środa, 9 grudnia 2015

Balladyny i romanse

"Jeżeli ktoś ze znajomych Kamy zakładał rodzinę, to tylko po to, żeby móc się rozliczać korzystniej z fiskusem, albo po to, by załatwić czy ułatwić rozliczne, czysto praktyczne kwestie.
Małżeństwo przestało być głębokim związkiem dwojga ludzi, a stało się firmą, spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, której działalność wolno bez większego trudu zawiesić albo nawet - ogłosić upadłość, bankructwo.
Wyznaczyć syndyka masy upadłościowej, teściową na przykład.
Gdyby Kama odebrała wykształcenie mniej farmaceutyczne, a bardziej humanistyczne, wiedziałaby, iż monogamiczne małżeństwo jest jedną z wielu form wiążących ludzi.
Gdyby Kama odebrała wychowanie mniej rzymskokatolickie, a bardziej feministyczne, wiedziałaby, iż małżeństwo jako głęboki związek dwojga ludzi jest pomysłem stosunkowo nowym i z gruntu literackim, małżeństwo w takim kształcie bowiem dotarło pod strzechy razem z Gutenbergiem, a przecież wcześniej - i długo później - małżeństwo stanowiło o pogłębieniu patriarchalnej wizji świata, w której rola kobiety została zredukowana do urządzenia służącego rozpłodowi i pracy.
Kobieta, stworzona z Adamowego żebra, długo nie miała duszy, bodaj do soboru trydenckiego.
Gdyby Abraham miał córkę Izaaka, Bóg - Kama nie wątpiła w to ani chwili - pozwoliłby ją zaszlachtować.
Bóg był jak świat, okropny, dlatego Kama w niego wierzyła, najczęściej w niedzielę przed obiadem."

Wiem, że trochę długi ten fragment... , ale stosunkowo -  do książki - nie jest długim fragmentem,  bo ta książka ma 575 stron.
Treść w dwóch słowach, o tyle, o ile można przekazać treść takiej grubasińskiej w dwóch słowach...: 
Bogowie likwidują niebo i piekło,  likwidując wszelkie religie. I żeby rozpocząć nowe życie przenoszą się na ziemię. Bo zamierzają żyć i umrzeć jako zwykli ludzie. A przenoszą się nie gdzie indziej, tylko do Polski - "kraju z promocji". Będą teraz sobie bulgotać na wolnym ogniu polskiego piekiełka w tradycyjnym polskim sosie.
Wśród takich Kam...  we fragmencie wyżej mignęła nam jej osoba.
Mnie się ta proza podobała!  chwilami nużyły filozofie, ale imponowały pomysły, więc ogólnie nie narzekam na swoje pierwsze spotkanie z I. Karpowiczem. I dzięki niemu spotkałam na naszym własnym boisku różnych Bogów przeniesionych z odległych czasów w XXI wiek, m in. Afrodytę, Atenę, Apolla, Jezusa, Mojry, Lucyfera, Ozyrysa, Nike, Aresa, Erosa, Hermesa, który się nie popisał, bo zajumał ludziom kawę i żelazka!




A nawet znalazłam coś, co może być tu ilustracją.
(już dawno znalazłam, ale do niczego jako ilustracja tak bardzo to coś nie pasowało)

Mianowicie wszystko się zmienia na naszych oczach... i to nie tylko w ogólnych zarysach!

8 komentarzy:

  1. Ojej, ten obrazek to niezły numer jest!
    Faktycznie wszystko zmienia się na naszych oczach. Poza oczami zresztą też...
    Lektura brzmi bardzo ciekawie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. ..I nawet się nie zastanawiam, na czym ten numer polega, pewnie proste czary-mary, czyli jakieś złudzenie optyczne.
      Tak, naprawdę fajna ta książka, ale wiem, jak to niebezpiecznie polecać natrętnie coś do przeczytania. (wiem od czasu, gdy polecałam książkę z wypiekami jak buraki i koleżanka wzięła ją ode mnie do przeczytania. A potem czekała aż mnie nie będzie, żeby podrzucić ją na biurko. Przyznała się, gdy już emocje opadły, że nie dała rady takiej nudnej (!) prozie:))

      Usuń
  2. Nie lubię grubasków bo trzyma się nie wygodnie ;) ale kraj z promocji zabrzmiał nie źle ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Wiesz, że ja też nie przepadam za grubasami (..bo nie da się ich ogarnąć w jeden wieczór), i lubię grubasy (bo zostaję w ich świecie dłużej niż jeden wieczór:)) Ale trzymać taką księgę bez podpórki to już absolutnie odpada (może w ramach sportów siłowych;))

      Usuń
    2. Z taką bryłą smakowanie nie jest kompletne, bo nie można siadać/leżeć na milion sposobów ;)

      Usuń
  3. świetny fragment i zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki.
    Przypomniało mi się, takie coś:'Co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem' i że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia:D
    A że wszystko się zmienia, to prawda, a z drugiej strony nie zmienia się nic.
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli trafię to wezmę coś jeszcze tego autora, jest fajnie nieprzewidywalny. Tylko że czytałam ją nieprawidłowo, powinno się tę książkę czytać powoli, smakować, a ja czytam, jakby mnie stado diabłów goniło (chyba z czasów czytania w tajemnicy, pod kołdrą itp.;))
      Święte słowa, że wszystko i nic... W pamiętniku napisała mi koleżanka "Zegar bije godziny, my wtedy mawiamy: jak ten czas szybko mija! A to my mijamy." Wtedy abstrakcyjne, tyle, że ładne, ale jednak zapamiętałam przy okazji, że nic i wszystko:))

      Usuń
    2. Oh wow, prześliczne te słowa Ci koleżanka wpisała!
      Jak będę w PL i nic mi nie pokrzyżuje planów, to się wybiorę do księgarni.

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.