Dla zainteresowanych losem Bobka: Na kolację kotek nie wrócił do domu, na noc również się nie pojawił, a przecież wiedział, że Asza będzie rozpaczała, że synuś nie przyszedł do niej przed spaniem na wylizanie futerka.
Wieczorem oskarżyciel posiłkowy oświadczył, że mikrofalówka nie miała nawet 18 lat, nastolatka, jeszcze nie nacieszyła się życiem. A jeśli chodzi o dzbanek to już wszystkie koty po kilka raz go strącały, a teraz nagle przez Bobka ten nieurodziwy, ale mocny dzbanek uległ całkowitej rozsypce...
Na drugi dzień tuż po przebudzeniu zaczęliśmy poważnie zastanawiać się, gdzie maluch się zawieruszył. Wspominaliśmy, jak parę tygodni temu stracił przytomność i jak cała noc nam przeszła na sprawdzaniu, czy Bobek oddycha. A to był taki pierwszy objaw zapalenia płuc.
Wobec szantażu emocjonalnego zastosowanego przez Bobka wspaniałomyślnie postanowiliśmy mu wybaczyć, niech tylko wróci.... Obeszliśmy wszystkie kąty rozglądając się za paskudnikiem. I nigdzie go nie było... dopóki nie weszłam do "warsztaciku", wtedy moje serce wykonało krótki program artystyczny, bo znalazło się kociątko...
Jakimś tajemniczym kocim sposobem przeniknął ściany, bo go przecież tam nikt nie wpuścił (kręgi zbliżone do opozycji twierdzą, że to ja, bo pół dnia wczoraj podobno przesiedziałam w swoim kąciku, ale chyba sama wiem lepiej, gdzie siedziałam...) i niewiniątko sobie tam zasnęło zmęczone. Najpierw go wycałowaliśmy prawie tak gorąco, jakby zrobiła to Asza, a potem, żeby bachora nie rozpuścić, dowiedział się, że za karę wczorajszą kolację dostanie dziś na śniadanie.
Padło jednak pytanie, co robił z biedną mikrofalówką, że legła trupem. Niestety, świetnie mu idzie odwracanie kota ogonem:)
Na zdjęciu widać Bobka niby zmartwionego i wątpiącego, czy ktokolwiek zauważy, że nie ma kotka i zacznie go wreszcie szukać (a tak naprawdę to kombinującego, czym ta maszyna różni się od mikrofalówki i dzbanka, jak i kiedy można to sprawdzić ...).
Koszyk na cebulę uplotłam dla koleżanki.
Do zdjęcia koniecznie chciał zapozować z jabłkami, a nie z cebulą. Zupełnie nie rozumiem tej fanaberii. Do tego stopnia uparty, że wszystkie cebule w domu gdzieś się ukryły, a powinna być przynajmniej kilogramowa siateczka cebulki... co z tego, że powinna... (A może mnie też przydałby się własny koszyk na cebulę?...)
Ale z drugiej strony czyż ten koszyk nie wygląda na młodego idiotę? taki ma podejrzanie durny wyraz twarzy. A wybryk z jabłkami tylko to potwierdza. Koleżanka nie będzie mu pobłażać. Na cebulę, to na cebulę....
Bobek przecież nie jest adoptowany.
Asza jest pewna, że go sobie urodziła.
(Obrazek średnio pasuje, bo role matki i syna są poprzestawiane, ale nie mam czasu szukać czegoś odpowiedniejszego. Wpadłam tutaj dosłownie na chwilę:))
Na zdjęciu Bobek wygląda jakby się zastanawiał, jak tu teraz wykończyć maszynę do szycia:) Urocze kocię! Nic dziwnego, że skradł nawet psie serce.
OdpowiedzUsuńKoszyk nie ważne na co - wygląda bardzo profesjonalnie:)
A sam tekst to po prostu mistrzostwo!
Bobek to ancymonek, ale czasem zdarza się, że to mały miły pluszaczek. Dobrze, że przynajmniej on odziedziczył odrobinę lepszy kawałek charakteru Tofika, bo Mi to samo piekło i szatani, furia w kociej skórze:)
UsuńDziękuję za dobre słowo o koszyku, ciągle trwam w doskonaleniu:)))
Nie, nie nie! Kurde no, nie życzę sobie oczerniania mojego klienta, przecież on tego nie zrobił! Skazany nie został, więc jakim prawem się pytam!? 'A jeśli chodzi o dzbanek to już wszystkie koty po kilka raz go strącały, a teraz nagle przez Bobka ten nieurodziwy, ale mocny dzbanek uległ całkowitej rozsypce...' Następnym razem wejdę, a ten biedny kociak będzie oskarżony o kradzież cebuli! :P
OdpowiedzUsuńKoszyk bardzo fajny, świetne ma uszy :)
hahaha, właśnie, co z tą cebulą się stało?.. cebula wyszła jakby nogi miała; a gdyby Bobka zapuszkowali, to trzeba by mu paczki z cebulą i słoniną robić do pudła:) wcześniej czy później sobie w końcu nagrabi i nawet adwokatka nie da rady mu tyłka obronić:) Bo na rozrabianie czasami tyle ma energii, że może zastąpić miejski generator prądu (przy małej pomocy Mi) :)
UsuńJak słodko na tej maszynie sobie siedzi... sam cukier! Kocia natura: zrobiłem źle, w dupie mam wszystkich, jak chcą to niech się martwią ;)) tak jakby trochę znam to z domu, bo ostatnio miałam poważną rozmowę wychowawczą z młodą i jak jeszcze przed moją tyradą chciała przeprosić, tak po odwróciła się i zaniemówiła. Ot tak, przestała się odzywać. Tylko to małe jak nie dostanie kolacji to zaczyna kombinować co by to zrobić, żeby jednak zagadać i zostało wybaczone ;))
OdpowiedzUsuńAaaaa, koszyk na cebulę świetnie prezentuje się z jabłkami, a ja bym do niego włożyła jeszcze gruszki, papryki, i byłoby tak jesiennie :))
Teraz Bobek śpi i wygląda rzeczywiście jak 100%cukru w cukrze. Tyle mojego, co sobie trochę popatrzę na słodkiego kotka ;))
UsuńRany, jakie to trudne zadanie wychowywać dziecko... a jak jeszcze dziecko jest inteligentne jak Twoja Majka, to już wyższa szkoła jazdy. Na szczęście matki mają intuicję jak dotrzeć do dziecka, więc instynkt Ci podpowie, jak rozwiązywać problemy. A pewnie nawet już go rozwiązałaś....:))
(Znasz powiedzenie: małe dzieci mały kłopot?... a zresztą, co to za kłopot... sama radość mieć takie mądre dziecko!).
Taaa, sama słodycz te małe urwiski ;) dzisiaj było ślubowanie, dzieci są straszne, choć nie wiem czy nie straszniejsi rodzice, szalejący na krzesełkach z aparatami, smartfonami i tabletami, żeby mieć lepsze ujęcie ;) a później dzieciaki szalały z balonami, jeden wielki wrzask. Dobrze, że już w domu...
UsuńKoszyk wcale nie taki głupi jest. Cebula przecież śmierdzi. Kto by chciał mieć w środku takie śmierdziuchy;))))) A co do Bobeczka to jak już pisałam wcześniej, jak nie złapali za łapkę to przestępstwa nie ma i proszę się od dziecka odstosunkować;) Bo jeszcze zabierze sobie swoje zabawki i w świat pójdzie. I dopiero będzie płacz wtedy;)
OdpowiedzUsuńTy masz rację, każdy głupi ma swój rozum... ale koleżanka już poskromi jego wstręt do cebuli:)
UsuńA Bobeczek najchętniej poszedłby do sąsiadów obok, i nie chciałby nawet brać swoich zabawek. Tylko ich Kotkowa dałaby mu taką popałkę, że by zwiewał jak obsrana mucha:))
Ach ten Bobek, ale z niego aparat. Strachu napędził. Kochany psotnik. Koszyk super. Koleżanka na pewno zadowolona
OdpowiedzUsuńOd czasu kiedy był mocno chory, to wszyscy mu pobłażamy i Bobkowi różki rosną... Czai bazę cwaniaczek! Rzeczywiście koleżanka zadowolona z koszyka :)
UsuńBobek - maszynista ;) Koszyk wyszedł Ci świetnie. Zabawne to ostatnie zdjęcie ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen koszyk miał być byle jaki, a teraz koleżanka mi powiedziała, że będzie trzymać w nim cebulę na poczesnym miejscu! (nie sprawdzę, ale i tak przyjemnie usłyszeć:))
Usuń