Miało być pięć koszyków.
Dwa już wyplotłam i wysłałam na zdjęciu koleżance.
Odpowiedziała, że jest wzruszona jak ziemia na wiosnę (z ironią, żeby dobić leżącego...), i wyraziła teatralny zachwyt.
No to ja kułam żelazo póki gorące i zażebrałam o małą, całkiem malutką zwłokę, dobrze oczywiście umotywowaną....
Odwrotną pocztą po kilku minutach milczenia dostałam odpowiedź, że owszem zgadza się, ale pod warunkiem, że poprawię kształt tego kosza po prawej, żeby się nie przewracał, bo tak wygląda jakby to miało w tej chwili nastąpić. (A naprawdę to powiedziała, że chyba wyplatałam po obaleniu butelki wina!.. Tak bywa, gdy się dojdzie w koleżeństwie do takiego punktu, kiedy się łatwo przewagi nie oddaje!).
Ok, fuckt, jest krzywy!
Na tym etapie taka poprawka nie będzie trudna, a po lakierowaniu to już nic by się nie dało zrobić.
Teraz sama widzę, że on coś skrzywiony, jakby się skłaniał, hm, czyżby w stronę nowoczesności? (no bo ja taka nowoczesna...yyy).
Na zdjęciu tę krzywiznę dobrze widać, choć naprawdę wydawało mi się, że jest prawie idealny.
W sprawie barwienia koszyków z jakiegoś powodu, dla mnie niewiadomego, każdy się upiera żeby je barwić w jednym konkretnym kolorze. Niemożliwe, że wszyscy zauważyli w mojej kolekcji nadmiar farby bordo/ciemny róż/oberżyna i chcąc mnie wybawić z kłopotu marzą właśnie o takich koszach.
Bo nikomu nie podpowiadam: jak będziesz rozważać kolor koszyka, to weź pod uwagę ciemny róż, bo mi się akurat wylewa z puszki.
Oni sami mówią: pomaluj na taki jak ten, w którym trzymasz lakiery.
A tylko jeden mam kosz z lakierami, bordowy.
Zagadka. (A może podświadomie im to narzucam? e nie, moja podświadomość nie ma takiej skomplikowanej mocy).
Komplet pięciu koszy ma być właśnie w tym ukochanym kolorze, może z małą przecierką, się zobaczy. (Ale nie ja, ona).
Tak wygląda kosz do poprawki, ten z prawej, on tak sam z siebie, bo tego wina to ja nie piłam od ..., no już tak dawno, że nie pamiętam! (bo wolę kolorowe drinki, haha)
Takie wystrojone panienki w kolorowych sukienkach można spotkać na ulicy:
Panienka w różowym urodę ma wyniosłą i niedostępną (musiałam się trochę wyciągnąć do góry z telefonem)
Panienka w żółtym to taka puszysta dziewuszka, niewysoka, okrąglutka, do schrupania.
Szaleję za obiema!
:) kosze urocze, ciekawa jestem jak będą się prezentowały w kolorze :))
OdpowiedzUsuń..a wiedziałaś, że kwiaty forsycji można jeść??:) Ja nawet ususzyłam troszkę, będzie na herbatkę...myslę nawet, czy jeszcze nie zebrać, bo powoli zaczyna przekwitać...?;) W każdym razie polecam spróbować:)
Potęga podświadomości jest rzeczywiście potężna:) więc nie wiem dlaczego w nią nie wierzysz..? skoro masz czarne na białym udowodnione??:))) ..a nawet jest książka Josepha Murphy'ego o takim tytule, czytałaś może?:)
Również polecam:)
Miłego weekendu życzę:)
Ale numer, nie wiedziałam o forsycji, że naprawdę do schrupania... Chyba na próbę urwę trochę kwiecia, i tak już bliskie są przekwitnięcia. Tylko muszę znaleźć krzaczki gdzieś z dala od spalin, bo przy ulicy to będą napompowane ołowiem i tylko zniszczę roślinkę bez potrzeby.
UsuńPodświadomość to na pewno wielka siła, ale u mnie jakoś odwrotnie. Albo moja świadomość ma zupełnie inne potrzeby niż podświadomość. Chyba zajrzę do J. Murphy'ego:)) Tylko najpierw go skądś wytrzasnę:))
Swoim postem wpisałaś się zdecydowanie w mój dzisiejszy nastrój. Na początku było tak: "wszystko bez sensu", a po co, a na co się męczyć, ale to coś moje wewnętrzne się obudziło i zaczęło swoje "trzeba się umieć cieszyć z rzeczy małych itd"
OdpowiedzUsuńTo po tym wstępie teraz do konkretów: powiedz koleżance, że trzeba się umieć cieszyć z tego co się ma, czyli dostanie dwa koszyki? dostanie, a nie miała? - nie miała, to ma zysk. Oby tylko US nie kazał jej płacić podatku od wzbogacenia :-) A rękodzieło jak sama nazwa wskazuje, robione ręką, a nie maszyną, to jest jedyne i niepowtarzalne, bo przecież już nikt nigdy, tej lekkij krzywizny nie powtórzy. Reasumując: wszyscy mają zysk: Koleżanka bo ma koszyki, my bo możemy oczy nacieszyć, a Ty bo masz fun z robienia koszyków, pisania do nas i tak w ogóle.
Ale się rozgadałam :-( Pozdrawiam więc serdecznie i do zobaczenia :-)))))
O rany, mój krzywy koszyk to musiał być cennym rękodziełem, wersja limitowana jednosztukowa. Koniecznie jej powiem, że za tę krzywiznę US by ją nieźle złupił, a tak to może sobie tylko pomarzyć, że jest właścicielką cudu, za późno. Koszyk już wyprostowany. Ale swoją drogą zobacz, jaki ja mam skarb w rękach,- każdy kosz, który wezmę do ręki to go pokrzywię, no Król Midas we własnej osobie:))
UsuńPodświadomie psuję, bo chyba do pioruna umiem prosto koszyk wypleść!
Ja bym się upierała, że ta krzywizna to wynik zaburzonej perspektywy zdjęcia, bo kosze są perfekcyjnie wyplecione:-)
OdpowiedzUsuńPanienka w różowym to zdecydowanie mój typ!
Zaburzona perspektywa! bo przed obejrzeniem zdjęcia koszyk tak mi się podobał, że aż nie możliwe, że jest taki krzywy jak na fotce, fotka kłamie... Oj tak, ta różowa zapiera dech w piersi... i dosłownie, bo pachnie obłędnie.
UsuńZ: "niemożliwe" na: "nie możliwe" to mi edytor tekstu poprawił, a ja nie sprawdziłam:)) Mistrz ortografii się znalazł!
UsuńJak byś nie napisała, że koszykowi się "troszku" przekrzywiło to bym nie zauważyła. I teraz nie wiem czy ona naprawdę jest przekrzywiony czy to siła sugestii;) A forsycje kwitną pięknie. U nas też.
OdpowiedzUsuńWymodelowałam go, naciągnęłam, ale czy rzeczywiście nabrał kształtu to najlepiej zrobię mu zdjęcie, bo wtedy widać wszystkie mankamenty. Dobra metoda, ale dlaczego nie można ufać swoim oczom w realu? Nie rozumiem zjawiska!
UsuńPo zimie tyle słońca w kwiatach, boska jest ta wiosna:))
Miseczka jest the best!, a prostokątny koszyk, ma to do siebie, że mi też zawsze wychodzi krzywy a już z plecionym dnem to w ogóle. A koleżance powiedz, że jak trzeba na coś w życiu poczekać to się to potem bardziej docenia i szanuje, więc Ty musisz zadbać o to by Twoja praca była wyczekana:) A obie strojne paniusie to mam w ogródku i aż żal że ten kwietny spektakl w ich wykonaniu trwa tak krótko. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWszystko jej powiem tak jak tu przeczytałam! Ty tak ładnie to ujęłaś, że aż mi siebie żal się zrobiło. (A nie powinno, bo to ja obiecałam i nie wyplatam, bo poza tym zupełnie niewinna jestem... a jak obiecywałam, to wydawało mi się, że mogłabym nic innego całe życie nie robić tylko kosze wyplatać, teraz już mi trochę skrzydełka opadły. A, bo rurek znowu nie mam).
UsuńStoją paniusie wystrojone, stoją, nagle jeden moment, fiku-miku i po spektaklu:))
"Potege podswiadomosci" Murphy ègo przeczytalam wiele razy od dechy do dechy i jest to moj swoisty tezaurus(slownik).I majac na uwadze te ksiazke zaprogralawalam sie na wiele udanych rzezcy,,wiec prosze..korzystaj z poswiadomosci ile sie da.Kosze swietne.Moje oczyszczanie bedzie trwalo 2 tygodnie..potem nastepi zdrowe odzywiane.Dzis byl koktail, caly kalafior z wody i posolony to obiad,,,potem mala czarna z lyzeczka miodu, truskawki pomieszane z jagodami i malinami jedzone palcami.A na kolacje mam zupke z kazdego warzywa po troszke sol i pesto jako przyprawy,Smaczna.i narazie jesc mi sie nie chce.Calej tej decyzji towarzyszy taka elegancka otocvzka w postaci ladnego zeszytu na notatki i spostrzezenia ktorymi sie potem z Wami podziele, lista zakupow , ciekawe slowa, ladne rymy, pomysl na nowa sukienke.Musi byc wytwornie wokol skoro biednie w zoladku.
OdpowiedzUsuńWszystko zrozumiałam! Widzę, że ta książka jest dla mnie, jak najszybciej ruszę za nią w miasto. Nie tylko dla mnie, bo absolutnie dla wszystkich bez wyjątku, tylko może inni wiedzą coś o podświadomości i ją sobie programują, a ja tylko to, że istnieje coś takiego, ale żeby nią manipulować i sobie życie ukierunkować to już nie!
UsuńTakie pyszności! i z pożytkiem, bo oczyszczenie... A jaka fajna filozofia do tego!
A ja po przyjściu z pracy zjadłam siedem racuchów z jabłkami, nie, sześć, bo ostatniego ukradł Szczur. Potem ptasie mleczko i kawa. bez cukru. Ciągle jestem głodna!
Narobilam tyle bledow ze chyba nic nie zrozumiesz w moim komentarzu..
OdpowiedzUsuńOj za takie stwierdzenie to ja bym się chyba obraziła. Powiedziałabym koleżance tak: " Upleć sobie sama prosty jak umiesz. Nie umiesz to idź do Jyska np. i se kup. Zależy też jaka to koleżanka i czy to prezent czy zamówiła i chce kupić? Jeżeli płaci to ma prawo wymagać.... Nie no nie chce wiesz nikogo obrażać, bo może to była konstruktywna krytyka... Jak dla mnie to ten koszyk wcale nie jest krzywy. Ciekawa jestem jak będą wyglądać pomalowane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, rozmowa była pełna konstruktywnej krytyki.... a tak trochę myślę, że to zamieszanie było po to, żebym wiedziała, jak ona tęskni do tych koszy, jak jej się podobają, jak chce je mieć i nie może się doczekać na swoją piąteczkę. Z zapłatą jest tak, że niby jej nie ma; nie wyplatam ich na tyle dużo, żeby sprzedawać, a od bliskich to już broń Boże.... Ale tak się złożyło, że oni łapią kosze, a potem przynoszą wałówę dla naszej wielodzietnej rodziny, bo tu tyle gąb do wykarmienia! Czyli jednak za zapłatę:))
UsuńKurcze, no nie wiem, czy to ja ślepa jestem, czy Wy problemów szukacie, ale nie widzę żadnych krzywości w tym koszyku ;)
OdpowiedzUsuńI masz rację! to tylko magiczna sztuczka fotograficzna, bo był prosty!
Usuń(No ale wypchnęłam trochę w drugą stronę -odebrałam prawej, dołożyłam lewej- klient nasz pan, i niech sobie ma taki poprawiony koszyk, jeżeli się przy tym upiera!)
Na zdjęciach koszyk chyba jest już po poprawieniu, bo ja tam żadnych krzywizn nie widzę :) Koszyki są świetnie wyplecione :) Ja byłabym zadowolona z takiego prezentu :) Dobrze poszło Ci z dnem prostokątnego - dla mnie to najbardziej upierdliwa część roboty i to jest "fuckt", wtedy czasem nadużywam "fucktu" bez t na końcu :))
OdpowiedzUsuńKwitnące magnolie (zwłaszcza magnolie) i forsycje zawsze piękne :) pozdrawiam :)
Specjalnie wkleiłam to zdjęcie z "krzywym" koszykiem. Takich to ja właśnie mam zleceniodawców, co im się "prosty" koszyk nie podoba ! Fuckt (i też bez t), a jeszcze ta męczarnia z wypleceniem dna. Zawsze tekturkę oplatałam, i dobrze mi szło, a teraz dogodzić chciałam pannie, a co ona na to? zupełnie nie jak na lato! (co prawda do dna się nie przyczepiała)
UsuńFajnie, że wiosna kolorowo się rozkręca:))
Koszyki są piękne, a ja uważam, że to jest handmade i to musi być takie, a nie inne. Bo jak chcą proste jak spod igły to do fabryki na linię produkcyjną.
OdpowiedzUsuńA panienki są cudownie odurzające, kocham taką wiosnę!
Sami nie wiedzą czego chcą: hadmade czy spod igły? A najpewniej to żeby było to i to. Nawet filateliści płacą majątek za znaczki z jakąś drukarską skazą! (chyba tylko filateliści to takie dziwadła), następnym razem to będę wiedziała, jak się odszczekać:))
UsuńNiech taka wiosna nigdy się nie kończy!