Przyjęłam zasadę, że nie będę się absolutnie Wal. zachwycać (żadnych rocznic walentynkowych!), żeby potem nie narzekać, że otworzyły mi się oczy, bo nagle nie ma się kim/czym zachwycać. I stosuję skrupulatnie. Ale przyjemnie sobie ponarzekać! A przecież przyjemności nigdy za dużo....
(Aromatyczna herbata, do niej coś baaardzo tuczącego i baaardzo niezdrowego, że każdy dostałby apopleksji na sam widok. A ja sobie zajadam. Wczoraj rozpoczęłam pączkami, a dzisiaj jest piątek 13-go, lepsze uzasadnienie obżarstwa niż w czwartek. Aż w końcu będą mnie musieli rozciąć i zaszyć żołądek.... czy coś takiego, jeżeli się nie opamiętam!)
A'propos narzekania, to zapoznałam się z opiniami żon, których mężowie reprezentują różne zawody.
Każda wypunktowała trzy najważniejsze informacje o swoim mężu.
Wybrałam opinię tylko czterech żon, żeby nie przerazić tych nie skutych jeszcze kajdanami dozgonnego szczęścia panienek, które mogą nagle stwierdzić, że mąż im potrzebny jak rybie sieć, bo dostojne mężatki to mają tak na co dzień, przyzwyczaiły się już i najwyżej wzruszą ramionami: wielkie mi ci co...
Chce robić karierę, ale nie ma predyspozycji, nerwowy i dziecinny; a żona ma zamiast męża dziecko z jakimiś zaburzeniami w głowie...
Niby urodzony niedbalec, ale żonę to sobie wybrał starannie...
No pewnie, każdą sumę to on osobiście by przetańczył z młodymi dziewczętami, ... a skąd się właściwie biorą u żony własne potrzeby?....
Żona tego rencisty to musi być święta kobieta!
Ale jestem pewna, że wady tego rencisty były w okresie przedmałżeńskim przetwarzane przez jego, wówczas przyszłą żonę tak, że je odbierała jako zalety. A te najgorsze to były poza zasięgiem wzroku, bo miłość niedowidzi. Całkiem ślepa raczej nie jest, bo zalety dostrzega jak w kalejdoskopie, piękne i zwielokrotnione w lusterkach. Pewnie widziała w nim wtedy mądrego i zaradnego mężczyznę, wiernego przyjaciela, cudownego człowieka, którego misją jest ratowanie z opresji nieszczęśliwców potrzebujących jego siły fizycznej i intelektu. I ten heros zakochał się w akurat w niej. A potem ... coraz częściej przecierała oczy ze zdumienia, że to jej ukochane cudo cały swój czas najchętniej spędza na spaniu w fotelu przed telewizorem skręcony w chińskie dzień dobry.
No i takie jest to życie w wiecznej damsko-męskiej łamigłówce.
;) ..ale kubek z kociakiem jest uroczy :))
OdpowiedzUsuńJa też nie wspieram tego święta ;)
Pozdrawiam cieplutko!
Ja też nie przepadam za tym świętem. Wiem że jest dużo samotnych osób i te dookoła wyznania miłosne mogą dla nich być przykre.
UsuńNa kubeczku to ja - zawsze na ustach banan, gdy na talerzyku słodycze :))
Nic co kocie nie jest mi obce! Kubas rewelacyjny!! Walnięte-tynki ignoruję starannie i próbuję nie irytować się wszechobecnym zalewem różowo-czerwonego kiczu.
OdpowiedzUsuńTu masz rację, bardziej kiczowatego święta nie ma we wszechświecie, jak wstąpiłam po gazety i stanęłam przed ladą w "moim" kiosku to poczułam fizycznie jak mnie oblewa różowo-czerwony lukier, tak się ustroili na 14.lutego!
UsuńA przecież kubki z kotami też są kiczowate, ale to chyba jakiś inny gatunek kiczu.... :))
Dla mnie ten kubeczek jest... rasowy ;)
UsuńDzięki, bo dla mnie też. Rasa i już. Kot donoszący na tacy babeczki nie może być kiczem, chociaż białym krukiem też nie,... ale może tak gdzieś po środku? :))
UsuńJak się chce świętować to zawsze znajdzie się jakaś okazja :) Też Walentynek nie obchodzę, w sumie to 'święto' ani mnie grzeje ani ziębi :) Fajnie jest zrobić coś miłego dla kochanej osoby, ale czy po to potrzeba wyznaczania konkretnego dnia?
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie musi być wyznaczony do tego konkretny dzień, ale przecież my cały rok krążymy po bulwarach nie kończącej się konsumpcji, od święta do święta. Chyba tak widzę ten dzień, bo czy ktoś czeka do walentynek z czymś miłym, jeżeli mu naprawdę zależy na tej osobie? Ale fajnie mieć taką osobę, na której zależy :))
UsuńWłaśnie, jak kot chce pokazać jak bardzo nas lubi przynosi myszy do domu od razu, a nie (na szczęście) czeka do walentynek :)
Usuńhahaha, ale jednak bym wolała żeby raz w roku przynosił te swoje trofea, na walentynki :)) No i masz mnie.... raz mówie tak, raz inaczej!!!
UsuńDziś Walentynki i ja już je uczciłam robiąc zakupy, będzie mięso na obiad:)) A czytając te opisy przywar mężowskich to sobie pomyślałam że mój "m" jest wszechstronnie uzdolniony i do każdego zawodu się nadaje:)
OdpowiedzUsuńOn jest po prostu Leonardem da Vinci naszych czasów, i pewnie czujesz się dumna szczęściaro, że trafiłaś na skarb. Wady wadami, kto ich nie ma, ale takie mieć zalety jak możliwość uprawiania wielu zawodów.... , tylko czasu pewnie już nie ma na chodzenie po nocach albo nowoczesne tańce.... Ale na zaserwowane pyszne mięsko to wyskrobie coś dla Ciebie ze swojego walentynkowego czasu.... :))
UsuńW czawartek Tłusty Czwartek, wczoraj urodziny córki, tak więc ja też mam za sobą dwa dni despenzy od zdrowego odżywiania. A dziś będzie trzeci, w końcu pół tortu jeszcze zostało, ktoś to musi zjeść. Zazwyczaj ja jestem tym kimś... bo kobiety zawsze są od czarnej roboty;-)
OdpowiedzUsuńOjej, to świętowania a świętowania w Twojej Rodzinie! Wszystkiego najlepszego dla Córki :)) A to już jest koniec karnawału, to się należy zabawić :))
UsuńChciałabym, żeby wraz z końcem karnawału skończył się mój zabójczy apetyt, jeszcze sobie pofolguję do wtorku i potem basta. ... ale do tego czasu biorę na siebie czarną robotę, jak my wszystkie :))
Bo święto zakochanych w naszym kraju powinno być w maju. A nie w lutym. Kto takie durnoty wymyśla;) Ja tez nie obchodzę tego święta ale koty mi tak ładnie zapozowały, że aż grzech by było postu nie wrzucić;) Najlepszego wszystkiego tak czy siak, w Walentynki i po nich też:))))
OdpowiedzUsuńBo to z Ameryki przyszło razem z terminem, a ja też wszystkie święta ulokowałabym w maju, bo nic nie ma piękniejszego w dwunastomiesięcznym zbiorze. Każdy wtedy jest szczęśliwy i zakochany w rozkwitającym świecie:))
UsuńKoty to urodzone modele cokolwiek robią, psocą, śpią, a jak całują, to my nawzajem mamy ochotę je wycałować i wyściskać:))
Z wyliczanek żon mężów różnej profesji wynika, że zawód nie ma znaczenia - każdy wady ma :)))
OdpowiedzUsuńWalentynki co roku wzbudzają emocje zwolenników i przeciwników :) I po co? Jedni obchodzą, inni nie i już :)) Nie dziwię się, że ludzie chcą sobie trochę "ogrzać" zimę, a zwolennicy naszego rodzimego Kupidyna niech biorą się do jego promowania zamiast narzekać na świętowanie obcych świąt :) pozdrawiam :)
Bo to prawda, najłatwiej narzekać, ale najważniejsze jest to, żeby każdy sobie obchodził te święta, które lubi, nikt nikogo nie zmuszał, ani mu nie zabraniał. I wtedy wilk będzie syty i owca zawsze dziewica:))
UsuńZobacz, jakie to interesujące. Chłopiec jest np. apodyktyczny, wybuchowy i złośliwy, sobie patrzymy w tabelkę, żeby sprawdzić jaka go czeka przyszłość zawodowa, a tam jak byk : predystynowany na architekta. No i pozamiatane :))