Byłam wczoraj późnym wieczorem na szybkich zakupach, bo kocia spiżarnia zaświeciła pustkami.
A przy okazji pod natchnieniem chwili zapakowałam do koszyka kilka drobiazgów dla reszty rodziny.
Zapłaciłam przy kasie i wyjechałam z wózkiem ze sklepu, a wtedy znalazła się przy mnie młoda kobieta w średnim wieku i zapytała grzecznie, lecz natrętnie:
- Obligacje, gdzie tu?
Pomyślałam sobie, że jest już prawie 21,oo i dziwne by było, gdyby jakiś bank sprzedawał teraz obligacje. W sobotę. Ale skoro kobieta podeszła akurat do mnie, to widocznie wyglądam na obeznaną znawczynię bankowych tajemnic, więc z przepraszającym uśmiechem odpowiedziałam:
- Nigdzie tu w pobliżu nie ma banku.
Kobieta powtórzyła swoje:
- Obligacje! gdzie tu?
Wtedy szybko zaczęłam rozkminiać, co z tymi obligacjami.
Może nie żadne obligacje, tylko szuka kantoru, albo nawet zwykłego bankomatu. Ludzie czasem takie mają pomysły, że Panie Boże przebacz.
Więc strzeliłam:
- Bankomat? Jest tu kilka bankomatów!
Widocznie pudło, bo młoda kobieta w średnim wieku się obruszyła i teatralnie wyszeptała:
- Obligacje! Szczacz!
Napisane wygląda dziwnie, ale jak powiedziała "szczacz", to byłam w domu, hm, niektórzy obligacje taktują jak ubikacje...
(Ta kobieta to mi wygląda na niemiecką Polkę, twardo wymawiała zgłoski, ale jednak po polsku, to ja okazałam się niekumata!)
Zanim pojechałam po karmę, to realizowałam twórczość rękodzielniczą.
Twórczość pstryknęłam na kamieniach, na nich twórczość schła i mimochodem stały się one metaforą mojej twórczości (bo tak mi ona ciężko ostatnio idzie, niczym tłuczenie kamieni. W tym przypadku stałam jakby pod murem, a nad moją głową tkwiła osoba z mieczem Damoklesa w dłoni).
Gdy już twórczość wyschła, to polakierowałam ją na błyszcząco i wręczyłam osobie, która zadowolona, że kształt i rozmiary się zgadzają, przemówiła wreszcie ludzkim głosem.
Powiedziała, że amfora będzie ładnie wyglądała z wciśniętą do środka doniczką z fiołkiem alpejskim, który wręczy w formie prezentu swojej babci.
Jako ciekawostkę powiem, że gdy zapytałam, jaki nadać kolor amforze, żeby była wdzięcznym tłem dla fiołka, pokazano mi paluchem kolor słodko nazywany "lody jagodowe". Ta barwa bije rekordy w rankingu popularności w kółku moich znajomych. Osobiście mocno zachęcałam osobę do białego, nie negując przy tym "lodów jagodowych", lecz delikatnie szturmując, że ładniej będzie fiołkowi w białej osłonce na parapecie u babci w kuchni. I tak się stało.
Ten obrazek znalazłam jako ilustrację do mojej wieczornej przygody obligacjowej. Jest jeszcze lepszy niż sama przygoda, chociaż przygoda też mnie rozebrała.
Zawsze uważałam, że noszenie pampersa musi być super niewygodne i teraz już wiem dlaczego. Kuweta :-) super. Pozdrawiam niedzielnie :-)
OdpowiedzUsuńTurlaliśmy się kiedyś ze śmiechu jak Szczurek "zakopywał na sucho" położonego na chwilę zużytego pampersa zużytego. A jaką miał minę oburzoną!...:))
UsuńSzczacz i doczepiona kuweta są mega:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) Chociaż ta doczepiona kuweta to nie taki zły pomysł np w długiej podróży kiedy każdy napotkany szczacz robi za hodowlę bakterii;) A amfora wyszła super. Na pewno kwiatuchowi będzie się w niej dobrze mieszkało:)
OdpowiedzUsuńPamiętam kiedyś w czasie wędrówek po mieście znajomy odwiedził dwie miejskie toalety (aż mu ktoś z nas przygadał, że wygląda jakby pilnie szukał partnera seksualnego), to WC niemające ajenta, miało za to właśnie sznyt hodowli bakterii, po prostu syfoza! prawdziwy szczacz:))
UsuńZ kwiatkiem ładnie jej było, samej tak jakby mniej, ale ma stać z kwiatkiem, no to gra muzyka:))
W twórczości manualnej jak widzę przechodzisz na wyższy poziom wtajemniczenia (pękaty) z dużą lekkością i swobodą. Co do Twojej historii wieczornej i doczepionej kuwety, to tutaj jest na ciągle wysokim poziomie humoru, bo z dużą przyjemnością się uśmiałam:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak, bo to miał być pękaty koszyczek, żeby kształt kwiatka miał w nim ładną prezencję. Babci podobno tak samo kosz bardzo się podobał, jak sam fiołek-gigant, bo to był dorodny okaz.
UsuńZ drugiej strony, czy babcia odważyłaby się skrytykować cokolwiek od wnuka? koszyk ja zrobiłam, ale on wręczył, więc poszło na jego konto, bo trafiony pomysł i że ładnie ( jednak ładnie!:))
Koszyk wyszedł kapitalnie :) Jak zerknęłam na mój "pasek" blogów, to myślałam, że to post Oli K. :)
OdpowiedzUsuńZnam dowcip, w którym porównuje się z kuwetę z pustynią (idą dwa koty przez Saharę i jeden mówi do drugiego: - Nie ogarniam tej kuwety!), ale z pampersem nie - widocznie rozmiar nie ma znaczenia, żeby dowcip był dobry ;)
Pozdrawiam :)
Ojej, dziękuję za to porównanie! chciałabym pięknie pleść, może kiedyś....
UsuńFajne są dowcipy kuwetowe, bo koty naprawdę mają hopla na tym punkcie.
Np. kotki mojej siostry. Obie załatwiają się do jednej kuwety, ale tylko Pusia czuwa nad wyglądem estetycznym kuwety i gdy ta druga już się załatwi, to Pusia tam wskakuje, poprawia, i wącha, poprawia, i wącha; czyste szaleństwo w kuwetowej postaci:))
Po Twojej plecionej twórczości nic a nic nie widać, żeby szła, jak tłuczenie kamieni, wprost przeciwnie, wygląda bardzo fachowo i już sobie wyobrażam, jak ślicznie będzie prezentować się na parapecie z fiołkiem w środku:-)
OdpowiedzUsuńA ubikacja, obligacja... nie bądźmy drobiazgowi;-)
Prawdę mówiąc, to moja plecionkowa twórczość stoi od dłuższego czasu na jednym poziomie. Kręcę wciąż to samo, ta twórczość jest przeznaczona dla moich znajomych, bo im naobiecywałam, to kręcę.... Oni, jak te dzieci, cieszą się z byle koszyczka, i nie przyjdzie im do głowy żądać wyrafinowanych splotów, i daj Boże tak dalej:))
UsuńOstatnio modne jest takie zdanie 'jeśli wygląda głupio a działa to nie jest głupie' :) Koszyczek jest świetny, biel była strzałem w 10 ;)
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo logiczne, po co wrzucać dwa grzyby do barszczu? ma działać, a nie wyglądać!
UsuńDziękuję bardzo, właśnie tak czułam, że biały będzie "udały":))
Nice post!!!!
OdpowiedzUsuńwould you like to follow each other? let me know...
Besos, desde España, Marcela♥
Muchas gracias:))
UsuńThank You so much and I`m glad You like it. Sure, I will follow Your blog and admire Your work, who knows maybe I will find an artistic inspiration:)
Besos desde Polonia:))
Obłędne to zdjęcie z pampersem ha ha ..Koszyczek super.
OdpowiedzUsuńDzięki! ...Widać, że kot naprawdę mu współczuje noszenia przyczepionej kuwety:))
UsuńKosz jest super. Obligacje mnie rozbawiły, bo nie wiem czy ze mną ta pani miałaby możliwość się dogadać czy musiałaby szczacz pod siebie ;P
OdpowiedzUsuńA ja jej pasowałam na taką, co ma obcykane wszystkie szczacze w okolicy i dlatego mnie wybrała na punkt informacyjny:))
Usuń"Obligacje" i "szczacz"....popłakałam się ze śmiechu:D
OdpowiedzUsuńA ta kobitka jaka światowa...z obligacjami za pan brat, a toaleta to dla niej za trudne słowo:))
Usuń