czwartek, 6 listopada 2014

Chwalipięta... kocięta... skała owinięta...

Mam tyle nowin,  trzy albo i cztery...
Tak jak każdy z nas mam kilka ulubionych blogów, gdzie bywam z wielką przyjemnością, bo podoba mi się ich atmosfera, piękne zdjęcia, ciekawe sprawy poruszane w tekstach, a  przede wszystkim to uwielbiam być nakręcana pozytywnie przez właścicielki tych blogów oraz podziwiać wyjątkowe rzeczy,  które one wytwarzają i nam pokazują. Nie będę wymieniać tych osób, już one same wiedzą (... czasem zostawiam słowo komentarza). U Oli  jestem gościem wręcz uprzykrzonym, ciągle do niej latam, sprawdzam, co gdzie trzyma, porównuję, analizuję, kontempluję, wtrącam się niepytana; (cóż, w każdej chwili spodziewam się blokady...no bo wszystko dobre, ale w miarę).
Wczoraj weszłam sobie menuetowym krokiem na Oli blog, tak jak to robię zwykle, nieśpiesznie oglądam  miseczki i lawendę, czytam sobie komentarze pod ostatnim postem i nagle... zonk! Ktoś napisał : "tak jak wikera". Ktoś się na mnie powołuje!!! Co to za bratnia dusza  patrzy na ogród Oli tak jak ja??? Oczywiście z Oli blogu wskoczyłam do HappyAlimak blog  przejrzałam posty. W ostatnim była zagadka fotograficzna...  zaryzykowałam odpowiedź... A teraz zgadnijcie kto prawidłowo odpowiedział na zagadkę ?  ja odpowiedziałam! a nie była to prosta zagadka...

Druga sprawa to taka, że przy okazji dzisiejszej ładnej pogody wypuściłam trochę koty, wybaczyłam dzieciakom ten ostatni "wybryk" z zamordowanymi szczurami, i pewnie pochopnie, bo dzisiaj po obiedzie wyszły poprzeciągać się chwilę na świeżym powietrzu, a okazało się potem, że poszły polować...przyniosły trzy myszy na wycieraczkę przed drzwi.
Zorganizowały deser do herbaty w mały kwadransik :))
Chyba im przetrzepię tyłki, nie ma to jak sprawdzone metody wychowawcze,  klaps to klaps ...w słusznej sprawie należy się niegrzecznym bachorom. Jeszcze im nie wlałam, bo... dowiedziałam się, że odgadłam zagadkę i zapomniałam o rozbójnikach.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze - postraszyłam i dorzuciłam wiązankę epitetów;  muszę przyznać, że maluchy słuchały jak pies trąby. I może coś zrozumiały piąte przez dziesiąte...

Trzecia sprawa
Kogoś może ciekawi, co to za piękna kamienna ozdoba?
Ja ją zrobiłam. I zaraz się dowiecie jak.


Najpierw przekopałam pinterest, żeby coś takiego fajnego znaleźć.
Potem poszłam poszukać odpowiednich kamieni.
Znalazłam, przyniosłam do domu i przystąpiłam do produkcji tej ozdoby.
Kamień pomalowałam białą farbą (można pomalować klejem, ale wtedy nie odbija się tak ładnie obrazek. Sprawdziłam).
Obłożyłam go serwetką, a serwetka spodobała mi się właśnie taka.


Czule otuliłam nim kamień. Polakierowałam


I zostawiłam, niech sobie schnie.


Cóż nie napracowałam się, żeby osiągnąć ten efekt.
A efekt jest naprawdę wyborny. Na zdjęciu tego zbyt nie widać, ale wierzcie mi, czuje się tchniętego ducha w tym kamieniu, że tak pompatycznie powiem. ( dzisiaj chwalenie się leci u mnie po bandzie...).

Na dobranoc postraszę żartem
Seryjny morderca ciągnie kobietę do lasu.
Kobieta krzyczy przerażona:
- Ale ciemno w tym lesie. Ja się boję...!
- No, a co ja mam powiedzieć. Będę wracał sam.

No to jak jesteście wystarczająco wystraszeni, to głowa pod kołdrę i śpimy wreszcie.. Napisałam ten żart o mordercach, bo wiecie, że mam w domu killerkid w podwójnym wydaniu, noc w noc śpię z seryjnymi zbrodniarzami. Mała Mi jest większym zbirem od Bobka, ale ten jest pod silnym wpływem siostry!! robi to, co ona chce...a ona zawsze pierwsza do złego. Dałam jej na imię Mała Mi, bo chciałam rezolutną bystrą dziewczynkę, troszkę krnąbrną, no ale u mnie nic nie przebiega normalnie,  muminkowa Mała Mi to niedościgły wzór dla mojej Mi-Rozpruwaczki.

12 komentarzy:

  1. Tyle kamienia u mnie w ogrodzie, nie sądziłam, że tak łatwo go zamienić w rękodzieło. Pomysł niby prosty, a jaki efektowny! Gratuluję wygranej i sokolego oka:) A koty to bym chętnie od Ciebie wypożyczyła, bo jak zwykle jesienią toczę boje z uroczymi myszkami harcującymi po domu a mój pies osobisty zamiast na myszy poluje na koty. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za gratulacje! Cieszę się, że mam sokole oko!
      Prawda, że fajny gadżet się zrobił z takiego zwykłego kamienia? A jeszcze takim małym nakładem pracy i kosztów.... Moje stare koty (ale nie zgrzybiałe!) mają inne zainteresowania. Tofik interesuje się tylko podbojami miłosnymi, a Szczurek od czasu do czasu przyniesie jakieś wymęczone trofeum i to wszystko. A ja muszę się potykać o martwe gryzonie, bo małe koty wypowiedziały wojnę wszystkim gryzoniom świata (nie wierzę, że koło mojego domu jest tyle myszy i szczurów...:)) Ale myszy w domu to jednak fatalny pomysł, gdyby Mi była bliżej, to byś zapomniała jak wyglądają żywe myszy....:))

      Usuń
  2. Ładne wdzianko zaserwowałaś kamykowi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam jaką wybrać serwetkę na wdzianko... chyba zrobię jeszcze inne, może będzie też ładnie albo ładniejsze. Porównamy zobaczymy:))

      Usuń
  3. Dobry pomysł :) Widziałam kamienie malowane, ale w decou nie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze kilka kamieni na eksperymenty, spodobała mi się praca z kamieniami. A znalazłam ładne otoczaki i czekają w kolejce, może spłynie na mnie jakaś wena...mam nadzieję:))

      Usuń
  4. Jestę wierszokletę i nie czuję jak rymuję ;PPP Ej no, pani, takie zagadki rozgryzasz że ho ho! Choćby mnie podpalali żywcem to bym nie wpadła na getry! Kamień jakiś taki od razu jakby z duszą, wnętrzem, a nawet wewnętrzem się wydaje, z tymi pulchniutkimi aniołkami ;)) o, i idealnie nadawałby się na dizajnerski przycisk do materiału, żeby się nie przesuwał po macie do krojenia ;) mi za taki przycisk służy telefon, czasami dwa, jak mam właściciela drugiego pod ręką, i nieużywane nożyczki ;) Nie wiem dlaczego, ale jakoś u ciebie wyjątkowo się rozpisuję, zamiast skomentować i sio ;) Buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamień faktycznie na przycisk by się nadał, tylko te aniołki mało mobilizują do pracy. Zamiast do cięcia i szycia to byśmy składały rączki i śpiewały Apel Jasnogórski...a szycie by za nas dokończył duch z kamienia, który by się na ten czas zewnętrzył . Nie byłby wtedy potrzebny ten drugi od telefonu, tylko by nas rozpraszał przy śpiewie... A może jednak spróbuję, będę zapisywać w punktach "efekt kamienia"... ee ze mną to by mia łza łatwe zadanie, bo jestem podatna na wpływy, jak teraz by mnie zaczął nakręcać, to bym musiała z rana bryknąć się na jutrznię! Nie, nie namawiaj nawet....:)
      (Nie znam rymu do "kamień", wiec w imię poezji z kamienia zrobiłam skałę, taka spryciula!:)))

      Usuń
    2. Wiele lat temu, to były wczesne lata 30, pani od geografii uczyła nas, że każdy kamień to skała. A doskonałego dzieła literackiego, choćby nawet króciusieńkiego, nie ma co poprawiać i szukać rymu na siłę, to musiała być skała!

      Usuń
    3. Drzewiej to byli nauczyciele!!! jacy kompetentni!!! no ale trafili na podatny grunt, bo uczennica pomimo sędziwego wieku wiedzę zapamiętała, robi dobry użytek i pociesza koleżankę:)) Patrzę na rządek "skał" (przytaskałam następne) i naprawdę będą z nich zgrabne przyciski....:))

      Usuń
  5. Fajny pomysł. Decoupge na kamieniu jeszcze nie robiłam, a jak widzę to warto spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj koniecznie... już sobie wyobrażam jaki piękny przycisk Ty zrobisz!

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.