sobota, 13 czerwca 2015
List, na przykład
Jakie to szczęście, że jest Internet; otworzyłam i wyciągnęłam z niego to, co wczoraj wieczorem tak mi się podobało. Bo akurat wczoraj miałam przypływ ADHD i zamiast przykleić się poxipolem przed telewizorem, to szukałam jednej bluzki, prasowałam drugą, doczyszczałam kocie uszy, kroiłam gazetki Lidla na rurki, i dziesięć razy robiłam herbatę. I patrzyłam na Opole 2015 - Koncert Piosenek Jeremiego Przybory.
Jeżeli oglądaliście, to na pewno nie dziwicie się moim zachwyconym pieniom (bo jak perliczka głośno pieję). I będę wciąż do niego wracać w Internecie, co prawda w urywkach (wczoraj też trochę patrzyłam w urywkach, więc co mi tam), dopóki nie znajdę w całości....
Bo ja naprawdę zawsze czułam w duszy, że teksty Przybory są uniwersalne, ale wczoraj, gdy kabaret Mumio przedstawił we własnej interpretacji kawałek tekstu i piosenkę Kabaretu Starszych Panów "Zakochałam się w czwartek niechcący" stwierdzam z absolutną pewnością, że mistrz jest tylko jeden, to Przybora. Wzrusza i rozśmiesza, a posługuje się tak pięknym językiem, że nikt tak nie potrafi.
Obejrzyjcie i posłuchajcie "Listu" w interpretacji Joanny Kołaczkowskiej.
Nic więcej nie będę polecać, bo prawie wszystkim się zachwycam jak jakaś zwariowana fanka, zobaczcie i oceńcie, czy przesadzam chociaż trochę? nic a nic nie przesadzam!
Jakby pokrojone owoce uznać za rękodzieło, to proszę, jest dzisiaj rękodzieło, same się przecież nie pokroiły, tylko moją ręką.
W rzeczywistości właśnie się po nich oblizuję, właśnie tak smakowały jak wyglądają, soczyste i słodkie (szczególnie melon i pomidor).
Jeszcze przed chwilą "Przeklnij mnie" była piosenką wiodącą w tym poście, piosenka jest mega, ale pewnie wszyscy ją znacie,.. (trochę mi szkoda, że zmieniłam, ale nie będę co minutę wymieniać piosenki, jak jakaś nieszczęśliwa).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:) pozdrawiam cieplutko <3
OdpowiedzUsuńDzięki i miłej niedzieli:))
UsuńTaki optymistyczny ranek mi się zrobił po przeczytaniu Ciebie i wysłuchaniu Przybory, zgrany z Was duet:)
OdpowiedzUsuń"Piosenka jest dobra na wszystko
Piosenka na drogę za śliską
Piosenka na stopę za niską
Piosenka podniesie Ci ją (...)
Piosenka pomoże na wiele
Na co dzień jak i na niedzielę "
Pozdrawiam niedzielnie:)
A wiesz, że prawda! i niekoniecznie musi to być Przybora. Taka zdeklarowana fanka ze mnie, a ciągle zapominam, że Przybora jest niezawodny i ciągle szukam pociechy gdzie indziej. Np. dzisiaj po pracy uśmiechy znacząco sobie powiększaliśmy przy żaglowcach i przy marynarskich śpiewach, a nawet po małym łyku rumu zaczęliśmy gwizdać:))
UsuńMiałam wczoraj telefon. Od swojego chłopa. Pytanie: ej, a kto to jest Magda Umer? Umarłam. I pytam o co chodzi, skąd takie pytania do głowy mu przychodzą, a on akurat to oglądał, ale nie chciał powiedzieć skąd to pytanie. Doczytałam, że M.U. byłe reżyserem wydarzenia. No to się facet zainteresował :P
OdpowiedzUsuńGdyby nie Przybora, to sama pewnie nie wiedziałabym, kto to jest Magda Umer, a już na pewno lepsze jest pytanie: "kto to jest Magda Umer?" niż co pięć minut: "długo jeszcze? kiedy to się skończy?". Jak próbowałam z innej mańki: "ja go uwielbiam, ale normalni ludzie raczej lubią Przyborę", a on wtedy: "to ja jestem pojebany i nie lubię". No to widzisz teraz, w jakich utrudnionych warunkach ja to oglądałam, jak święta, tylko mnie ukrzyżować:))
UsuńKiedy zaczynałam liceum i miałam chłopaka, który je kończył, nie wypadało, żebym nie wiedziała kto to Magda Umer, bo mój chłopak lubił teksty Osieckiej. Jakoś w tym czasie Raz Dwa Trzy wydali płytę koncertową z jej piosenkami, w której sama się zakochałam [Nosowska później też śpiewała Osiecką ale jak już wspominałam nie lubię jak ona śpiewa i dla mnie to była porażka]. Ale wracając do Magdy Umer, to później jak już urodziłam Majową to moja mama kupiła jej płytę z kołysankami śpiewanymi właśnie przez nią i Grzegorza Turnaua, a ja rok temu kupiłam mamie płytę Magdy Umer z Miłością w Portofino. I moja przygoda z nią to bardziej przez Osiecką niż przez Przyborę się zaczęła. A Przyborę swoją drogą uwielbiam :) Po odpowiedzi na pytanie kim jest M.U. usłyszałam: aaa, to ta od tych smętów? :P
UsuńZnam te kołysanki! pięknie z Turnauem je śpiewają, czyli nie tylko przez Przyborę. Podobno M.U. urządziła podobny koncert w Opolu w 1997 r.pamięci A.Osieckiej , ale nic nie jarzę, może kiedyś powtórzą przy jakiejś rocznicy, tak jak teraz z Przyborą - na 100lecie urodzin! Miłość w Portofino Magda U. śpiewa pięknie, kiedyś słyszałam ją już w wykonaniu Kasi Groniec i chyba Anny German. Cuda:))
UsuńNo i ja wczoraj z Opolem miałam nie po drodze trzeba nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńsmaka zrobiłaś to ja po truskawki śmigam :)
pozdrawiam
Oj, trzeba się napychać truskawkami, bo tak jak zwykle, skończą się za szybko. Fajnie byłoby mieć w ogródku odmianę dwa albo więcej razy owocującą...:))
UsuńPozdrawiam:))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie oglądałam - za późno wróciłam, a potem była burza i był piorun :) nawet w potrójnej dawce. A tą Panią lubię od dawna, o czasów kabaretu "Potem" i "Bajek dla potłuczonych" :) To akurat dla mnie :) zwłaszcza dzisiaj, ale na szczęście już przestała mnie boleć głowa :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie tak głowa zareagowała na burzę i pioruny,podobno nie tylko meteoropaci odczuwają zmiany w wysokich strefach niebieskich. I wiatry potrafią ból głowy sprowadzić, a jeszcze w ból duszy wpędzić!
UsuńTak sobie myślę, że Irena Kwiatkowska była w tym numerze świetna, ale kiedyś czasy były inne i to, jak gra J.Kołaczkowska byłoby wtedy obsceniczne. W naszym świecie chyba lepiej odgrywa "Annę" Kołaczkowska, prawdziwa z niej bestia:))
Irena Kwiatkowska to zupełnie inny format :) uwielbiam :) Słusznie piszesz - inny czas, inne normy - inna publiczność?
UsuńO tak, inna, na pewno inna, i do tego wierniejsza. Ja mówię na siebie fanka, a za chwilę się odwracam, zapominam, i po fance. Aż do następnego razu nie wiadomo kiedy...:))
UsuńJa miałam wczoraj takie ADHD, tylko że telewizji to nawet włączyć nie zdążyłam, zresztą jakbym włączyła, to i tak tylko FOX-a pewnie...
OdpowiedzUsuńSkąd to się bierze, ten motorek nakręcony w środku, co nie daje nam się zatrzymać... a może to kawa... (wmówiłam sobie, że mnie nie pobudza i piję ją tylko dla smaku, haha:))
UsuńA ja kawy nie piję więc już zupełnie nie mam wymówki;-)
UsuńDobrze, że fanka, a nie fanatyczka :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie: fanatyczka! Co prawda od czasu do czasu, ale jednak fanatyczka... (brrr:))
Usuń