Tak wyglądały kiedy je kupiłam, były po przejściach.
Znalazłam je w sklepie ze starociami. Zawsze mam radochę z odnawiania, a w przypadku tych lampionów było czyszczenie, drobne naprawy i malowanie.
Lampy już gdzieś pracowały na pełny etat, a może i ciągnęły nadgodziny, widać po spracowanym wyglądzie. O tak, pełnia życia zawodowego już dawno minęła, pozostała rdza i sfajczenie. Za nimi sukcesy zawodowe, niesienie kaganka oświaty dla ludu pracującego miast i wsi...
A przecież nie wiadomo, z jakimi problemami się borykały. To że nie było kiedyś terminów jakich jak mobbing, stalking itp., to nie znaczy, że nie było agresji i dyskryminacji, albo jakiegoś molestowania.
Molestowanie bardzo mi tu pasuje, jakież tu ognie się paliły...
A teraz ogólna poprawa wizerunku i niewielka zmiana koloru, tym razem w odcieniu "błękit królewski"
Szkoda, że nie zdobędą dzięki temu królewskiej posady....
Trochę liflingu...jedni mówią, że najlepsze życie zaczyna się po pięćdziesiątce, inni mówią, że dopiero po setce. haha.
Trudno wiszenie na płocie określić wysokim stanowiskiem, całkiem niskim szczeblem to jednak nie jest...:)
Lampy zamontowane na ogrodzeniu cieszą oko ciepłym światłem świec. A papuga pod lampionem, pewnie wyrywa się na zimę w swoje rodzinne strony...
(rys. z sieci)
Te lampy dzięki mojemu udziałowi w ich reanimacji mogłyby w jakimś klubie gogo tańczyć na rurze. Po prostu elegancja - Francja, niunie wymiatają... Jestem pewna, że żaden klient nie zauważyłby, że tancerki młodość przetańczyły najpewniej w jakimś dziewiętnastowiecznym kabarecie, a że kabaret narodził się w Paryżu, więc prawdopodobnie moje lampy są Paryżankami!
(W związku z tym zmieniam koncepcję, nie były żadnymi instruktorkami w PGR-owskiej świetlicy, a już prawie w to uwierzyłam... tylko girlaskami, płomienie namiętności, ognie żywiołów, taką miały aktywność zawodową!)
Nie wiem jak sobie dadzą radę z degradacją, którą im zafundowałam. A to mi dopiero nowe życie!.... praca fizyczna, i prawie że na ulicy, psiakość...
(Najpierw uważałam je za hoże siedemdziesięciolatki, ale jednak wolę drugą wersję, stare ale jare studwudziestolatki, bo z Paryża, a co mi tam....No i następna sprawa. Lampiony czy lampy? raz mówię o ich jak o chłopakach, raz jak o dziewczynach......Ee, nie szkodzi, w tym wypadku gender nie zaważy na ich pozycji zawodowej. Obiecuję jako pracodawca :))
jesteś boska, zawsze z wielkim uśmiechem czytam Twoje posty.
OdpowiedzUsuńA lampion jest śliczny!!!
Moje najarane girlaski całą noc tańczyły jakieś ogniste tańce... Uroda im chyba uderzyła do główek :))
UsuńJakbyś nie napisała o papudze, to nie zauważyłabym jej - pod latarnią, wiadomo, najciemniej ;) a jakbyś nie napisała, że to papuga, to wzięłabym tego ptaszka za sówkę z przetrąconym łebkiem... No, ale za to ładnie odnowiłaś lampią :PP
OdpowiedzUsuńA papuga strasznie chce odlecieć, widać jak się wyrywa, nic jej nie pasuje, łepek spuściła i heja do przodu. kierunek Australia... Sówka! to byłby odpowiedni ptak, nocny łowca, a już najlepiej to Płomykówka by się czuła w towarzystwie "rozpalonej" lampy....... ja to zawsze coś sknocę :))
UsuńDo Australii to i ja bym mogła :) No właśnie nic nie jest sknocone, chyba że ten rozpalony knot. Jakbyś nie zaznaczyła obecności pierzastego pod lampionem to w podziwie nie zauważyłabym nic więcej, a tak wróciłam do tego zdjęcia i raz, i drugi, i o dziwo rzeczywiście coś tam jest! :PPPP
UsuńA jak się tak zalotnie zakołysze na kółeczku, to kotom ślinka aż spada z języczka, tak by sobie ptaszka schrupały...:)) bo bardzo głodne przecież są!
UsuńPoproszę o kasę na botoks czy lifting jakiś. Za każdym razem jak czytam Twoje posty to tak się śmieję, że mi się nowe zmarchy robią;)))))))))
OdpowiedzUsuńNieładnie tak się naśmiewać...:)) los brzydko je potraktował, z kabaretu do rupieciarni, z rupieciarni na płot, to płakać by trzeba. Okrutne to życie...eh:))
UsuńLampa po liftigu wygląda bardzo atrakcyjnie! Wcale nie jestem pewna czy kiedykolwiek wyglądała lepiej:) A i zajęcie dla niej bardzo reprezentacyjne - wszak dba o dobry nastrój domowników:)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że ostry kolor ją odmłodził, tamten kolor to miała jak stara pudernica...
UsuńW skrytości to myślę, że pracę ma akurat do swoich kwalifikacji, a że w nocy pracuje, to w dzień odpoczywa, więc nastrój powinna mieć dobry. (A my go mamy, bo milej się zrobiło dookoła:))
Prawdziwe cudo stworzyłaś! Chyba zatrudnię Cię do odnowienia mojego samochodu, bo biedaczkę zaczyna rdza żreć :)
OdpowiedzUsuńA co powiesz na błękit królewski? Jeszcze mam go dużo, to starczyłoby na nasze samochody i jeszcze jakiś jeden, gdyby znalazł się ochotnik zaryzykować królewskie aspiracje swojego samochodu :))
UsuńNa płocie czy gdziekolwiek indziej lepiej niż na śmietniku. Przynajmniej nie są bezdomne. Nie jest to też schronisko, tylko co najmniej urokliwy pensjonat, a zapewne wypasiony pięcigwiazdkowy płot. Dodatkowo towarzystwo gratis :-) Całość rewelacja i chyba wszyscy zadowoleni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja :-)
Też tak uważam, zresztą nie obiecywałam im pałaców... ale "daj kurze grzędę..".
UsuńChyba jednak ten królewski błękit namieszał im w główkach. Nie zdziwię się, jak któregoś razu urwą się z płota szukać jakiegoś błękitnokrwistego kawalera.... Nie wiesz przypadkiem, czy książę Harry ma obecnie jakąś dziewczynę?
Świetny kolor, stary lampion po liftingu może spokojnie zagościć na królewskich salonach:) No i ta cała wyimaginowana historia w tle, Ty powinnaś się zabrać za jakąś powieść albo przynajmniej zbiorek opowiadań:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTak, tak, jeszcze je podkręcaj, że należą im się królewskie salony, to nie wiadomo, czy do rana wytrzymają na moim lichym ogrodzeniu :))
UsuńWiesz, pierdolety łatwo wypisywać, trudniej tworzyć piękne przedmioty,..... tak by się tego chciało, no ale przecież marzenia się spełniają, a ja przekonałam się o tym na własnej skórze :))
Kapitalna ta lampa - świetnie odnowiłaś :)
OdpowiedzUsuńO przedłużeniu wieku emerytalnego słyszałam - niestety :)
A słyszałaś ten kawał?
UsuńJaka jest istotna zmiana w ostatniej nowelizacji ustawy emerytalnej?
Emeryci od teraz będą mogli przechodzić przez jezdnię na czerwonym świetle.
Straszne, co?....lepiej się śmiać niż płakać...:))