środa, 23 lipca 2014

Nocny horror

Kilka dni temu znajomi zachęcili mnie do serialu



W zasadzie trzymam się z dala od horrorów,  trochę nie lubię i trochę się boję. Chociaż w tej chwili przypomniałam sobie  trzy bardzo dobre horrory (cóż,klasyka), które uwielbiam - "Szósty zmysł", "Inni", "Klucz do koszmaru" i może jeszcze jakieś. Jeżeli nie znam aktorów grających w horrorze, to się boję. Jednak gdy grają znani, wtedy wiem, że bajeczka zaraz się skończy, jak zwykle bajeczki, którymi się straszy dzieci czy dorosłych. Ale tutaj gra m.in. Jessica Lange, bardzo znana aktorka, więc zgodnie ze swoją regułką postanowiłam się nie bać.


No i staram się nie oglądać horrorów po zmroku. Teraz zapaliłam lampkę i zajęłam się skręcaniem rurek z gazet, bo są mi potrzebne w dużej ilości na dużo koszy. (Jak się napatrzę na cudny kosz, to aż mnie skręca, tak bym chciała taki sam swoimi rączkami. Tylko, że za wysokie progi na lisie nogi). Chodzi też o to, żeby zbytnio nie absorbować się filmem. I to wszystko nie zadziałało, jednak wyłączyłam film pod koniec w obawie o spokojny sen przez resztę nocy. Mogłabym co prawda po pokonaniu kilku metrów znaleźć się w łóżku pod ciepłą kołderką z szafą chrapiącą. A nie zamierzałam dziś spać w sypialni. Dawałabym szafie  kuksańce, żeby przestała chrapać. Nigdy jeszcze nie zdążyłam zasnąć w przerwie między takimi chrapaniami, a szafa potrafi chrapać na każdą nutę, różne melodie wygrywa, a nie są to kołysanki. Jedyna rada - iść jako pierwsza spać. W tym wypadku nie do zrealizowania. A przecież rano do pracy. Wobec tego do filmu wrócę za dnia, mimo że w dzień oglądany horror to nie horror, ale zasłonię okno przed słońcem. Film, a na razie pierwszy odcinek pierwszej serii, jest super, bardzo mi się spodobał. Czuję, że nie będę długo zwlekać, żeby do końca obejrzeć "AHS", a nawet jeszcze dzisiaj. Wy może już go widzieliście, bo to nie taka nowinka, chyba są już trzy albo cztery sezony. Zaczyna się stereotypowo. Małżeństwo Harmonów z nastoletnią córką przeprowadza się do Los Angeles do stylowego domu, żeby rozpocząć nowe życie. Mają za sobą trudne przejścia, poronienie ciąży, zdradę. A teraz już wszystko ma być dobrze. No i ...  wtedy... :)
Rurki skręcałam w nocy, żeby uniknąć pomocy dwóch czeladników. Na szczęście spali. Szczególnie Bobek czuje powołanie do papierowej wikliny. Jego siostra bardziej do krawiectwa, nitki ją fascynują.
Swoją drogą może to być powodem (naciąganym i grubą nicią), że nie biorę się za rękodzieło. Nie dopuszczam oczywiście myśli, że talent nieduży...
P.S. Piszę w dzień i czuję absurdalność zjawiska strachu przed filmem. Ha, ha

10 komentarzy:

  1. A ja Ciebie rozumiem. Też boję się horrorów. Nawet na Parku Jurajskim się bałam, a przecież to już bajka na maxa. Niby wiem, niby sobie tłumaczę, ale taka już jestem. Teraz na wszelki wypadek wyłączam, przełączam kanał i nauczyłam się z tym żyć. Witam w klubie, albo proszę o zaproszeniu do klubu "antyhorrorowców"
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na efekt skręcania rurek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, precz z horrorami. "Park Jurajski" też był straszny, ale przynajmniej nie o duchach. Jak czytam program tv, to każdy kanał ma ambicję puszczać kilka horrorów dziennie. Pewnie widzowie się domagają. Bo mało im naszego realnego koszmarnego świata:-( Temat efektów skręcania rurek omijam zręcznie życząc pięknych snów letnią nocą lipcową :-)

      Usuń
  2. Nie lubię horrorów, ale czasem potrafią mnie wciągnąć i zawsze potem żałuję, że to oglądałam:) Za to mam słabość do gatunku bardziej przyjaznego czyli thrillerów (Milczenie owiec, Siedem, Labirynt), bo tutaj strach taki zakumulowany no i żadne paskudztwa po ekranie raczej nie biegają. Latem to ja w ogóle telewizji nie oglądam i zawsze się zastanawiam po co ja za to płacę skoro nikt z domowników tego nie ogląda:) Pozdrawiam i czekam na koszyki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, że oglądałam. Nawet teraz jak popatrzę na zdjęcie J,Lange, to sobie przypominam film i od razu ciarki na plecach. Muszę teraz szybko popatrzeć na jakiś inny film, żeby ten horror się za mną nie ciągnął. Koszyki... Jakbyś zobaczyła moje dzieła, to byś padła nagłym trupem. I to byłby nie jakiś wymyślony horror, to cała prawda o moich koszykach:)

      Usuń
    2. Obiecałam sobie, że na rocznicę mojego bloga (a to już niedlugo) wrzucę zdjęcie mojego pierwszego koszyka, to będzie dopiero horror albo raczej może komedia:))

      Usuń
    3. Właśnie widziałam na Twoim blogu, że to już za trzy tygodnie będzie. Gratuluję wytrwałości i umiejętności. Wszystkie Twoje koszyki są mega, nie ma żadnego gorszego, tyle Ci powiem :)

      Usuń
  3. ha ha uśmiałam się z posta i Waszych dyskusji. Ja tam lubię horrory no, ale nie takie głupkowate co polegają tylko na straszeniu. Czytam S.Kinga, Lovecraffa. Bać pewno,że się boje i ciarki na plecach mam. Filmu to ja żadnego jeszcze nie obejrzałam żeby nic nie robić. Zawsze coś dłubie, albo rurki skręcam, albo na szydełku robię...Na zakończenie jeszcze dodam, że mój pierwszy koszyk to był mega horror. Na szczęście nikt go nie zobaczy, bo wylądował w koszu. Następne dwa też były okropne(są na blogu)....Teraz nadal plotę krzywo, ale przynajmniej jak ktoś popatrzy to nie ma wątpliwości, że to koszyk jest...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy mój horror to był Kinga "Christine". Rany, jak się bałam. Samochodu-mordercy się bałam, no super! Ale już ekranizacji nie obejrzałam, ciągle mi się wydaje, że mam za słabe nerwy na takie wstrząsy.
      Chętnie sobie zobaczę Twoje dwa "okropne" koszyki. A jestem ekspertem od okropnych koszyków, bo moje podnoszą włosy na głowie niewinnym ludziom:)

      Usuń
    2. A proszę bardzo :) są pod tym linkiem. http://evejank.blogspot.com/2011/06/chomikkoszyki-z-papierowej-wikliny-i.html Służyły mi chyba 2 lata. Były bardzo mocne, ale okropnie brzydkie. W tym roku jak sie przeprowadzałam to je wyrzuciła,..Pozdrawiam

      Usuń
  4. Kinga "Christine" też pamiętam. Dawno temu czytała. Filmu to tylko fragmenty widziałam. ..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny.