środa, 19 listopada 2014

Nocne życie

Wczoraj i dzisiaj miałam potyczki, i to jak najbardziej manualne, polegające na zakraplaniu Aszy uszu. Uszy Aszy błagają o antybiotyk, ale Asza i jej uszy to dwa niezależne i odrębne byty, z różnymi potrzebami. Nie spotkałam jeszcze psa, który  tak nienawidzi ingerencji przy swoich uszach.  Do tej pory nie było potrzeby. Bo ja się nie migam działania. Proste zabiegi sama wykonuję swoim zwierzakom, typu zastrzyk, obcięcie pazurów, czyszczenie uszu, a z kotami to już lecę na okrągło.  Lecz tu trafiła kosa na kamień,  infekcja świetnie się rozwija, bo Asza traktuje zajrzenie do uszu jako łamanie praw psa i odwołuje się do wyższego trybunału. Wyższy trybunał aktualnie śpi na ostatniej półce w szafce i udaje, że nie słyszy jej dźwięcznych skomleń. Kamień by usłyszał,  takie dźwięki to rozbijają wszystkie atomy w tym pokoju, a trybunał śpi i jeszcze zasłonił sobie łapkami oczy, żeby nawet nie zaryzykować zerknięcia w dół i skoczenia na pomoc  udręczonej matce. Matka jak to matka, za chwilę zapomni o okrutnej obojętności syńcia, bo temu ancymonkowi wolno wszystko.
Tylko moja potyczka manualna domaga się zwiększenia zręczności,szybkości i czego tam jeszcze, bo nie dopuszczam do głosu porażki.
Natomiast Szczurek się nie leni i coś szyje. Teraz się bardzo mocno skupił, widać po zamkniętych oczach,  telepatycznie przesyła polecenia i rzeczywiście  maszyna posłusznie ruszyła do przodu. Co z tego powstanie? Szczurek milczy jak sfinks (od dawna ćwiczy tę rolę milczącego cudu świata, a predyspozycje do tego ma wybitne).

A w tym samym czasie, gdy wielki krawiec tworzy nową kolekcję zima 2015, to pod jego warsztatem pracy Mała Mi będąc w takcie przymierzania sukienki typu "cuontry western" na sobotnią imprezkę nagle zmęczona zasnęła. Widać tylko niedomyte nogi. Do soboty jeszcze dużo czasu, może na imprezkę  je umyje, albo i nie.... Wystarczy, że będzie fajną "country girl", co? a na tym country, o którym myślę, to niestety nikt nie ma czystych nóg i nasza girl mogłaby odstawać od ogółu smoluchów...
Mała Mi, gdy wraca z nocnych harców, wygląda jakby przejechał ją walec, i to dwa razy. Tylko się wtedy domyślamy, jakich ona zażywała rozrywek. Niestety, nie są to ekskluzywne rozrywki.... jak zobaczyłam w sieci to zdjęcie,  od  razu wiedziałam: to jest ulubiony night club mojej skromnej dzieweczki...


I skąd się wzięło dziewczątko z takimi upodobaniami?  To jakiś fenomen przyrodniczy...

14 komentarzy:

  1. Każdy zwierzak ma swój czuły punkt. U nas Lusia nie lubi jak się dotyka jej ogona. Choć na to mamy wytłumaczenie bo Fifrota ją za ogon łapała jak Luśka była mała. Firotka nie lubi obcinania pazurów. I to jest prawdziwy hard core. Emi się w sumie na wszystko zgadza tylko warczy przy tym jak traktor. No chyba, że uda się jej zwiać pod łóżko przed rozpoczęciem zabiegów. Wtedy nam pokazuje "środkowy palce";) Koty to kolejny rozdział;) Moje koty też mają brudne łapska jak wracają do domu. Żeby nie to, że nie wychodzą poza ogrodzony teren to bym pomyślała, że otworzyli u nas filię tego najt klubu;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogon dla kota jest czasem jak pięta dla Achillesa. Jak byłam mała to mieliśmy kota, przydreptała do nas jako małe kociątko i znawca kotów (mój starszy kolega) powiedział, że to dziewczynka. Wszyscy uwierzyli przemądrzałemu kawalerowi i wybraliśmy rozkoszne imię : Meluzyna dla rozkosznej kotki. Kotka dorosła i okazała się być bandytą i postrachem wszystkiego co się rusza na czterech łapach w okolicy. (Jak wyszło na jaw, że to kocur, wołaliśmy na niego Melll..) No i on miał ogon kilka razy złamany w kilku miejscach! cały kot za stali i betonu, a ogon z zapałek... A może Lusia broni swojej "słabizny"?

      Usuń
  2. A to łazęga mała! Kto ją tak wychował, się pytam? ;) Chociaż do najt klubu to i ja bym poszła, mieliśmy iść w zeszłą sobotę ale zaliczyliśmy kryzys interesów :P zostaje picie w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wcale się nie zdziwię, jak kiedyś tę małą łazęgę aresztują za włóczęgostwo.. Ale co tam, niech dalej rozwija swoje zainteresowania z samego dna nizin społecznych:))
      Szlag, co za czasy, żeby kobieta nie mogła uczciwie wymusić na facecie swojego zdania! uboczny skutek feminizmu, kur... w warszawie nie hodują!

      Usuń
  3. Zgadzam się z Ashki, że każdy zwierzak ma swój czuły punkt;) Mili nie lubi dotykania swojego pięknego brzuszka i tylnych nóg (pewnie przez "przygody" jakie z nimi miała, tak, dobrze napisałam, w liczbie mnogiej..), Czary nie przepada za pobliżem swojego ogona z plecami przy nim włącznie;) a Kokos? Jego jeszcze można miziać w całości:))) Zobaczymy kiedy się ocknie i pod ochronę swych zębów wytyczy jakiś obszar swojego futrzanego rejonu;)
    Serdeczności z kociego świata ślemy:)
    Kamila i jej Kociambry:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak teraz myślę. to moje wszystkie zwierzęta mają też jakieś swoje dziwne obszary. Asza dokonała złego wyboru ze swoimi uszami, bo byłoby teraz proste zakroplenie parę razy, a nie kłucie zastrzykami, co może ją czekać. Wykrzyczałam jej kilka razy o tym, bo może gorzej słyszeć, niech się lepiej zastanowi, a tak rzuca uszami, że będę bez końca próbować. Coś tam z lekarstwa może jednak trafi do celu... co za los!!
      Koty mają świetną pamięć, Mili boi się powtórki przygód z nóżkami i brzuszkiem. A z tym ogonkiem to też coś musi być, może boją się wykręcania kota ogonem? Skądś to powiedzenie się przecież wzięło:))
      Kokos jako najmłodszy jeszcze nie wstydzi się pieszczot, nic milszego na świecie niż głaskanie aksamitnego futerka przy cichym terkotaniu mrrrrrrr....:))

      Usuń
    2. Taaak, masz rację:))) zapewne mają dobrą pamięć te nasze futrzaczki, Milka w szczególności...te jej przygody, ehh... a że Czaruś i Kokos pojawiły się niewiadomo skąd - pewnie miały jakieś przypadki;) szczególnie Czar, jest na wpół dziki, ale już bliżej udomowieniu niż na początku swojego pobytu u nas;) Z początku mieszkał w ogrodzie, bał się każdego ruchu, był bardzo czujny, nad wyraz:) powoli przybliżał się do domu, a po tych będzie już dwóch..a może i trzech latach, można powiedzieć że mimo swej łąskawości nadal ma najwięcej z dzikości, sprytu i kociego instynktu. Kokosik pojawił się w ubiegłym roku..jej, nawet nie pamiętam dokładnie kiedy!!hehe, ale to przeciez nie jest najważniejsze. W każdym razie pewna przypadłość...jak tylko wepcha sie do kogoś na kolana, nie ustaje mymlać, ciumciać...cały czas śliniąc, więc trzeba się mieć na baczności by się ciągle nie przebierać z ubrań uślinionych Kokosowym ślinotokiem;) ..ale tak podsumowując - kocham te Istotki mimo tych ich wszystkich tak zwanych "wad";) ..jak pewnie większość osób, które posiadają w swoim otoczeniu te wspaniałe zwierzaki:)
      :)

      Usuń
    3. Aaa, to teraz wiem, skąd imię Kokos - bo się kokosi na kolankach u swojej pańci i sobie słodko ciumcia! Dobrze, że mam swoje futrzaki, od razu złapałam Bobka, kręcił się najbliżej, i wycałowałam ten prążkowy łepeczek, bo tak sugestywnie napisałaś o słodyczy tych naszych zwierzaków, że jakby w domu żadnego nie było, to chyba bym pobiegła do domu obok, żeby ich kota wyściskać.
      No i teraz wreszcie wiem dlaczego mam aż cztery koty : zawsze jakiś z tej czwórki będzie blisko do głaskania.
      A Czaruś dzięki Tobie przetrwał tych kilka lat, bo dzikie koty, gdy nie mają gdzie wracać i nikt na nie nie czeka, to długo nie żyją. Sprawdzone naukowo :))
      Czaruś odprawił nad Tobą swoje sprytne czary-mary!!

      Usuń
    4. Tak tak;) ..właśnie mówimy też do Niego Czary, Cezary, Czarkozi (z naciskiem na literę "z";) i inne temu podobne zdrobnienia...a w Jego zielonych oczach można się wręcz przeglądnąć....jego wzrok dociera aż do Duszy człowieka, mam wrażenie, że niekiedy coś tam zauważa, bo wpatruje się tak intensywnie, że az można to poczuć.
      :) To super że gościsz az cztery futrzane kocie Istotki :) u mnie jest ich trójeczka (była czwóreczka, ale jeden...za bardzo był pewny siebie przy psiej misce...a miał na imię Dandi, nasz Król Dandi Pierwszy:) kochany był, taki oooogroooomny, wysoki, dostojny...pierwszy raz takiego kota mieliśmy u siebie, bardzo wyjątkowy charakterek miał, no ale każdy kot ma swój prywatny - inny charakter i każdy jest na swój sposób wyjątkowym stworzeniem:) ..z resztą jak u ludzi:))))
      Prócz kotów są dwa psy - Ty też zdaje się masz pieski co to lubia podróżować, tak?:)
      Ach, na temat moich czworołapnych przyjaciół to mogłabym pisać i pisać...i pisać:)))) ..no cóż zrobić, jak moja miłość do nich tak wielką jest..?:)
      :) Bobek, to również imię małego pieska sąsiadki, który ostatnimi czasy zagląda do nas na podwórko bo nasza suczka ma okres godowy;) tylko....ona wielka a ona taki maleńki:)))) dał by radę?:))) ..podobno psy są bardzo pomysłowe w tym czasie;)

      :)

      Usuń
  4. Mój pies miał fioła na punkcie kąpieli. Łazienkę omijał szerokim łukiem. Pies był spory (mieszanka psa w typie dalmatyńczyka z rottweilerem). Kiedy wyczuwał co się święci próbował chować się pod niskie łóżko. Wyglądało to tak, że głowa była pod łóżkiem, a ciało całe wystawało :) Przezabawny widok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przezabawny, bo miałaś strusia w wersji psiej, wystarczy że głowę schowa to reszta psa uratowana. Duże psy są takie śmieszne, a tym bardziej groźne psy, (Twój chyba do łagodnych nie należał), gdy psychika im stanęła na momencie dużego szczeniaka. Ludzie czasem też tak mają, wtedy zachowują się jak dzieci, i też to jest wesołe dla patrzących z boku. Przypominam sobie teraz mnóstwo przykładów takiego zachowania ze swojego życia, a o niektórych to wolałabym nie pamiętać... :))

      Usuń
    2. Psi struś:)))) to musiało być baaardzo zabawne:)

      Usuń
  5. świetne zdjęcie z tymi wystającymi łapkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi chyba myśli, że jak nogi ładne, to mogą być nawet brudne... Może mogą?

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.