Sade. "Miejsc :Sanktuarium, on zimny, ona gorąca, itd."
No nie, Ty to masz wnikliwe podejście... chorą wątrobą facet się wygadał, mamunia patrzy przez palce na jego słabostki, ale ze zgryzoty reumatyzm ją dopadł. Dobre serce to ma, ale dla jedynaka, bo przecież nie dla jego żony:))
Tak sobie pomyślałam, że wydobywanie grochu z popiołu to należy do rękodzieła, może nie artystycznego, ale na przykład użytecznego))
A Ty byłaś może fanką Pszczółki Mai?
O bajkach zupełnie zapomniałam :D Pszczółka Maja zapoczątkowała we mnie kiedyś pomysł, że jakby gdzieś coś mi się przyytrafiło, to dałabym tak na imię córce. Nie interesowałam się światem mamuś i maluszków i nie wiedziałam, że jest wielki boom na Maje. Jakbym miała teraz wybierać, to byłoby inaczej, na szczęście i w przedszkolu i w klasie jest jedyną Mają, wiec sięnie myli nikomu :) Za to moją ulubioną bajką, taką naj naj, są Muminki. Pierwsze trzy serie, bo czwarta już jakaś taka biedna jest i się kupy ledwo trzyma. Świat jest tam tak piękny i tak magiczny, świetna ścieżka muzyczna, ogromne pole do wyobraźni. Maja, tak jak ja kiedyś, ma za sobą fascynację Włóczykijem ;P A moją ulubioną postacią jest Mamusia Muminka. To mój niedościgniony ideał opanowania w każdej sytuacji. O, na przykład tutaj :) A kiedy już nie wiadomo jak uratować sytuację, Mamusia idzie do kuchni zaparzyć herbatę :) Chciałabym być taka jak ona... <3
UsuńMuminki to klasyka, uwielbiam, ale znam tylko stare serie. Może to lepiej, skoro nowe nie za zbytnio udane. A mamusia, która pozwala dzieciom ścigać się na obłoczkach jest idealna. Po prostu dzieci muszą bardzo uważać, jakie to proste... U nas też Maja to przebój, no ale rzeczywiście imię śliczne...:))
Usuń(Nasze najmłodsze dzieciaki-kociaki to Mała Mi i Bobek, na cześć Małej Mi i Bobka)
Wiem!!! Bo Lucia nie pasowała :D
UsuńMoje diabły stosują dokładnie te same tortury;) A co do spraw kryminalnych to u nas się nic nie zmieniło. Codziennie jakaś zbrodnia ma miejsce. Znowu się ciepło zrobiło więc kocurie szaleją;)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe diabły z piekła rodem...;)) Teraz już zaczynam ograniczać im wychodzenie na dwór, nie tak jak przedtem, w tą i z powrotem. Ale dzisiaj tak było ładnie, że nie mogłam być stanowcza, trochę sobie poszły. Nie wróciły z łupami na szczęście, i tak nienawidzę je już za to, co zrobiły ostatnio...;))
UsuńU mnie się nie da ograniczyć. Potrafią tak się wydzierać, albo biegać po domu, albo włazić mi na głowę (jeśli to jest noc), że nie ma zmiłuj;) Już lepiej dziady puścić i mieć spokój;)
UsuńMamy tak samo, ale one jeszcze dodatkowo potrafią dokuczać Matysowi i Aszy, nas zostawiają w spokoju. Ale nie z własnej woli zostawiają, tylko gdy je wyrzucimy od siebie "na zbity pysk", to na kimś wyżyć się trzeba. Nie wiem jak to jest, że tylko Kubuś jest nietykalny. On się przynajmniej wyśpi w nocy, a reszta od rana chodzi i ziewa (a koty w tym czasie śpią:))
UsuńOj, zaczynam żałować, że my tylko psa, żółwia, rybki i oczywiście kreta na trawniku mamy. Zwłaszcza ten kret w ogóle nie śpi i ten mój biedny trawnik męczy. W związku z tym to też czeska bajka o kreciku troszkę mi źle się kojarzy, ale Reksio, Bolek i Lolek, jestem za, nawet bardzo. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńAle jak masz żółwia i rybki, to wesoło jest i tak, Z kotami nie da się żyć normalnie, ale ja jestem na etapie, że bez kotów nie wyobrażam sobie domu. Albo sobie to wmówiłam, bo lubię jak mnie dręczą te zarazy. A, co tu się zastanawiać, jest jak jest, inaczej nie będzie, i całe szczęście, mam na kogo nagadywać! W każdym razie zastanów się dobrze, gdybyś miała przyjąć jakieś kociątko pod swój dach, bo za niedługi czas skradnie Ci serce (i bezlitośnie rozdrapie je pazurami:))
UsuńChciałabym mieć takiego teścia, ale z drugiej strony trochę bym się dała, bo mógłby zamieścić jakieś ogłoszenie o sprzedaży synowej czy nieudanych kopii dzieła :D
OdpowiedzUsuńbała*
UsuńNa pewno mu się spodobało takie zamieszczanie ogłoszeń, więc byś miała jak w banku jakieś ciekawe transakcje. Ale co by mu wpadło do głowy, to nie trafisz... Swoje dzieła rozpowszechnił, i zająłby się Twoimi. Z taką inwencją mieć teścia... zastanów się jeszcze póki czas, co chcesz odrzucić pochopnie...:))
Usuń