wtorek, 24 lutego 2015

Złodziejka pamięci

Ten rysunek jest luźniutko powiązany z tekstem.
Ale  jest o rodzinie, więc nie trzeba narzekać i się oburzać na podobiznę mamy i taty. Patrzcie na te kapiące łzy...

W każdej rodzinie jest tak samo. Powiedzonka dla wtajemniczonych.
Jest taki zwrot, który u nas, w mojej rodzinie, jest na porządku dziennym, nie że używany od czasu do czasu, gdy sobie ktoś przypomni. A oto geneza...

Gdy byłam małym dzieckiem i nie znałam znaczenia słów, wtedy tak jak inne małe dzieci pytałam dorosłych, co znaczy jakieś słowo. No i kiedyś usłyszałam zwrot: jak z cebra. Zapytałam dorosłą osobę, co to znaczy.
Dowiedziałam się, i to nawet z naocznym przykładem.
Dorosła osoba wyjaśniła, że "jak z cebra" to znaczy "bardzo duże", a przykładem niech będzie ten deszcz za oknem, który akurat leje jak z cebra. (Potem wytykali mi, że źle zrozumiałam, ale to nie jest prawda. Obudzona w środku nocy mogę zacytować, co znaczy "jak z cebra" w interpretacji dorosłego z mojej rodziny).
Przyswoiłam wiedzę i wkrótce na dzień matki moja matka dostała laurkę z narysowanym czerwonym sercem i napisem kulfonami i na dodatek z błędami jakimiś nieprawdopodobnymi (ale wszyscy odczytali, bardzo dziwne!): dla mamy serce jak z cebra.

No i tak zaczęła się kariera tego powiedzenia,  które u nas  nie zatrzymało się na "bardzo duży" i określa wszystko inne, co akurat trzeba powiedzieć, a brakuje określenia.
Gdy mówię: Ten chłopak to jak z cebra - to chłopak może być albo udany albo nie. Zresztą zawsze i tak każdy się sam musi domyślić, o co naprawdę chodzi...

Kiedyś przeczytałam u katya, że jej córka jak była malutka i mówiła : "różdżki wróżki" (bo wróżka miała różdżkę), to babcia chciała nakarmić dziecko gruszką, bo dziecko wołało : gruszki gruszki! Pękaliśmy ze śmiechu! (Tak to jest,  babcia zawsze usłyszy, że dziecko głodne...?)

Dlatego ten wstęp, bo u Krystyny Kofty w książce "Złodziejka pamięci" jest fragment, jak to funkcjonuje, i że wszyscy mają takie swoje powiedzonka, znane tylko bliskim i dla nich mające wartość wspomnienia, żartu, tego co minęło, ale powraca na tę chwilę.

"...  Zapominało się już kto tak mówił, zostawało samo porzekadło, jak zawołanie: "Lełon, łoda!", gdy gotowała się woda na kawę; pochodziło z majątku ciotek, gdzie ojciec spędzał wakacje, i ktoś tak kogoś przyzywał od studni; Lełon, łoda!!!, tak samo zresztą, jak: "Dzień dobry jasnemu panu, przyjechałem po gnój, czy mogę brać?". Jeśli ojciec był w dobrym humorze i żegnał się z jakąś przedwojenną klientką, mówił do niej: "Polecam się po cenach fabrycznych"."





 

 

Żart
-Eh...powinienem był ojca słuchać, jak byłem młody. Trzeba było. A 
ja durny nie słuchałem.
- A co on ci takiego mówił?
- Diabli wiedzą. Mówię, że nie słuchałem....

Teraz mnie olśniło, że dałam bez sensu tytuł. Z sensem tytuł (i z jaką urodą) to :Złodziejka pamięci. Bo musimy układać i pielęgnować to, co jest tego warte, żeby żadna złodziejka (czy niepamięć) nie miała tutaj łatwego dostępu.
No to już zmieniłam.

19 komentarzy:

  1. :))) powiedzonka mają w sobie siłę, siłę wspomnień..... ach.... :)
    Co do obrazka na początku Twojego wpisu - no no, dobry dobry jest! ..i jakby trochę nawiązuje do mojego posta;) w każdym razie ten kto czuły będzie czuł:)
    Dziękuję za wpis u mnie:****
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez powodu zwierzętom są przypisywane ludzkie uczucia, one jedynie nie potrafią mówić naszą mową (my też nie znamy ich mowy, a tacy jesteśmy wyjątkowi), ale inteligencją emocjonalną przewyższają niektórych ludzi:))
      U nas domu wszyscy inteligenci już poszli spać, żeby w nocy nie zaspać i około 1,oo zacząć z nami rozgrywkę "kto kogo przetrzyma" (ostatnio zawsze przegrywamy.... ale podobno z inteligentnym przeciwnikiem to nie wstyd przegrać....:))

      Usuń
    2. :)))
      Zgadzam się, że zwierzęta swoją inteligencją (nie tylko emocjonalną;) przewyższają niektórych ludzi:) zwyczajnie jest to prawdą i już:)
      Miłego dnia:)

      Usuń
    3. Kiedyś widziałam jak pies złapał zębami chłopczyka za portki i odciągnął od szosy, żeby gnojek na nią nie lazł. Czy pies tak sam z siebie, czy był opiekunem dzieciaka, tego nie wiem. Ale tę scenkę mam przed oczami i już nie zapomnę:))

      Usuń
    4. ..może być że wiedziony instynktem tak zareagował:) ..gdyby tak ludzie mieli kontakt ze swoim instynktem i z niego korzystali... myślę, że po prostu żyło by się lepiej:)

      Usuń
    5. Trzeba by nauczyć się słuchać instynktu. Ale jak to zrobić, na pewno jakieś predyspozycje by się przydały. Trudne zadanie dla pracy własnej, ale przecież realne :))

      Usuń
  2. Historie powiedzonkowe, i te rodzinne i te szkolne i te towarzyskie, ile tego jest..., można by książkę napisać:) Jakoś tak sentymentalnie mi się zrobiło...
    Książki nie znam, ale lubię felietony Kofty, a szczególnie jej podejście do spraw damsko - męskich:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jak coś się komuś nie podoba, to wystarczy odparować : "W Chorwacji też tak jest" , żeby mu zamknąć buzię. Sprawdziła się ta odpowiedź w ubiegłym roku w przypadku minister Elżbiety Bieńkowskiej na zarzut, że są korki na autostradzie. Bezsensowna odpowiedź (zawsze!), a działa bez zarzutu:))

      Usuń
    2. A Kofta jest wspaniała i ma takie mądre podejście do tych spraw damsko-męskich! W "Na temat" (w sieci) ma blog "Idźcie z blogiem", chociaż jak dla mnie za dużo tam polityki, a tej nie lubię, przecież nie mamy wpływu na nic politycznego jako szare osoby, tylko nerwów szkoda:))

      Usuń
  3. Ale mnie w sentymentalny nastrój wprowadziłaś z rana... Aż się zadumałam nad naszymi rodzinnymi powiedzonkami... Jest kilka takich:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio miałam taki sentymentalny nastój, bo Kofty książki wprowadzają w trans. Jej felietony są prosto z żywego życia, a książki pisze z nalotem baśniowym, bo takie piękne:))

      Usuń
  4. W każdej rodzinie są takie powiedzonka. Unikalne zrozumiałe tylko dla nas.Ewentualnie dla wtajemniczonych bliskich nam znajomych. Żarty słowne które rozumiemy tylko my, a inni nie wiedzą z czego się śmiejemy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to jest takie fajne, że każda rodzina ma swoje własne kody, które są jednocześnie kluczem do wspomnień. Dobrze, gdy jeszcze umiemy wytłumaczyć innym z czego się śmiejemy, bo różnie z tym bywa. U mojej siostry jest powiedzenie "Pusia ciastka nie lizała", gdy komuś się wpiera kłamstwo. (A Pusia to kotka, która wbrew zakazom zawsze się częstuje tym, co na stole, a siostra twierdzi, że Pusia... tylko patrzy).

      Usuń
  5. Fajnie mieć takie pamiątkowe powiedzonka, u mnie nic się nie zachowało :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowało, na pewno się zachowało; na pierwszy rzut oka tylko się wydaje, że tak nie jest:))

      Usuń
  6. Jak syn był mały i udało mu się coś robić fajnie, to mówiłam mu - "jesteś niesamowity". Pewnego dnia sam się pochwalił, jak pokonał jakąś trudność - "jestem niesamasowity" :) Uśmiałam się nieźle i do dzisiaj żartujemy o "niesamasowitości" :)) Kiedyś (4lata) zakrztusił się śliną, że oczy zaszły mu łzami i powiedział - "Słyszeliście jak mocno kaszlałem, aż mi się oczy spociły" :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamasowity dużo ładniej brzmi, takie wyrafinowane słowo, chyba Ci je skradnę .... Pomyśleć, że powstało w ustach małego chłopca, popatrz co znaczy młody kreatywny umysł! a ile logiki w "spoconych" oczach, zmęczenie - spocenie. Pamiętam, że "W pustyni i w puszczy" Nel miała spocone oczy, jak próbowała ukryć przed Stasiem, że płakała. Jakie mądre te małe główki....:))

      Usuń
  7. Każda familia ma takie powiedzonka i różnie fajne wspomnienia. Miło się tego posta czytało i komentarze pod nim też:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to Kofta rozbudza wspominki, ona tak pięknie opowiada o swojej rodzinie, tej sprzed lat, że mimochodem myśli podążają w te same rejony:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.