środa, 17 września 2014

Pożegnalne prezenty

Moja koleżanka z pracy dwa tygodnie temu zmieniła pracodawcę.  Wszystkie fazy pożegnania sumiennie zaliczyłam, tj. okolicznościowe przyjęcie, życzenia na nową drogę życia zawodowego i tym podobne, mające na celu oswojenie rozstania. Jednak wciąż miałam niedosyt i wielką ochotę, żeby koleżanka za szybko o mnie nie zapomniała (bo to tylko na początku "będziemy się spotykać", a jak jest później, to wiadomo; porywają nas wszystkich wiry ważnych spraw) postanowiłam zrobić jej coś własnoręcznie na pamiątkę. Bo chociaż był prezent na do widzenia, ale ten mój to ma być taki prywatny, tylko ode mnie.
Najpierw wzięłam się za koszyk.


Dzięki Oli, i dzięki swojemu szczęściu w losowaniu,  mając cały czas przed sobą mistrzowski, idealnie upleciony koszyk będący moją wygraną, nabrałam ochoty na samodoskonalenie w splotach. Może nie będzie od razu wybitnego rezultatu, ale bardzo się staram...żeby był;)




Szczurek cały czas mi asystował, a w czasie, gdy na chwilę odchodziłam od warsztatu pracy, on zajmował miejsce w koszyku i pilnował, żeby kosz się nie zawieruszył przed skończeniem. Kotek pamięta, że wiele koszyków dopiero zaczętych nagle gdzieś wcięło. Żeby historia się nie powtórzyła, dzielnie dozoruje. Tylko strasznie się sennie co chwila robi, bo to nudna robota. Wiadomo powszechnie, jak ciężko jest oprzeć się senności,  a tak zdrowo przecież jest się wyspać. Trzeba było zapytać Szczurka, a nie szperać w internecie i tę samą wiadomość bez straty czasu można było uzyskać w trybie natychmiastowym - spanie jest nieprzeciętnie zdrowe. Kotek wskoczył do koszyka, więc nawet śpiąc,  uratuje dzieło. Jak Rejtan w proteście przeciwko rozbiorowi.... koszyka, a oprócz rozbiórki kosz może też ulec całkowitemu zniszczeniu przy nagłym ataku zrozumiałej agresji wyplatacza.


Tym razem udało się. Koszyk dokończyłam i oto on, już pomalowany na  "jagodowy koktajl".




Następnie znalazłam kawałek materiału w tym samym kolorze co koszyk i kawałek materiału czarnego, bo w planach miałam uszycie torby na zakupy jako następny punkt programu prezentowego.





Torbę na wzór znalazłam na Pintereście. 


źródło: Pinterest

Koleżanka ma już psa, więc najwyższy czas na kota. W taki nienachalny sposób próbuję ją namówić na adopcję. Jak się tak napatrzy, napatrzy, to najdzie ją wielka ochota na prawdziwego. I na to liczę, że jakiś bezdomny kotek, niekoniecznie czarny, znajdzie kochającą rodzinę z miłym pieskiem.




Torba jest duża, z kontrafałdą, chyba tak to się nazywa.
Jak się już rozpędziłam, to potem zrobiłam jeszcze dwa koszyki brązowe, duży i mały, bo koloryt mieszkania koleżanki określiłabym jako beżowy, więc brąz to bezpieczny kolor.
Następnie okleiłam świece, (metoda oklejania tu), a te z kolei są dla ożywienia w szafirowej tonacji, bo ten brąz ma za dużo brązu w brązie.



Koraliki się majtają na jednym uchu torby, żeby kot się nie znudził, nie zeskoczył i nie poszedł własną drogą.  Tylko do fotki pełnią rolę kocich oczu.


Nawet się zastanawiałam, czy z tymi oczami nie zaryzykować i ich nie przyszyć, ale na oryginale nie ma, i faktycznie co za dużo, to nie zdrowo.




Szczurek nie odpuścił sobie pilnowania, a nawet się przekwalifikował na inspektora jakości wykonanych prac. Osobiście je nadzorował i oceniał. Na każdym etapie zaznaczał swoją obecność. Koraliki do torby tak analizował, że z pięciu do przyczepienia zostały dwa, i to te najmniejsze...




Wtedy właśnie powiedziałam pierwszy raz: E, co za dużo to nie zdrowo. Oczywiście w kontekście koralików, a nie zabawy. Inspektor kontroli końcowej może sobie pozwolić na wiele, na zawłaszczenie koralików jak najbardziej, bo zajmie się koralikami i da spokojnie popracować....



Przycupnął teraz za koszykiem, że taki grzeczny, wcale nie zainteresowany. Tylko te oczy na słupkach opowiadają zupełnie inną historię.
Trochę był niezadowolony, że następnego kota (tego ma torbie) będziemy obecnie przysposabiać. A jaki musi być okropny ten nowy kot, jeszcze na dodatek to czarne futerko.  Tofik tylko trochę jest czarny i już trudno z nim wytrzymać. Dobrze, że Tofik przynajmniej trochę jest też biały.... Ale najważniejsze, że jeżeli chodzi o urodę, to na pręgowanych futerkach kończy się skala, bo nie ma nic piękniejszego na świecie:)
To tyle samozachwytów Szczurka nad swoją doskonałością. Zapewniam Was, że ta próbka jest czubkiem góry lodowej tego naszego megalomana.

Jeszcze wracając do prezentu. (Zawsze wszystko inne schodzi na plan dalszy, jeżeli chociaż na chwilę pojawi się któreś ze zwierząt; wtedy zwierzę zdominuje cały post, nie dając mi prawie dojść do głosu) . Teraz mam pewność, że koleżanka nie zapomni o mnie tak łatwo, bo zewsząd w domu będą na nią czyhały produkty starannie wyselekcjonowane osobiście przez Szczurka, bez brakoróbstwa (??? no tak, porządnie kleiłam rurki), atestowane w tajemniczy koci sposób (siła kociego nieruchomego wzroku utkwionego w jeden punkt koszyka !!!), poddane próbie pazura i atakowane ciężarem ponad 6 kilogramowego bezwładnego kota.
Gdyby koleżanka w końcu jednak bardzo chciała usunąć z oczu te jakże idealne produkty, to musiałaby dokupić specjalną szafkę na pomieszczenie całego naboju. Więc póki ich nie wyeksmituje, mogę liczyć na jakieś parę zdzwonień, bo przecież tak całkiem bezinteresownie się nie wysilałam z tym prezentem!:)))


18 komentarzy:

  1. Zaglądam tu uparcie od wczoraj, bo na zajawce zobaczyłam koszyk, ale do tej chwili nic mi się nie chciało otworzyć i wyskakiwał komunikat, ze strona nie istnieje:(. Nie wiem czemu tak było ale już jest Ok i cieszę się, że mogę obejrzeć Twoje koszyki i torbę o świeczkach nie wspominając:) w całej okazałości. Podzielam zdanie kociaka, bo koszyki wyszły Ci super, te "dziury" w dnie bardzo fajnie wyglądają i nawet mi nie przeszkadza, że koszyki są pomalowane:). Torba też fajowa (lubię koty, które nie wydają, żadnych dźwięków:)) Mam nadzieję, że koleżanka długo o Tobie nie zapomni, bo bardzo szczodrze ją obdarowałaś a takie prezenty własnoręcznie wykonane to dla mnie obdarowywanie kogoś nie tylko przedmiotem, ale też cząstką samego siebie. Pozdrawiam i domagam się więcej koszyków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak się cieszę, że Ci się podoba:) Przecież dzięki Tobie kosze takie udane, bo od czasu, gdy mam prezenty od Ciebie, dostałam powera, żeby zacząć elegancko wyplatać. I nawet okazja się trafiła taka, że trudno o lepszą. A ta zajawka to moja wina, bo wczoraj w nocy otworzyłam nowego posta, wkleiłam zdjęcie i napisałam tytuł, i wtedy zamiast na zapisz, palec poleciał na opublikuj... Tym razem przynajmniej mogłam sobie powiedzieć, że w środku nocy zamiast spać,to robię głupoty. Wycofałam operacje, ale widocznie nie całkowicie, stąd ta zajawka.
      Ale dzisiaj mam miły poranek, na początek dnia taka super pochwała od Ciebie, aż mi się chce jechać do pracy, szybko wracać i zasiąść do następnego plecenia... żeby dostać następną pochwałę! Dzięki:))

      Usuń
  2. Koszyki prześlicznie wyplecione, a wiem co mówię, bo też trochę z papierowej wikliny plotłam i nigdy, przenigdy, mi tak ładnie nie wyszło. Jak nic potrzebuję odpowiedniego kursu (albo choć motywującej wygranej:))
    Po takich prezentach koleżanka na pewno nie zapomni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem dumna z tych koszyków i bardzo Ci dziękuję za miłe słowa! Starałam się mocno i chciałam Oli pokazać, że nie przypadkowo trafiła na mój los, gdy wygrałam u niej dwie miseczki. Oczywiście nie jest ciągle tak pięknie jak bym chciała, ale prę do przodu:))
      Jutro koleżanka dostanie swój prezent i ciekawa jestem jej reakcji:)

      Usuń
  3. Ale sobie kotek znalazł miejsce ;) Ładne koszyczki wyplotłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha ha ha, faktycznie sobie kotek znalazł miejsce, jeden w koszyku, a drugi na torbie, obydwa kotki pomysłowe:) Bardzo się cieszę, że Ci się koszyczki podobają:)

      Usuń
  4. Świetne prezenty zrobiłaś dla koleżanki. Takie przyjaźnie mogą przetrwać lata, ale wiadomo jak to jest. Nie da razy już się spotykać tak często jak w pracy. Kotek obłędny. Dobrze, że mój pies się nie interesuje tym co robię no chyba, że jest to związane z jedzeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, choćby nie wiem co, to znajomość się rozluźni, a szkoda. Często dopiero wtedy się docenia, jak przedtem było fajnie.
      Cieszę się, że podobają Ci się moje wytwórstwa... Moje zwierzęta i przeszkodzą w pracy, i do kuchni sznureczkiem za mną, raczej nie, koty biegną przodem i wskazują drogę do lodówki:)

      Usuń
  5. Świetne koszyki, nie wiem dlaczego tak ich się przyczepiłaś, nie widzę w nich niczego złego :) Kociak świetny, żałuję, że mój nie jest taki zainteresowany moją pracą, kiedyś łapał nitki, teraz czasem wsadzi łeb czy łapę do pudełka z mulinami co zazwyczaj kończy się tragicznie dla tejże nitki ;) Kupiłam mu kordonek to tylko spojrzał na mnie z politowaniem, albo mój kot nie jest znawcą rękodzieła, albo ja robię buble ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje koszyki to ładne są tylko kiedy nie stoją w pobliżu koszyków Oli:)
      Znawcą jest na pewno, każdy kot jest znawcą sztuki (zresztą znawcą wszystkiego), Twój kot po prostu nie gustuje w kordonku, rozbudź w nim inne zainteresowania, może taniec współczesny:) A naprawdę to z tymi kotami nie trafisz! Widocznie jest zazdrosny i chciałby tylko dla Ciebie być jedynym modelem:))

      Usuń
  6. Czytasz mi w myślach!! :) Akurat zamierzam uszyć dla koleżanki-kociary taką torbę (gdzie ogon przechodzi w rączkę) i szukałam pomysłów w necie, a Ty taką uszyłaś! Dzięki! Co do inspiracji to ona polega na tym żeby nie kopiować tylko zainspirować się więc "kocie oczy" z koralików są jak najbardziej na miejscu :) Koszyk na pierwszym zdjęciu się świetnie zapowiadał ale go pomalowałaś, dla mnie szkoda bo ja uwielbiam naturalne kolory :) W sumie to kwestia gustu i myślę że koleżance się spodoba prezent w całości :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie z tymi kolorami długo się zastanawiałam, bo bardzo chciałam, żeby każdy element tego prezentu zagrał. Niemalowane kosze są piękne, malowane chyba mniej nowocześnie wyglądają, ale lepiej wpasują się w aranżację, którą mam przed oczami. Mam nadzieję, że się nie pomyliłam:)
      ha ha, tym bardziej, że zostały tylko dwa koraliki, akurat na dwukolorową parę oczu dla jakiegoś kota z nienaturalnie długim ogonem:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Oj nie doceniasz swoich plecionkarskich umiejętności :) koszyki są bardzo fajne - możliwe, że dzięki nadzorowi Szczurka :) i resztą prezentów też bym nie pogardziła :) Skoro Szczurek tak Cię dopinguje, to musicie dalej współpracować - chętnie o tym poczytam :)

    Chyba miałaś problem z publikacją tego posta, bo był, ale go nie było :) Pozdrawiam twórczy zespół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Cieszę się, że tak dobrze oceniasz moje koszyki...moje i Szczurka:) Szczurek uwielbia zaplatać, rozplatać, ma chłopak pasję... twórczą. Ale za często Morfeusz się o niego upomina i ledwo kotek coś zacznie, to zaraz odpływa w niebyt. Pasja spania ponad wszystko.
      Z tą publikacją to była mój wina. Opublikowałam post, który dopiero miał powstać. Zaraz się zorientowałam, ale okazało się, że cofnięcie publikacji nie wycofało zajawki.
      Taka historia :)

      Usuń
  8. Pinterest to ZUO. Chociaż fajne rzeczy można tam znaleźć ;) to jednak to zuo. A zdanie, że Szczurek "Na każdym etapie zaznaczał swoją obecność." hmm... no tak dwuznacznie brzmi ;) prezenty fantastyczne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZUO, i to jeszcze jakie, ale wiesz jak to jest z nałogami... Niedobre, wstrętne, czas marnuje, ale brniesz i ciągle ci mało.
      O matko, faktycznie mógł zaznaczyć!... Wiesz, chyba dlatego, że Szczurek uważa siebie na ósmy cud świata, to nie zaznaczył koszyka, bez zaznaczania i tak wszystkie koszyki świata leżą u jego krzywych łapek:)

      Usuń
    2. Skojarzyło mi się tym bardziej, że ostatnio moja znajoma [nie wiem jak określić koleżankę mamy, która przychodzi do mnie na ploty;)] opowiadała jak jej dziki kot nasikał jej do butów, bo zapomniała uchylić drzwi w łazience :)

      Usuń
    3. Tak jak u znajomej to nie, ale ile razy przed kuwetą nawalone, albo zarzygane wszędzie, gdzie tyko wyobraźnia sięga, to nie zliczę :)))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.