Więc cieszę się, że wcześniej się uporałam z wyplataniem, gdy nie miałam nerwa, że artykuł pierwszej potrzeby (ewentualnie pierwszych pięciu potrzeb) mi siadł.
Tamte imieninowe kosze już są u solenizantki.
Nie sfotografowałam ich, bo wszystko odbyło się w nienormalnym pośpiechu, ale mam obiecaną fotę umywalkowej szafki z koszykową zawartością! wydaje mi się, że faktycznie solenizantka jest zadowolona, bo prosi o następne kosze. Zrobiłam jeden według jej opisu i dostarczę, żeby go ustawiła w odpowiednim miejscu oraz skonfrontowała wyobraźnię z rzeczywistością. Bo takich koszy ma być kilka.
Pomalowanych na biało z podszewką.
W ostatnią szaloną noc weekendową zamiast napawać się dwulatkiem grzecznie śpiącym (z niegrzecznymi przerwami), to wyplatałam ten kosz.
Jednej nocy go wyplotłam, a dwie kolejne malowałam i obszywałam. Nie to, że całe noce, ale po godzince na pewno.
Koszyk miał być prostokątny, kąty mu wyplotłam tak proste, na jakie mnie było stać. Podobne kosze zrobię wkrótce do nowej szafy mojej siostry; może ona zechce inne wymiary, może inne kolory, może inną wyściółkę, albo bez wyściółki, ale poza tym identiko. A przebąkuje się, że już szafa majaczy na horyzoncie.
Do wyścielenia kosza w środku użyłam białego płótna drukowanego w szaro-czarny wzorek.
Dno kosza to porządnie sklejone dno tekturowego pudła.
A teraz pilna wiadomość z ostatniej chwili.
Poszukiwani listem gończym groźni zbrodniarze są już zapisani w Rejestrze Wykrytych Przestępstw Lodówkowych.
(Miałam coś wkleić na Dzień Chłopaka, ale nic nie miałam. Na zdjęciu sami chłopcy, to trochę pasuje).
:) pogratulować pięknego kosza i zamówień kolejnych!!! :) Działaj, póki chęci są ku temu:) Serdecznie pozdrawiam z małopolskiego zakątka, troszkę zimnego;)
OdpowiedzUsuńOj, msz rację, że z chęciami różnie bywa. Ale gdy obdarowanemu się szczerze podoba, i nawet więcej, to same ręce lecą do wyplatania.
UsuńU nas dziś piękna złota jesień, Tobie życzę takiej samej i błękitnego nieba:))
Jaki piękny prostokąt <3 szkoda że imieninowych nie zdążyłaś obcykać :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Szkoda, wiem,..., ale dziwne, bo aż nie pasuje do mnie, takiej chwalipięty...
UsuńGeometria rurkowa w najczystszej postaci, matematyk Ci to mówi:) A tak w ogóle to nie wolno wypuszczać w świat takich ekstra koszyków bez fotek:( czuję się rozczarowana, bo ja sama na plecenie ostatnio czasu nie mam i takie piękne widoki to miód na moje serce, więc proszę mnie ich nie pozbawiać! Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńWiesz, geometrię w matematyce lubiłam najbardziej! i widzę, że teraz też geometria ni dopisuje, bo oceniłaś ją pozytywnie...Trochę odczekam i za parę dni jej napiszę, że czekam na zdjęcie. Tyle wtedy różnych rzeczy naraz się działo, że w ogóle cieszę się, że zdążyłam szczęśliwie na czas wypleść imieninowe.
UsuńWspaniała plecionka z piękną wyściółką, ikeowski, oszczędny styl, bardzo mi się podoba! Wzdycham do takich umiejętności...
OdpowiedzUsuńSzczerze, to wystarczy, żebyś poćwiczyła rurkowe skręty i szybko będziesz miała takie umiejętności jak ja. Bo moje umiejętności, to początkowy etap sztuki wiklinowej. Ale ja i tak jestem zadowolona, bo prostokąt wyszedł prostokątnie. Okrągłe kosze są jednak łatwiejsze.
UsuńKoszyk rewelka, wyściełanie jeszcze fajniejsze. Ja po ostatniej przygodzie z igłą w palcu omijam maszynę szerokim łukiem, ale u Ciebie super. A i dołączam do Oli z pogrożeniem paluszkiem, na brak fotek. Tak nie można, ale daję szansę i czekam na więcej do tej szafy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dziękuję, jesteś bardzo miła! wierzę, że po przygodzie z igłą może odrzucać Cię od szycia:/ Jak dostanę fotki, to natychmiast je zamieszczę; i nawet dobrze, że nie ja je będę robiła, bo jakość moich zdjęć jest bardzo marniutka, wizerunki kotów i psów jakoś się bronią, ale moje kosze nie wychodzą ani trochę obronną ręką:))
UsuńPiękny ten koszyk wyplotłaś i powiem Ci, że jak na mój gust to kąty zachowane wzorowo. Masz talent do plecenia. Z wyściółką elegancko i całość superowa. Hihi, chciałabym mieć taką dużą lodówkę i żeby się sama zapełniała smakołykami. Pamiętasz taką bajkę 'Stoliczku nakryj się'?:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, mocno się starałam. Prawdę mówiąc to coraz lepiej mi wychodzą te kąty. Z wyściółką jest też praktycznie, bo można ja prać i koszyk zawsze będzie wyglądał schludnie. Oj, ale jestem okrutnie głodna! wszystko by mi smakowało, żeby tak stoliczek się sam nakrył, a najlepiej jakąś mało dietetyczną kolacją;))
UsuńWcale a wcale się nie dziwię, że kosz się spodobał ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście się podobał, ale nie skłamię, że lekko mi poszło (a konkretnie te sławne kąty:))
UsuńKosz jest przepiękny:) Bardzo mi się podoba takie zestawienie kolorystyczne.
OdpowiedzUsuńBig dzięki! mam jeszcze sporo tego płócienka, to z białymi koszami zrobię kilka zestawów do szafy. (zestawów, tzn. kosz+podszewka).
UsuńFotka genialnie oddaje to jakże męskie święto:). Koszyk śliczny:). Gdybyś nie miała jeszcze dość wikliny zapraszam do zabawy u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://asikowe-majsterkowanie.blogspot.com/2015/08/zabawa-nieprzypadkowa-edycja-ii.html
Pozdrawiam cieplutko:).
Dziękuję bardzo, to są moje pierwsze naprawdę prostokątne kosze, wszystkie poprzednie były a'la prostokątne:))
UsuńMnie ta fotka rozśmiesza, zgrany zespół od lodówki.... Zajrzałam już szybko do Ciebie, podoba mi się i wybieram się tam ponownie.