poniedziałek, 1 czerwca 2015

Wspomnienie z dzieciństwa

Jestem jedną z pięciu osób, którym Renya zaproponowała zabawę w odpowiedzi na pytania o to, co za mgiełką czasu,  dzieciństwo.
Rzadko odwracamy się za siebie, a tak fajnie jest powspominać. 
Dzień Dziecka sobie uczcić.
Ja go uczciłam sesją wspomnieniową, i nawet zdążyłam przed zakończeniem dzisiejszego święta....

Pytania od Renyi z moimi odpowiedziami.

1. Jeśli mogłabyś się cofnąć w czasie, to do jakiego dziecięcego wspomnienia cofnęłabyś się najchętniej?

Cofnęłabym się do wspomnienia, które jest sumą wszystkich moich wspomnień w pakiecie z naklejką "nasz gang".
Gang to 10letni chłopcy łobuziaki i dziewczynki nie lepsze. 
Epilogiem jednego takiego wspomnienia jest lanie, jakie zarobiłam od ojca za swój szalony dzień, który z gangiem spędziliśmy w tajemnicy nad rzeką,  rozpaliliśmy wtedy ognisko, a przy okazji zgubiłam kurtkę.
Przed musztrą usłyszałam, że kara nie jest za kurtę.
Tak, do tego dnia bym wróciła, ale żeby nie było lania i kazania.
Mogłabym też nie zgubić kurtki, jeżeli miałoby być całkiem idealnie.

2. Ulubiona zabawka. Napisz o niej kilka słów.

Jako dziecko przedszkolne dostałam pod choinkę domek dla lalek.
To nie był absolutnie domek Barbie, ani nic w podobnym różowym stylu.
Domek był w PRL-owskim kolorycie, dość siermiężny, żadnego szaleństwa. Ale gdy się nim bawiłam,  przebywałam w innym świecie. W tym czasie bardziej realny był świat z domku dla lalek niż ówczesne życie.
Nigdy już potem nie osiągnęłam takiego stanu, no odjazd na full.

3. Lubiłaś szkołę? Jaki był Twój ulubiony przedmiot, a czego szczerze nie znosiłaś?

Jako dziecko szkoły nie znosiłam całościowo.
Przedmioty traktowałam sprawiedliwie i żadnego nie wyróżniałam.
Ale wyjątkowo nie lubiłam wf,  szczególnie, gdy pan przy skoku przez kozła łapał dziewczynki za tyłki i za takie miejsca, gdzie kiedyś będą cycki.
Nienawiść do wf została mi na zawsze, a do szkoły trwała równo do Vklasy (łączę to z chwilą kiedy wychowawstwo objęła nowa pani).

4. Ulubiona gra/zabawa: klasy, gumy, skakanka, a może jeszcze coś innego?

Wszystkie zabawy naszego gangu były moje najulubieńsze.
Najbardziej lubiłam podchody. Fascynacja strategią, logika zostawiania znaków, orientacja w terenie, pomysł taktyczny, wszystkie takie.
W momencie, gdy przeistaczałam się w grzeczną wersję, to guma z koleżankami też  mogła zawrócić w głowie.

5. Jaka była Twoja ulubiona potrawa z dzieciństwa, a co wywoływało mdłości?

Jako dziecko bardzo lubiłam gości w domu, bo wtedy były na stole takie kulinaria, których nie jadłam na co dzień. Wszystko mi wtedy smakowało!
Natomiast kasza z czekoladą, którą kiedyś na specjalne zamówienie zrobiła mi mama,  okazała się silnym środkiem wymiotnym. Nie zaryzykuję tego zestawu do końca swojego życia!

6. Jaka była Twoja ulubiona dobranocka?

Bajki... wtedy moje życie było skoncentrowane na nich i miało sens dzięki bajkom! Będąc przedszkolakiem uwielbiałam wszystkie jak leci,  z kreskówek najbardziej czeskiego kochanego Krecika. 
E, tu lepiej nie zacznę opowieści, bo nie będę wiedziała, kiedy skończyć... i nie będę nawet bajek wymieniać, bo jeszcze którą pominę i potem będzie mi przykro, że wrednie zapomniałam o przyjaciołach z dzieciństwa.

7. Wolałaś wakacje z rodzicami, czy raczej obozy, albo kolonie?

Z rodzicami wyjazdy pod namiot były najlepsze!
Jako 9latka raz pojechałam na kolonie i gdy rodzice mnie odwiedzili (teraz widzę, że niepotrzebnie), to wczepiłam się w nich pazurami i nie dałam się oderwać.
Jednak na tej kolonii zostałam do końca, i podobno byłam potem zadowolona, chociaż nic z tego okresu nie pamiętam. Nie wykluczone, że było miło, chociaż pewnie nie na tyle, żebym miała to wspomnienie hołubić!


Poniżej na zdjęciu pod postaciami kotów są chłopaki z naszego gangu, właśnie tak było, i nie będę próbować  nikomu wpierać, że to byli ulubieńcy moich rodziców.


(A rodzice i tak nie musieli o wszystkim wiedzieć, i dzięki temu zdrowiej im się żyło)

14 komentarzy:

  1. Kocham czytać Twoje posty. Dzięki Tobie i ja mam Dzień Dziecka. Pozdrawiam bardzo serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze przez godzinkę należy się nam wszystkim dzień dziecka jak psu miska!!! Wszystkiego najlepszego:))

      Usuń
  2. Przeczytałam z uśmiechem od ucha do ucha:-) Świetnie piszesz!
    Domek dla lalek też miałam - mama mi go zrobiła z kartonowego pudełka, a mebelki dostałam od Mikołaja, tego prawdziwego, a nie tego od Coca Coli;-) Uwielbiałam ten domek! Potem marzyłam o wózku dla lalek i też Mikołaj dał;-)
    Pan od Wf-u - zgroza!
    A co do rodziców to jestem niemal pewna, że wiedzą o wszystkim, tylko przymykają oczy, bo inaczej musieli by zarządzić szlaban do końca życia;-). A to, co oni wiedzą wychodzi dopiero po latach na tego rodzaju wspominkach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj obracałam w głowie jak w projektorze taśmę filmową z życia dziecięcego i widzę, że to prawda, co mówią o małym dziecku, że jest jak gąbka. Ta intensywność wrażeń, ciągły pęd, awantury przed pójściem spać, bo dzień na życie za krótki. Chyba nigdy jeszcze nie zapuszczałam się tak daleko ze wspomnieniami, bo ciągle wydawało mi się, że tak niedawno, a tu okazuje się, że prehistoria i dinozaury:))

      Usuń
  3. Ach te wspomnienia, raz lepsze, raz gorsze, ale z sentymentem się do nich wszystkich wraca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na dodatek jaka przyjemność sobie przypomnieć, jak oni nas wszyscy w domu kochali, takiego parolatka, tylko za to, że istnieliśmy na świecie:))

      Usuń
  4. :) jak zwykle z humorem u Ciebie :))
    Pozdrawiam cieplutko!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesoło było, ale łzy słone jak Morze Martwe też lały się często:))
      Spokojnej nocy

      Usuń
  5. Czytałam wczoraj, ale tak mi się sentymentalnie zrobiło, że nic nie napisałam:) Powrót do dzieciństwa, beztroskich zabaw z dużą dozą szaleństwa, wróciłabym chętnie, bez zastanowienia, chociaż na chwilkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze napisałaś, że beztroskich zabaw...Moich to aż za bardzo beztroskich; mamie powiedziałam, że jakbym ja miała takie dziecko, jakim byłam, to bym je zabiła! i to nie raz, ale kilka razy. Oczywiście zostałabym uniewinniona. Tak, teraz to mnie poniewczasie zgroza przejmuje! O, tylko jednej złej rzeczy nie robiłam: nie dręczyłam zwierząt. Ale rodzinę to jak najbardziej, bez litości:))
      Dobrej nocki

      Usuń
    2. Ja mam takie dziecko jak ja. Kropka w kropkę. Mój facet uważa, że to skondensowana ja. Mamie współczuję, a sama staram się rozumieć, choć to różnie bywa. Czasami też mam ochotę ukatrupić i gdzieś zakopać to małe paskudne, ale miłe chwile rekompensują te gorsze i moje mordercze zamiary.

      Usuń
    3. Niezawodne serce matki! a poza tym z doświadczenia swojej mamy wiesz, że można dać radę i nie zwariować. Jeżeli z Tobą przetrwali, to i Ty przetrwasz... Ale za to Twoja mama ma łatwiej z Mają, bo przy Tobie się nauczyła ekstremalnej sztuki wychowawczej!

      Usuń
  6. Aż nie mogę uwierzyć, że mamy tyle wspólnego:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Ci różki rosły? szczęście, że dzieciństwo już za nami, bo nie wiadomo jak to by się skończyło:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.