czwartek, 5 listopada 2015

Z dyńki

W czasie, gdy byłam tu nieobecna,  w najlepsze trwało dyniowe szaleństwo. Łatwo mnie ono zagarnęło, bo jestem osobą podatną na wpływy, a jako ułatwienie do poddania się tym wpływom dysponowałam własnoręcznie wyhodowaną dynią.  Przez chwilę nawet szaleństwo uległo nasileniu,  bo pyszne placuszki dyniowe smażyłam codziennie, a jest to bardzo szybkie danie, jeżeli ma się wcześniej startą dynię. Wszyscy się nimi nieprzytomnie nasyciliśmy oraz przesyciliśmy. Przesyciliśmy na szczęście tylko w jednym przypadku, Matysa,  on tyle razy dziadował o dodatkowy przydział, aż wreszcie z nadmiaru poszedł się wyrzygać. Jego ulubiona metoda jedzenia pod korek tym razem też się nie sprawdziła. (i prawdopodobnie nie ostatni)



Ze swojej hodowli dyń byłam bardzo dumna,  mimo, że nie przysłużyłam sie zanadto do ich wyglądu. Przysłużyłam o tyle, że wsadziłam pestki do ziemi, a resztę one wykonały własnym przemysłem. Jedną główkę zostawiłam sobie, a o pomoc w spożytkowaniu innych głów poprosiłam znajomych. I nawet się pochwalę, że wśród znajomych zostałam nazwana potentatką dyniową, i tak sobie chodziłam w nimbie sławy;) dopóki nie zobaczyłam przypadkowo w necie inną dynię... Ciekawe, czy bogata ziemia, ewentualnie lekko wspomożona, przyczyniła się do jej wzrostu, czy może hodowcy zaaplikowali warzywku takie szpryconko, że zwariowało i  przemieniło zgrabną postać w jakiegoś mutanta giganta... (bo to chyba mutant gigant?)

"Bracia z Pennington w Wielkiej Brytanii od lat specjalizują się w uprawianiu gigantycznych warzyw - ich dynia waży aż 725 kg!
Jest tak duża, że sięga dorosłym mężczyznom do pasa."

Ciekawe, jakie ma pestki taka gigantka... 
A po jej wydrążeniu można w dyni sobie urządzić letni apartament, żywą altankę ogrodową. Wyciąć w zdrewniałej skorupie drzwi i okna, powiesić firaneczki i zamieszkać w słodkich aromatach. Jeżeli można w śnieżnym igloo, to w takiej dyni też można.
Jeżeli ktoś miałby chrapkę na większy lokal dyniowy, to niech bierze azymut na Amerykę, bo w Kalifornii urosła dynia ponad 900 kg. 

No to tyle w kwestii sławnej dyniowej potentatki.


20 komentarzy:

  1. Mega dyńka, to ile by z niej było placuszków? Ale może jakieś niezdrowe by były?
    Twoja fajniejsza :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo! ale trochę nie wiedziałam, jak ją zagospodarować. Właśnie, właśnie, ciekawe, co zrobią z taką dynią, gdy już zdobędą za nią pierwsze miejsce na wystawie dyń... może będą musieli jeść placuszki przez rok pięć razy dziennie:-))

      Usuń
  2. W życiu nie jadłam dyni, kiedy już się zdecydowałam, okazało się, że już nie sprzedają krojonej, a tylko wielkie w całości, chyba poczekam kolejny rok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jadłam, bo jak byłam mała to babcia gotowała dyniową o tej porze roku. Ale tylko jeden przepis znała, na słodko z zacierkami. I to jest mój smak dzieciństwa.

      Usuń
  3. :))) mój Kokos też czasami robi zwroty, gdy zje "pod korek":) ale bywa, że to podgrzane zjada ponownie.. ;))
    Gratuluję dyniowej uprawy:) a placuszki zapewne były bardzo smaczne:) Fajnie, że można z tego warzywa?/owocu? tyle różnych dobrości zrobić:) Ja wczoraj upiekłam taką podłużna dyńkę, zwaną Delicata (podobna w smaku do sweet potato, znaczy się słodkich ziemniaków, ale znacznie tańsza i może nawet..zdrowsza bo z polskiego gruntu;) i wyszły te pieczone w piekarniku z ogromną ilością ziół przepyszne!!! Polecam:) ..a może w smaku podobne do placuszków były, kto to wie:)
    Buziaczki:)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój Kokos czasami, a koty bardzo często! że to niby przez kłaki, których się nałykają. Ale tak tylko sobie tłumaczymy... kiedyś się dowiedziałam, że koty w przeciwieństwie do psów nie są łakomczuchami, i jedzą tylko tyle, żeby zaspokoić głód. Ja już nie wierzę w tę teorię, może kiedyś takie koty były, ale teraz spsiały i tak samo jak psy się opychają. A Matys, ten aktorzyna amator, w porze naszych posiłków robi miny zdychającego zagłodzonego psa, choćby przed chwilą zjadł konia z kopytami. I zawsze ktoś się zlituje;))
      Może jak znajdę nasiona, to za rok posadzę Delicatę, smakowicie ją opisałaś:))

      Usuń
  4. Mnie do dyni nie trzeba przekonywać, spożywam w ilościach hurtowych, choć w formie placuszków, to jeszcze nigdy.... Koniecznie muszę to nadrobić!
    Dynia gigantka robi wrażenie! No atak... letnia latanka to doskonały pomysł:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię je tak: trę dynię na grubo (lub na cienko), odciskam, solę, wbijam jajko, mąkę ziemniaczaną (lub pszenną) i na rozgrzany tłuszcz. Smażę nieduże, bo się ta masa rozpada i łatwiej zapanować nad "placuszkami" niż nad "plackami". Smaczne! a jeszcze ten żółciutki kolorek...:))

      Usuń
  5. A karoca Kopciuszka też była z dyni, prawda? Więc ta przemysłowa jest na pojazd. Zazdroszczę tej własnej, pewnie za rok i ja się będę cieszyć swoją własną dynią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie zrób dyniową grządkę, tak ładnie się prezentują jej liście, a jak pojawią się żółte bulwy, to już cudo... Faktycznie, jakie to użyteczne warzywo, no i dzięki dyni Kopciuszek znalazł męża na wysokim stanowisku:))

      Usuń
  6. Nigdy z dyni nic nie ugotowałam;), ja w ogóle mało gotuję tzn. tylko to co muszę;) ale jeżeli już muszę, to zdecydowanie wolę małe, robaczywe i "opiaszczone" za to z własnego ogródka. Taki gigant to pewnie naszpikowany jak bułki w supermarkecie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie mam tak samo! muszę, to gotuję, ale bez zaangażowania, ono pojawia się zrywami. Dziwne, bo pojeść to sobie lubię, zresztą nie ja jedna, bo oboje lubimy:)) Kiedyś tak powiedział: że dawno temu zasmakował mu mój bigos, to teraz za karę musi cieszyć się na kalafior z wody .. Wyszczekany, co?... Gdyby te placuszki były praco i czasochłonne, to na pewno nikt u nas nie poznałby ich smaku (ostatni zryw miałam w lato i nie spodziewam się następnego tak prędko:))

      Usuń
  7. Gratuluję uprawy dyniowej, a ta wielka dynia to rzeczywiście pewno ma niezłe pestki!:) Ja jakoś ani jednej dyni nie skonsumowałam. Trochę żałuję:)
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te pestki to podobno kwintesencja i wszystko co najlepsze z dyni. Kupiłam paczuszkę w sklepie i planuję jakoś w jadłospisie ją wykorzystać, bo z mojej dyni pestki były małe i jakieś takie niedojrzałe...
      Nie żałuj, smaczna jest, choć nie każdy ją lubi. Ja lubię, ale żeby najbardziej na świecie to nie;))

      Usuń
    2. W ogóle to jadłam dynię, ale bardzo dawno. Nawet już nie pamiętam jej smaku. Jak byłam mała, to lubiłam te pestki właśnie sobie otwierać i wyjadać środek:D

      Usuń
    3. No i najważniejsze Ci nie umknęło, bo to pestki właśnie trzeba jeść. A reszta dyni to podobno sto procent wody ( no nie, przecież nie sto, może 99 ;))

      Usuń
  8. Placków z dyni nie jadłam. Jeszcze, teraz pewnie zrobię jak dorwę jakiś piękny okaz jutro na rynku :)) Moja babcia robi zupę zacierkową na mleku z dynią, lekko to słodzi, to smak mojego dzieciństwa... A ta wielka skojarzyła mi się z Mamusią Muminka, której pewnego razu wyrósł taki mutant w ogrodzie i starała się utrzymać to w tajemnicy przed domownikami żeby zrobić im niespodziankę, ale kłamanie kiepsko jej szło XD no i na koniec zrobiła dyniową rozpustę, przyjęcie na milion potraw z dyni, a ze skorupy Mała Mi zrobiła sobie domek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jesteśmy w domu! na pewno pozazdrościłam Małej Mi i zamarzyło mi się identyczne dla ludzi mieszkanko w mutancie. To było podświadome, tak dawno nie miałam okazji śledzić poczynań Muminków (oprócz moich pseudo muminków, Bobka i Mi), że zapomniałam tę historię z dynią.... To zupełnie taką samą zacierkową na słodko jadałam, dynia pyszna jest w tej zupie. (narobiłaś mi smaku, nie mam już swojej dyniiwej głowy, ale w sklepach jeszcze są, jak nie zapomnę do jutra, to zapoluję;))

      Usuń
  9. Dynia jest fuj. Tylko pestki z dyni są dobre:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli pestki lubisz, to ok. Ostatnio kupiłam bułeczki z uprażonymi pestkami dyni, smaczne. ...Nawet w słodkiej zalewie octowej nie lubisz?

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.