piątek, 11 września 2015

Jak uciec z auta, które wpadło do rzeki?

Uroda nie gwarantuje szczęścia w miłości.
To była bardzo urodziwa kobieta, tylko męża miała średnio przystojnego i na średnim stanowisku. Żona oprócz tego, że piękna, to zawsze musiała postawić na swoim. W ogóle skomplikowany charakter.
(A szczerze powiem, że zazdrość mnie zżera, bo osoba ta odkryła sekret wiecznej młodości, a skończywszy czterdziechę stwierdziła, że nie zamierza zestarzeć się z godnością,  tylko wręcz przeciwnie, bo młodnieje. Dziwne... No to już pozachwycałam się jej urodą,  starczy).
Ta sprawa zdarzyła się kilka lat temu i jest autentyczna. 
Samochód osobowy wjechał z nabrzeża do rzeki, a było to w środku miasta. Kierowca się uratował, pasażer utonął. Kierowcą był mąż tej piękności. Co robi zaraz po wysuszeniu? Bierze rozwód z piękną żoną i układa sobie nowe życie! Żona ma złamane serce (wielka uroda jak była, tak jest, i do  niczego się nie przyczyniła,  nie zagwarantowała szczęścia również).
Zastanawiałam się wtedy, po co ten samochód wpadł do rzeki, po co wielki reżyser organizował tę dziwną sytuację, i skutkiem niej rozejście się  średniego z piękną... Wydawało mi się to takie nieprawdopodobnie spektakularne i niepowtarzalne, że przecierałam oczy ze zdziwienia,  jak to możliwe, że ....pewien dziennikarz napisał z powodu wielu podobnych wpadnięć miniporadnik:....


"W okresie więc, gdy wyjątkowo wiele samochodów lądowało na dnie cieśniny, pewien życzliwy dziennikarz postanowił podzielić się z czytelnikami wiedzą na temat zasad ewakuacji.
Jedna z gazet opublikowała taki opatrzony ilustracjami miniporadnik
"Jak uciec z samochodu, który wpadł do morza?"

1. Nie panikować. Zamknąć wszystkie okna i spokojnie czekać, aż woda wypełni wnętrze wozu. Upewnić się,  że drzwi nie są zablokowane, i nie ruszać się z miejsca.

2. Jeśli samochód wciąż schodzi na dno, zaciągnąć ręczny hamulec.

3.W chwili, gdy woda wypełni niemal całe wnętrze, wciągnąć w płuca resztę powietrza zgromadzonego pod  sufitem, powoli otworzyć drzwi i spokojnie wypłynąć na zewnątrz. Jeśli akurat pasek od płaszcza nie zaczepi się wam o dźwignię hamulca i szczęśliwie uwolnić się z samochodu, przeżyjecie to, co  chciałbym dopisać jako punkt czwarty:

4. Jeśli umiecie pływać i dotrzecie w końcu na powierzchnię, zauważycie natychmiast, że mimo przytłaczającej melancholii wasze życie jest naprawdę piękne."

Czytam (całkiem dla mnie nowego) :
Orhan Pamuk
"Stambuł
Wspomnienia i miasto"








Tylko na chwilę przybywam ze Stambułu O.Pamuka.  (nie tylko, żeby wpisać cenne rady, jak się zachować, gdy wpadniemy autem do wody, lecz również żeby napisać o tym prawdziwym i owocnym w skutki wpadnięciu do rzeki, nie takim aż wyjątku, jak do tej pory uważałam).
Na razie nie czuję zmęczenia, fascynuje mnie piękno i brzydota tego miasta, wzdychanie nostalgiczne i liryczne do przeszłości, i rzucanie groźnych spojrzeń w teraźniejszość. A wszystko to w dobrze przyprawionym egzotycznym sosie...
Haydi bay bay!

10 komentarzy:

  1. Nie życzę nikomu śmierci w tonącym aucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Masakra, ...straszny wypadek, i nikt nie ma wpływu..

      Usuń
  2. Obym nigdy z autem w wodzie nie wylądowała. Przynajmniej wiem już co robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty! wtedy to był wypadek, o którym mówili w Teleekspresie, jeden na całą Polskę, i nigdy więcej! mam nadzieję.

      Usuń
  3. Jakoś mi to brzmi podejrzanie:) Z poradników 'jak wydostać się z tonącego auta' to słyszałam coś takiego: Nie próbować otwierać drzwi, bo woda blokuje je swoim naciskiem. Odpiąć pasy, zdjąć buty, ubranie, nabrać powietrza w płuca, zamiast drzwi otworzyć czym prędzej całe okno. Poczekać aż auto wypełni woda i wypłynąć przez okno.
    Brrr.....
    Buziaki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, faktycznie dziwnie to brzmi, też teraz widzę! Ten miniporadnik przepisałam (jako ciekawostkę) z książki, zupełnie przecież nie naukowej. A do książki trafił z gazety sprzed ponad pół wieku.... A poza tym gazety kłamią, trend ogólnoświatowy i ponadczasowy... No i mamy wytłumaczenie:))

      Usuń
  4. Niezależnie od kontekstu, to samo życie. Nigdy jakoś nie byłam zwolennikiem teorii psychologicznych a wręcz przeciwnie, ale pamiętam z jakiejś mądrej książki zapewne:) że osobowości człowieka nie da się zmienić,(chociaż niektórym trudno to pojąć:)) ale dzieje się to - niejako samo - w dwóch przypadkach: kiedy człowiek przeżyje stratę kogoś bardzo bliskiego, albo sam otrze się o śmierć. I to akurat fakt, sprawdzony, wystarczy umieć pływać;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tak samo prawie pewna, że nie można osobowości sobie zmienić, można się co najwyżej wyuczyć jakichś reakcji. Silny wstrząs zachwieje, ale czy może odmienić człowieka?... Jeżeli ze złego na dobry, to super, ale jakby miało być odwrotnie... np. bardzo przyzwoity, mówili, facet, ale dowiedział się, że ma aids, zaplanował sobie krwawą zemstę (!) i zaraził dziesiątki kobiet:/

      Usuń
  5. Czasem musi coś nami wstrząsnąć żeby zrozumieć pewne rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa. Nawet teraz myśląc o sobie widzę, że u mnie rewolucje przetaczały się zawsze po jakimś wstrząsie (najlepiej wspominam wstrząsy miłosne:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.