niedziela, 24 sierpnia 2014

Ona rządzi



 

Nie to, żeby fascynowała mnie fizyka, ale jakoś intrygujące mi się to wydawało...znacie? próbowaliście?

Przeglądając "demotywatory" i widząc to zdjęcie pomyślałam:   jeśli tak można, to zaraz zrobię tak samo. Wzięłam z szuflady nóż i widelec, szklaneczka z soczkiem już była, zapałki... są. A teraz będzie chwila prawdy......

...fantastyczne uczucie! Jakby to była magiczna sztuczka, a przecież nie jest!

Akurat tę magię widzimy, a ile magii tak nam spowszedniało, że nas już nie  rusza...
"Co to jest, gdy iluzjonista wyciąga z kapelusza to co chciał? Sztuczka.
A kiedy kobieta wyciąga ze swej torebki to czego właśnie potrzebuje? Cud!"
W ponury dzień chmury się rozstępują i pełne słońce...cud, magia, sztuczka? (pogodynka mówiła, że będzie lało cały dzień)

Zdjęcie pstryknęłam byle było, w myśl zasady: chwilo trwaj, jesteś piękna!



Jeżeli już jesteśmy przy fizyce, to poznajmy jej nowe prawa.

1. Prawo kąpieli - Kiedy ciało jest zanurzone w wodzie dzwoni telefon.
2. Prawo bliskich spotkań - Prawdopodobieństwo, że spotkasz znajomego rośnie, jeśli jesteś z kimś, z kim nie chcesz być widziany.
3.  Prawo dowodu - Jeżeli chcesz udowodnić, że jakaś maszyna nie działa, to ona akurat zadziała.
4. Prawo produktu - Gdy znajdziesz produkt, który polubisz, zaraz przestaną go produkować.
 Niby śmieszne, ale nie bardzo. Od razu mogłabym sypnąć przykładami ze swojego życia,....
A do pierwszego prawa dodałabym, że czekasz na kogoś.. np. 3 godziny, przestajesz czekać i ,tak jak w "prawie", idziesz się kąpać -  i oto, tadamm, wyczekiwana osoba pojawia się w momencie, gdy ledwo zdążyłaś usiąść w wannie.  Raz próbowałam przechytrzyć to prawo w ten sposób, że postanowiłam  zacząć czekać za godzinę od umówionego czasu; a to jeszcze  zrobię to czy tamto, bo wiadomo, że się  spóźni. I co? Oczywiście, że osoba przychodzi punktualnie co do minuty!


Kącik żartu:
W jednym przedziale pociągu do Szwajcarii spotkali się fizyk doświadczalny, fizyk teoretyk i matematyk. Przez okno zobaczyli łąkę, na której pasły się trzy łaciate krowy. Fizyk doświadczalny skomentował to następująco:
- W Szwajcarii wszystkie krowy są łaciate
- O, przepraszam. W Szwajcarii istnieją łaciate krowy - poprawił go kolega teoretyk
a matematyk zawyrokował:
- W Szwajcarii istnieją 3 krowy, które są łaciate przynajmniej z jednej strony.


Czy naprawdę kącik żartu nie może być śmieszniejszy?  Może, ale skąd brać żarty o fizyce? No, ale jak tak zacznę stąd wyrzucać, to zostanie nam tylko doświadczenie z nożem, widelcem i zapałką:) dobrze, że przynajmniej to doświadczenie się udało.


A na lekcji fizyki nasz pan powtarzał nie raz, a wiele razy, żeby dzieciom się utrwaliło:
Matematyka jest królową, ale to fizyka rządzi światem.
Ale z drugiej strony.... pan był od fizyki, to niby jaki przedmiot miał chwalić?
Dziwne by było, jakby nie chwalił swojego tylko cudzy:))




16 komentarzy:

  1. Lubie czytać Twoje teksty, a fizykę lubię, tak po prostu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję bardzo:-) Coś w tej fizyce jest, że trudno przejść obojętnie obok jej praw... albo obok pana od fizyki, co te prawa głosił... eh, głupia młodość:-)))

      Usuń
  2. Wygląda to niesamowicie, jak młodą skończę inhalować to zaraz sprawdzimy czy i u nas działa :P No i coś w tych prawach jest, bo jak nie chcę kogoś spotkać to zawsze ta osoba gdzieś mi się napatoczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadziała i u Was:)))... mam nadzieję, że inhalację nie oznaczają nic poważnego? Bo prognozy meteorologiczne są dobre i od jutra pełnia lata, Majka jeszcze mogłaby pobrykać na słoneczku zanim znów się zaczną obowiązki od 1 września....

      Usuń
  3. Fizyka..., w szkole nie przepadałam, teraz lubię ale właśnie od tej strony praktycznej. W matematyce jest też sporo takich cudów, tylko o nich się nie uczy, bo nie ma czasu. Nikt nie mierzy wartości szkoły czy nauczyciela, tym czy dzieciaki rozumieją świat dookoła nich a tym jak napiszą testy i egzaminy, chociaż zagorzali zwolennicy testowania populacji twierdzą, że to to samo:) A z listą praw życiowych zgadzam się w stu procentach, szczególnie z tym o torebce:)) Pozdrawiam i zmykam przetestować chemię w praktyce na moich oknach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś cała matematyka wydawała mi się sztuczką iluzjonistyczną. Teraz zmądrzałam o tyle, że wiem że to nie jest magia. Ale nie na tyle, żeby zrozumieć tę nie-magię, haha. A testy to my chyba odgapiliśmy z zachodu. Za moich czasów szkoła nie polegała na testach, ale na zadaniach, rozprawkach i otwierała nam horyzonty. (Ja się skutecznie opierałam:) Ola, skończ już remont. I zacznij koszyki! :)

      Usuń
  4. Nie cierpiałam w szkole fizyki, za to matematykę lubiłam bardzo, a przecież to pokrewne przedmioty... W szkole wszystko od nauczycieli zależy, a ja do fizyków nie miałam szczęścia przez całą edukację. Teraz oglądam różne programy w tv i myślę sobie: jaka ta fizyka pasjonująca! Doświadczenie super!
    A codzienne cuda warto utrwalać; dziękuję, że mi o tym przypomniałaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam gorzej, bo żadnych przedmiotów nie lubiłam... albo raczej średnio i po łebkach. Za to teraz... wszystko mi się podoba (ale często też po łebkach, bo świat tak pędzi, że nie wiadomo skąd brać czas na to wszystko). Programy w tv objaśniające świat są naprawdę pasjonujące. Gdyby jeszcze mieć czas na głęboki oddech...:)

      Usuń
  5. Fizykę lubiłam dużo bardziej od matmy co w cale nie znaczy, że ją jakoś bardzo kochałam. Super to wygląda :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda super, ale jest tak głęboko prozaiczne, że lepiej nie robić go i żyć w ułudzie, że nie jest to takie aż proste, jak jest. :)))

      Usuń
  6. Uśmiałam się tak, że sobie klawiaturę ośliniłam. Do takiego posta to powinnaś dodawać chusteczki;) Ja fizyki nie rozumiałam i nie lubiłam ale mam świadomość, że to przez nauczycielkę. Bo to zła kobieta była;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli potwierdzasz teorię, że od nauczyciela zależy, czy zaciekawi swoim przedmiotem ucznia! Inna sprawa, że czasem wystarczy jak nie zniechęci, tak jak w przypadku Twojej zołzy od fizyki. Oj, chyba ma ona na sumieniu...:)))

      Usuń
    2. Zdecydowanie. Ja w podstawówce nie lubiłam matematyki bo mieliśmy koszmarną nauczycielkę. Źle uczyła i budziła taki strach, że brzuch bolał przed jej lekcjami. Za to w liceum nauczycielka od matmy to była kobieta-złoto. I matematyka zaraz po polaku to był mój ulubiony przedmiot. A babon od fizyki to budził taki popłoch, że nawet wielkie chłopaki u nas w klasie siedziały na jej lekcjach cicho;)

      Usuń
    3. Obłęd, że po lekcjach w szkole z jakimś psychicznie chorym nauczycielem ma się potem traumę na całe życie...

      Usuń
  7. Fajny eksperyment :) Prawo 1 i 4 - potwierdzam i to z torebką :) Fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Przydałby się jeszcze krótki instruktaż jak stosować te prawa z życiu, żeby się nie naciąć:)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.