Stołek rewelacyjny, tylko obszycie siedziska zniszczone. Kubuś sprawdza, co to za mebel pojawił się w pobliżu. Chyba dziwnie pachnie...
Może to koń (pies?kot?) trojański, a nie żaden stołek. Lepiej dobrze sprawdzić przed wprowadzeniem go do domu. Matys jako główny specjalista, bo ma duży organ węchowo-lemieszowy, poproszony został o opinię, może będzie z niego wreszcie jakiś pożytek, i z organu, i z Matysa. Matys potwierdził, że dziwnie pachnie.
Zaprzeczam tym plotkom, stołek jest w porządku, poza zniszczoną
tapicerką na siedzisku nic w nim nie ma dziwnego. Nie wierzcie
zwierzętom, to one najwyżej dziwnie pachną, niech sobie siebie powąchają, mądrale, a
nie mój stołek. No ale...
Zerwałam z krzesła tapicerkę, potem jeszcze jedną. Ktoś kiedyś nie zadał sobie trudu, żeby pozbyć się starego obicia i nabił nowe na stare. Ale ja tak nie mogę zrobić jako... znana perfekcjonistka :))) mój stołeczek musi być jak nowy (stary, ale "nowy"). Musiałam więc zerwać dwa obicia i wyszorować go, żeby psy nie miały się w co wwąchiwać.
Wyciągnęłam swoje uwolnione materiały i znalazłam taki, co będzie mi pasował, ma miły i nie agresywny wzorek. Zręcznie go nałożyłam, obiłam, przyszyłam i gotowe..., a tamto krzesło pożegnało mój warsztacik. Było za duże, za szerokie i w ogóle za...Takie zamieszanie w tym warsztaciku? Jakiś nowy element wystroju? Bobek postanowił nie spuszczać oczu z warsztaciku, bo tyle tu wszystkiego, że łatwo przeoczyć jakieś ciekawe wydarzenie. A w ogóle to chyba ma być tajemnica przed kotem, ale kot się cichutko ulokuje w jakimś miejscu i będzie obserwować sytuację jako stały element wystroju.
Kot nie dosłyszał, co się stało z tamtym krzesłem, całkiem go nie będzie?
Bobek dobrze kombinuje w swojej małej główce, na szerokim krześle lubił się wygodnie ułożyć, a ten stołek? wygląda podejrzanie (wszystkie zwierzęta zgodnie to stwierdziły) i jeszcze się kręci dookoła własnej osi. Może kota zemdlić, gdy kot na nim usiądzie. I znowu się zaczną nieprzyjemne uwagi : Czego ten kot się znowu nażarł, że zarzygał cały dom? I jak tu postanowić, że koniec z rzyganiem, gdy ten stołek aż się prosi, żeby się na nim pokręcić?
Kochane masz te zwierzaki :) Mój pies też mi często towarzyszy jak coś robię. Świetnie odnowiłaś stołek. Ładny materiał wybrałaś, podoba mi się. Ja wczoraj skończyłam odnawianie starej szafki czy postaram się umieścić fotki-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochane są, ale czasem to bym zabiła! Stołeczek mi się udał, może wreszcie jak na nim zasiądę to zacznę coś pożytecznego tworzyć:) A zaraz skoczę zobaczyć Twoją szafkę...
UsuńNie no, super, napisałam komcia i zamiast opublikować, poszłam pogrzebać w twoim blogu :D Ech. Widzę, że wzbudziłaś ogromne zaineresowanie domowników nowym melem :) w odświeżonej wersji bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńZainteresowane, jakby dopiero na świat narodzone i nie widziały nigdy starego stołka:D Teraz to co innego, mógłby zagrać w filmie główną rolę, taki picuś. Ładniejszy niż z tym żółtym futerkiem, hehe...
UsuńUbawiłam się po kokardy:))))) A stołek fajnie przemieniłaś:) Co do kociego rzygania to każdy szanujący się kot raz na jakiś czas musi puścić porządnego pawia;)
OdpowiedzUsuńTe kocie pawie to już mi się po nocach śnią... cztery koty i każdy z pawiem. Ale sama chciałam, co nic nie mówię...dobrze, mówię co chwilę, żeby sobie krwi upuścić:))) A i psy też w ofercie mają swoje atrakcje, fakkkk;)
UsuńJa podaję moim raz w tygodniu colon c i zdecydowanie pawi jest mniej. Ale ponieważ Minio ostatnio nie wychodzi a on się najbardziej zakłacza to "kiełbaskowa przyjemność" mnie nie omija. Zwykle dzieje się to nad ranem kiedy człowiek smacznie śpi;) Trzeba na to spojrzeć od pozytywnej strony: w domu tyle ptactwa, którego nie trzeba utrzymywać;))))))))))))))
UsuńTrzeba jeszcze się cieszyć, że to są "nieme" pawie, bo jakby taki Ci się nad ranem rozdarł, a zasięg ma niewąski, to by pół osiedla w kapcie wskoczyło. A tak, to pawik cichutki, sprzątniesz i idziesz spać dalej....)))
UsuńUbawiłam się setnie:)) Uwielbiam czytać Twoje posty, niby o stołeczku a cała psio - kocia historia w tle. No mebelek super Ci wyszedł! Mam kilka krzeseł, które planowałam przemalować i oddać do tapicera, a tu proszę tapicerka jak się patrzy:) tylko kurcze daleko trochę bym musiała z tymi krzesłami jechać :(
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, bo nie próbowałaś, jak łatwo samemu obić stołek. Z krzesłem byłoby trudniej, ale metodą prób i błędów... E, lepiej jednak oddać do fachowca:) Ola, dziękuję tyle miłych słów od Ciebie!!!!
UsuńJa muszę założyć sobie blokadę na Twoje posty. Dziś zaczęłam go czytać wracając samochodem do domu, nie mogę się chyba głośno przyznać, że byłam kierowcą. Na usprawiedliwienie dodam, że najwięcej przeczytałam stojąc przed zamkniętym przejazdem kolejowym.
OdpowiedzUsuńRewelacja, poezja, choć proza. Świetna menażeria i chudoba :-) A stołek bardzo fajny (oczywiście ten w nowej wersji), choć w tle.
Pozdrawiam i do zobaczenia :-)
Ta menażeria... oni chyba umieją czytać, bo coś rozbrykani, jak na tę godzinę. Albo im się udzieliło ode mnie, bo ja na pewno nie zasnę. Takie komplementy dostałam na koniec dnia:-) Dziękuję!!!!
UsuńHa, ha, pięknie to opisałaś:) Zwierzęta faktycznie bywają bardzo ciekawskie, a w takich starociach kryje się przecież tyle zapachowych informacji! Stołek super odnowiony, niech Ci się na nim wygodnie pracuje:)
OdpowiedzUsuńOj, chciałabym, żeby tak się stało i żebym nabrała rozpędu... albo przynajmniej coś rozpoczęła ,hehe. Stołek jest, ale... dobra baletnica to i z rozprutym rąbkiem pląsa. Dzięki bardzo:)
Usuń