poniedziałek, 25 maja 2015
Dobrze, że cię mam
Jeszcze zimą, wsłuchując się w tę piosenkę, pomyślałam sobie, że muszę ją wmontować w "słowo wstępne" do Dnia Matki.
I mało brakowało, a nie zrobiłabym tego... lecz niezawodne lokalne radio z samego rana, gdy siedziałam sobie z herbatą i kanapką, wyjątkowo bez książki, bez gazety, bez psa, bez kota, bez człowieka, bez natrętnych myśli (a prawdę mówiąc to bezmyślnie) i usłyszałam "Wiem, że nie zawsze jestem przy tobie, bywam też zła jak ogień..." , nagle coś we mnie uderzyło jak piorun z jasnego nieba. To tamto postanowienie z taką siłą uderzyło i ustawiło mnie do pionu, że natychmiast ruszyłam cztery litery, wkleiłam ją tu z napisami i z niemęczącymi obrazkami, bo inne obrazki mogłyby łatwo odwrócić uwagę od tekstu.
(A szeroko pojęte "Dobrze, że cię mam" to jest w ogóle wirtuozerskie podziękowanie za to, że się kogoś, powiedzmy, ma. Słowo "mama" wtedy dyskretnie przemilczamy).
Dość długo nic nie pisałam na temat Małej Mi, a to dlatego, żeby nie zapeszyć różnymi spekulacjami, czy będą wkrótce kocięta, czy nie będzie kociąt.
Szykanowaliśmy, wyrzucaliśmy ją ciemną nocą na dwór, a jej ojca podstępem zamykaliśmy, żeby nie powstrzymywał panny przed romansem z jakimś fajnym panem kotem. Podkarmialiśmy smakołykami i zaczęliśmy wymyślać imiona dla kocich bobasków.
Zaobserwowaliśmy niestety niemiłe tego konsekwencje ze strony jej brata Bobka, który bardzo się zmienił na niekorzyść. Wydaje mu się, że przestał być naszym pupilem (przestał??), dawniej wszystkie karesy szły w kierunku Bobka, lecz wyłącznie dlatego, że on jest takie nieszczęście na czterech łapach. A Bobek za to w ramach zemsty pierze Małą Mi, leje nie tylko po pyszczku, a przy okazji może krzywdzi domniemanych siostrzeńców!
Nie zauważyliśmy co prawda do tej pory, czy Mi rośnie brzuszek (zauważyliśmy, że po śniadanku rośnie, przed obiadkiem maleje...haha).
(Kotki są bardzo oddanymi matkami, więc kotkom też się należy jakaś piosenka, może być nawet ta sama. No nie, co za uniwersalny utwór!)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ksenon, Neon i Halogen? How sweet :PPP A na placu zabaw znowu była babcia z Brajankiem i Kewinkiem. O Dniu Matki pamiętam i już nawet zapowiedziałam wizytę u swoich rodziców z tej okazji. A moja mama już pamięta od przedwczoraj, bo zadzwoniła w niedzielę do mojego brata, który jest za siedmioma morzami, dopominając się życzeń. Mój brat przez chwilę był zdziwiony, ale mówi że przecież dzisiaj jest 24, na co moja mama niewzruszona odparła: może u ciebie jest 24, u nas jest 26. Na to mój brat nie wiedział co odpowiedzieć :D niby tylko godzina różnicy, ale kto go tam wie...?
OdpowiedzUsuńBrajanek, Kewinek, a jeszcze Szon słyszałam! chyba tak jak Sean Connery, im dziwniej, tym lepiej!
UsuńMama mądrze robi, bo czas jest zagięty, i dni się mogą mijać; lepiej się upewnić, czy u syna też jest 26. (i właśnie okazało się, że 24!).
A wczoraj to musiałam szczacz po butach, gdy szłam do lidla i usłyszałam jak młody tata mówi do dziecka: "a ty wybierzesz dla mamy rower na dzień matki".
A to małe dziecko podbiegło do przyczepionych na parkingu rowerowym kilku rowerów, znalazło taki jeden papuziasty i krzyczy :"tata, ten wybieram!"
Bo dzieci są teraz traktowane bardzo po partnersku i muszą wiedzieć, że mają wpływ na najbliższe otoczenie. Z dziećmi należy konsultować zakupy, swój i ich strój, zwierzać się, niech czują że są ważne. Szona u siebie jeszcze nie widziałam, ale to pewnie kwestia czasu :PPPP
UsuńTo chyba po to tak ma być, żeby dziecko czuło się ważne i potrzebne. Ostatnio ogłosili gdzieś (pewnie w radiu słyszałam), że coraz więcej jest samobójstw wśród małych dzieci. Jakie nieszczęśliwe musi być takie 10letnie dziecko żeby targnąć się i umrzeć, normalnie rozwaliło mnie to....
UsuńWażne i potrzebne, ale nie przeładowane informacjami nieprzeznaczonymi dla niego. Nie pamiętam żeby moja mama zwierzała mi się z nieporozumień w pracy albo w domu i na odwrót, nikt nie narzekał na teściów chociaż z teściami bywa różnie, sprawy dorosłych zostawały między dorosłymi, nie konsultowano z nami nawet codziennych obiadów, i nie czuliśmy się z tego powodu mniej ważni. A teraz dzieci to tacy mali dorośli, którzy nie są na tyle dojrzali, żeby dźwigać brzemię niektórych rzeczy. Majka raz przyszła ze szkoły i opowiada przejęta jak to Ala zdradza Maćka z Krzysiem a na boku ma jeszcze Jaśka. Skąd u niej takie słowa? Bo przecież nie z domu. Koleżanki na przerwach mówią różne rzeczy, ale nie są to słowa ze świata dziecięcego. Tak nie powinno być.
UsuńDobrze, że się mamy wzajemnie:-). Życzenia już dziś przyjęłam i złożyłam... fajnie, że jest taka okazja:-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że fajnie!! Nasze mamy wiedzą, że je kochamy, ale co tam, powie się to jeszcze raz:))
UsuńPiosenka piękna :) Kotki to faktycznie oddane mamy.
OdpowiedzUsuńA poza tym dzisiaj jest piękny dzień ze względu na piękne życzenia:))
UsuńZdjęcie na końcu mnie rozłożyło na łopatki, ależ inwencja twórcza :) Lepiej dobranych imion nie da się znaleźć :)
OdpowiedzUsuńMój Filemon został ojcem, ostatnio przynieśliśmy do domu dwa pisklaki, póki nie odwieziemy ich do azylu grzeje je swoim ciałkiem i śpiewa im mruczando na dobranoc ;)
Bo nie ten ojciec, co urodzi, tylko ten co wychowa...:))
UsuńNiesamowite! nie połyka w całości dwóch smacznych kąsków, tylko je ogrzewa własnym ciałem, historia zupełnie jak ta z telewizji, widziałam jak kotka adoptowała mysie dzieci i karmiła je własną piersią z kocim mlekiem:))