poniedziałek, 28 lipca 2014

Zgon na pogrzebie



 Zamiana nieboszczyka to sam początek filmu. Potem dzieją się  same dziwne rzeczy, ale pokazane w taki sposób, że nie budzą sprzeciwu. Przynajmniej u mnie.
Zaproszonych na pogrzeb gości oczekują w domu zmarłego seniora, osobiście z seniorem w trumnie,  jego owdowiała żona i syn Daniel ze swoją żoną. Daniel to niespełniony pisarz, a jego żona  marzy o przeprowadzce, i to chyba obsesyjnie, bo w dniu pogrzebu kilkakrotnie o niej wspomina. Jednak finansowo niezbyt mogą temu sprostać.
Przybywa brat Daniela - Robert, który jest  pisarzem, i to uznanym. Robert w kosztach pogrzebu nie chce uczestniczyć, a wydawałoby się, że pieniądze nie stanowią dla niego problemu, jest w końcu słynnym, więc i bogatym pisarzem. Rodzicami też się mało interesuje, a jednak  wszyscy go uwielbiają. Dla Daniela jest to powodem negatywnych odczuć, te powszechne zachwyty Robertem.
A Daniel to trochę nieudacznik przytłoczony matką, żoną, powieścią idącą po grudzie, brakiem kasy na zmianę mieszkania? domu?  Robert wiadomo, ceniony pisarz i wolny ptak.


Bohaterowie filmu są barwni:
-  Troy -   dowiaduje się, że jego siostra Marta dała swojemu narzeczonemu valium na uspokojenie przed spotkaniem z przyszłym teściem, a faktycznie było to LSD. Oczywiście z zasobów Troy'a. Narzeczony ma po nim niezły odjazd.
- Stary wujek na wózku inwalidzkim. Z nim też kilka śmiesznych scen.
- Jacyś kuzyni, a jeden z zamiarem odzyskania uczuć Marty, która kiedyś po alkoholu miała z nim incydent erotyczny.
- Ksiądz, któremu nie w smak rozpraszająca się ceremonia, bo ma ograniczony czas.
- No i przede wszystkim jest Peter, który wyjawia braciom sekret dotyczący ich ojca. Sekret, który  po ujawnieniu zniszczyłby szanowane oblicze zmarłego. Proponuje taki układ : swój udział w spadku w zamian za nieujawnienie tajemnicy zmarłego.


Ta komedia jest naprawdę zabawna, omyłka goni omyłkę, nie ma dłużyzn, jedna scena wynika z drugiej.
Nic mnie nie zaszokowało, co najwyżej obrzydliwe było wypluwanie i wciąganie śliny, obrzydliwe dla mnie, bo tak mam,  nie lubię. Ale wszystkie inne tematy są całkowicie ok, nic nie bulwersuje.


Oj, napisałam  : zgoda na zabijanie,  byle nie pluć śliną . Sory.... sama widzę, że dziwnie to wygląda:) Zepsute  dziewczynisko:)))




Troy i Marta omawiają skutki nakarmienia narzeczonego Marty tabletką LSD Troy'a.



Finałowa scena wyprawienia seniora na tamten świat. Przemawia Daniel, więc go nie ma na obrazku. Jego brat Robert leży jak długi za trumną, przed kanapą. Obok niego matka, obok matki Peter. A obok Petera stoi Troy.





Narzeczony prawie, prawie popełnia samobójstwo poprzez skok z dachu. Marta wchodzi za nim na dach i przemawia mu do rozumu (ale rozum jeszcze w objęciach narkotyku).





Dawno nie widziałam filmu komediowego zrealizowanego z takim nerwem.
Narobiłam sobie apetytu na więcej, na przykład polską współczesną komedię, ale taką, nad którą nie trzeba by płakać z żalu. Już się przekonałam, jakiej trzeba determinacji i samozaparcia, żeby dotrwać do końca na polskiej komedii. "Listy do M." wiosny nie czynią. Ale ile razy można oglądać "Listy"?
W moim przypadku trzy :)  jako następcę "Kevina":)
Oczywiście przesadzam, pewnie więcej jest dobrych komedii. Tak tylko napisałam, że jestem  taka kinomanka obcykana w komediach i mało co mnie zadowoli. Fajnie być kinomanką;)








9 komentarzy:

  1. Już dawno oglądałam ten film, na który natknęłam się przypadkiem i na początku nie obiecywałam sobie po nim zbyt wiele. Okazał się jednym z najmilszych i największych zaskoczeń komediowych:) Angielski humor w najlepszym trochę "przerysowanym" wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie takie samo miałam odczucie. Typowy angielski humor. Ciekawe swoją drogą jaki jest typowy polski humor? Chyba nie chcę wiedzieć! :)

      Usuń
    2. Polski humor teraz a dziś to już też nie to samo. Stare polskie komedie-to było coś. A teraz....wszystkie "polskie komedie" są podobne do tych kręconych w USA, niestety. nawet nie przychodzi mi do głowy żaden tytuł nowej polskiej komedii, która byłaby warta obejrzenia. Jak masz jakiś pomysł, to podziel się z nami:)

      Usuń
    3. Oj tam, od razu "podziel się z nami"... "Listy do M." mi się podobały i teraz nic więcej mi nie przychodzi do głowy, ale na pewno sobie przypomnę, wtedy podam :D Fakt, że te stare. Va banki, poniedziałki, misie, rozmowy kontrolowane, są nie do przeskoczenia. Ale to niemożliwe, że tak zupełnie nic nie ma!!!! Nie wierzę jako kinomanka....

      Usuń
    4. haha...a widzisz: sama nie wiesz:)

      Usuń
  2. Film widziałam i pamiętam, że podchodziłam do niego z dużym dystansem,
    bo temat, czyli robienie sobie "jaj z pogrzebu" jakoś do mnie nie przemawiało. A jednak obejrzałam i ubawiłam się setnie:) Pozdrawiam spod zwałów folii budowlanej, bo u mnie w domu zaczyna się czas robót remontowych brrr ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, a ja myślałam, że sobie fajnie wypoczywasz na urlopie... A tu takie kwiatki. No cóż, roboty remontowe to synonim średniego trzęsienia ziemi. A Ty w jego centrum... Nie zazdroszczę. Trzymaj się i dzielnie wytrwaj ..:)

      Usuń
  3. Nie widziałam tego filmu, ale mnie zachęciłaś do obejrzenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie zobacz, na pewno poprawi Ci humor. I nie rozkojarzy przy kręceniu rurek albo przy dzierganiu. Pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.