Nie będę przynudzała torbami, będą, będą, ale nie na okrągło;
ja je szyję, więc nie jestem obiektywna, ale zdaję sobie sprawę, że można mieć nagły atak ziewania, gdy kolejny raz pod rząd widzi się słowo "t o r b a", a na zdjęciu?.... kolejna torba !
A w ogóle to mam coś innego.
Dzisiaj była wyprawa po psa. Nie dla nas, lecz dla przyjaciół.
Dowiedzieli się z ogłoszenia, że pewna rodzina 80km stąd chce sprzedać psa, młodego łagodnego wilczka za nieduże pieniądze. Nasi przyjacieli niedawno stracili swojego starego wilczura, i tak do niego tęsknili, że ogłoszenie i zdjęcie psa, który szuka nowego domu zrobiło na nich takie wrażenie, że już na następny dzień umówili się, że po niego jadą. Jednak okazało się, że to ja jadę, bo jedno z nich nie mogło sobie załatwić wolnego (a ja jestem gotowa na wszystko, żeby w dalszym ciągu nie brać się za przygotowania do świąt) i my, dwie dziewczyny, z samego rana wyruszyłyśmy po psa.
To nie jest zdjęcie, które oczarowało naszych przyjaciół. Zrobiłam je w tym momencie, gdy zobaczyłam wilczka.
Ponieważ pies kogoś z domowników pogryzł, to właściciel zamknął go w kojcu. A pies dążył do dominacji i miał ambicje, żeby pokierować swoim stadkiem ludzi; zresztą sami dali mu imię Rex, a teraz są zdziwieni, gdy król nie chce być królem tylko z nazwy! gdy jego powołaniem jest monarchia absolutna!
Transakcja odbyła się błyskawicznie, właściciel wilczka szybko włożył mu kaganiec, wsadził nam go do samochodu, powiedział "zostań" i szybko się oddalił.
Rex całą drogę trzymał łeb nad moim ramieniem i warczał mi do ucha. A ja się przecież boję groźnych psów, ... jechałam po łagodnego!
Nie będę Was trzymać w niepewności, czy były przygody z dowiezieniem tego szczeniaczka na miejsce.
No dobrze, nie było spektakularnych przygód, ale do śmiechu też mi nie było, gdy psu kilka razy nerwy prawie puściły, tyle, że kaganiec trzymał, hehe.
No i teraz nasi przyjaciele stanęli przed nowym wyzwaniem, na pewno udręczeni na pomoc nie raz i nie dwa będą wzywać swojego starego wilczura z psiego raju, żeby podpowiedział, jak okiełznać młodzieńca; mam nadzieję, że da się takiego okiełznać.
Będę Waszym sprawozdawcą na gorąco!
Rex po przewrocie pałacowym wtrącony do twierdzy....
Ojejku, jak mi się robić nie chce....
....porządków świątecznych, przygotowań świątecznych i niczego świątecznego....
„Kochany Mikołaju!
Co robisz przez pozostałe 364 dni w roku? Produkujesz zabawki?
Twój przyjaciel Tom”
„Drogi Tom!
Wszystkie zabawki są "made in China". Mam przytulną
garsonierę w Vegas gdzie spędzam większość czasu kręcąc nisko-budżetowe filmy porno. Relaksuje się też puszczając kasę przy stołach ruletki. No cóż, sam chciałeś to wiedzieć....
Święty „
Ja list do Mikołaja mam "napisany w głowie"; sobie zobaczę, co jest warta dobra sława tego szanownego pana...
Moje świąteczne przygotowania ograniczają się do zrobienia obiado-kolacji wigilijnej, a konkretnie ulepienia uszek, ale robimy to we trzy z moją mamą i córką więc jest fajnie. Barszcz robi mama, karpia mąż... A w przedświątecznym pucowaniu mieszkania na błysk nie widzę większego sensu. Także ten... lubię ten przedświąteczny czas;)
OdpowiedzUsuńWilczurek wygląda na zdecydowanego i rezolutnego psa. Oby nowi opiekunowie okazali się jeszcze bardziej zdecydowani, bo rządzący na gospodarstwie pies (szczególnie taki duży), to nic dobrego... Życzę powodzeinia!
Wspólne lepienie uszek i rozdzielenie prac kuchennych to idealna organizacja wigilii!
UsuńNowi opiekunowie mają doświadczenie z tą rasą. Z tamtym psem chodzili do szkoły, dobry wynalazek taka szkoła dla ostrych psów, ale mówią że sam z siebie był inteligentny, że i bez specjalistycznego szkolenia by dali radę. Tak mówią, byli zakochani w tamtym psie i myślę, że częścią tego uczucia obdarowali Rexa, bo z wyglądu tamtego przypomina.... Gdyby to ode mnie zależało, to wzięłabym psa ze schroniska, ale jak ktoś ma zakręcone na punkcie wilczurów, to nie przetłumaczysz... :))
No no, przygoda pierwsza klasa:) ..a może Rex nie lubi swojego imienia? Ja bym tam nie chciała mieć na imię Rex, no ale to trzeba by jego zapytać co o tym myśli;)
OdpowiedzUsuńU mnie przygotowań "świątecznych" brak:) nie ma mnie w domu przez ten czas, wyruszam wraz z B i z jednym z naszych zwierzątek tam gdzie spokój, cisza, brak krzątaniny...wyjeżdżamy i już:) Dobrze, że koty i drugi pies będą tutaj za nas rządzić;)
Ogólnie to nie budzi we mnie już żadnych emocji ta cała "zimowa szopka", bo to więcej w tym sztucznego "na siłę" niż czystej radości, ale to temat - rzeka...bo ma różne dopływy;) znaczy...mam swoje powody by tego czasu wręcz nie lubić, za to są wielkie chęci by gdzieś od tego wszystkiego uciec!
..ale na sylwestra trzeba powrócić, by się trzódką swą zająć, bo dośc mocno przeżywają te wybuchy ogni sztucznych...pamiętam, jak mieliśmy taka fajną malutką suczkę- kundelka, któa jak tylko usłyszałą gdzieś petardę to bidusia nie wiedziała co ze sobą zrobić...i ten jej strach aż mnie przenosił w jej świat drgania całym ciałem....nie wiedziałam co zrobić, by jej pomóc, by choć trochę ulżyć jej lękowi....nic nie pomagało, ani głośna muzyka (by choć trochę zagłuszyć te durne petardy) ani chowanie w szafie (sama się tam mała chowała zakopując w koce głęboko głęboko...) no a poprzednim sylwestrem jeden z moich kotów dostał takiej paniki, że mnie aż zdziwiło, że koty tak bardzo potrafią się bać...
Byłabym za tym, by zabronić sprzedaży komukolwiek sztucznych ogni - np mój sąsiad to w ten dzień juz od wieczora "próbuje" i wysadza swe pieniądze w powietrze...a tak to niby straszny z niego biedak, nie posiadający grosza przy duszy...no, może cały rok oszczędza na te petardy właśnie..?;)
Ach, rozpisałam się trochę....jakoś tak słowa same się wpisały;)
Serdecznie pozdrawiam:)
No, wyobraźni raczej nie uruchomili, chyba że może zobaczyli w nim rexa?... jest coś takiego, że każdemu jego imię jest przeznaczone, a ten wilczek to ma niezły charakterek, już zdążyłam się z nim zapoznać:))
UsuńPrzypominam sobie, że gdy byłam mała, to mieliśmy sąsiadkę, a raczej córkę sąsiadki, już dorosła pannę, bardzo ładną i elegancką, która miała na imię Róża. Do dzisiaj pamiętam swój zachwyt tą dziewczyną i jej imieniem. Do takiej wyjątkowej dziewczyny pasowało tylko to jedno imię - Róża. Stwierdziłam, że do mnie też pasuje Róża i nawet zażyczyłam sobie, żeby mnie w domu tak nazywali. Jak chcieli być mili, to nawet tak mówili, ale raz zobaczyłam, że puszczają sobie oczka i stroją miny, więc ciężko się na wszystkich obraziłam! Tak się skończyła moja przygoda z imieniem Róża, a dziewczyna niedługo potem wyjechała i innej Róży już nie poznałam :)) Nie wiem, czy wszystkie Róże są tak samo zachwycające.....
Wyjechać! o, tak. My też wyjedziemy, ale niestety tylko, żeby obskoczyć rodzinę i wczesną nocą powrót, żeby zwierzęta nie były same. Bo faktycznie nie mogą być same, a i pogadać sobie z nimi musimy po naszemu.... ciekawe, co powiedzą tym razem?
Święta prawda, sylwesterowe ognie to męka i udręka dla zwierząt, boją się chyba, że ktoś je chce zastrzelić!... Tylko jeden jedyny Kubuś się nie boi i jak usłyszy strzał, to biegnie w tym kierunku głośno szczekając - tak nawołuje do przestrzegania porządku, wiadomo, szeryf, emeryt, ale stróż prawa całym pyskiem :))
Oby z psiaka wyrosło coś dobrego, jak to było w piosence przed bajką 'Kulfon co z ciebie wyrośnie, gruszki na wierzbie czy śliwki na sośnie?' :)
OdpowiedzUsuńMój kot też wzorem cnót nie jest, a niby z papierami i z dobrej hodowli, co ja się z nim mam to trudno opisać, ale pomimo wszystko kocham tego hultaja :)
Takie mocne psie charaktery, to trzeba kształtować, ja bym tego nie umiała, sama mam za słaby charakter. Pewnie Rexa oddadzą do szkoły, tak jak tamtego.
UsuńTylko dla kotów nie ma szkoły... o nie, miałam kiedyś wyszkolonego kota, syjama, chociaż to z natury są koty psowate i często zachowują się jak grzeczne psiaki. Lili taka właśnie była, a dodatkowo załatwiała się w WC, jak prawdziwa arystokratka!
Yyyy, o moich obecnych kotach nic nie powiem:))
Na pewno wychowają Rexa na ułożonego i słodkiego psa :) a mówią, że to koty takie charakterne! :D Rękodzieło bardzo mi się podoba, u mnie to samo, tylko bez cytryny. Za to idzie w litry na osobę dziennie ;)))
OdpowiedzUsuńJuż odwiedziłam Rexa w nowym domu. O, nie, jeszcze on nie słodki, patrzy na mnie wilkiem. Ale kombinuję, że zapoznam go z Aszą, młodzi chłopcy przecież lubią mamusiowate dziewoje:)) A za umilenie samotności coś się chyba należy... jakieś łaskawsze spojrzenie przynajmniej :))
Usuń