poniedziałek, 13 lipca 2015

On się nigdy nie pomyli

Wejdźmy do kafe baru

a Jacek Hugo-Bader opowie nam, co robi pewna mądra roślina przed przyjściem srogiej zimy.

"Ostatniej nocy przed definitywnym przyjściem zimy (a nie jakimś tam przymrozkiem w granicach -20 stopni C) ten przebiegły, mierzący półtora-dwa metry wzrostu krzew sam kładzie się na ziemi.
Cały krzak rozściela się, ze wszystkich sił przytula się do gruntu.
Robi wszystko, żeby przykryła go jak najgrubsza pierzyna śniegu i jeszcze kombinuje, żeby zrobić to w ostatniej chwili - przecież zima trwa tu osiem miesięcy.
Naciąga zatem na siebie ostatni śnieg przed wielkimi mrozami.
NIGDY SIĘ NIE MYLI.
Nazywają go tutaj stłannikiem, od słowa stielitca - ścielić, słać..
Tej nocy na Górnej Kołymie (gdzie teraz jestem) poprzewracały się wszystkie cedrowce.
Wstaną dopiero na wiosnę.
I znowu dzięki nim ludzie dowiedzą się o jej nadejściu.
Bo na oko będzie jeszcze poważna zima, a one wyrwą się spod śniegu na siłę - do światła, do słońca.
Będą wiedziały, że strasznych mrozów już nie będzie, że jak na Kołymę, to już wiosna."

Ten mądry krzew jest podobny do naszej limby tatrzańskiej, w Rosji zwanej cedrem syberyjskim, jedynej rośliny, która na Dalekiej Północy jest zielona przez cały rok.


Cedr syberyjski ma całkiem zwyczajne szyszki, a w nich są bardzo smaczne nasionka.

Książka "Dzienniki kołymskie" jest reportażem z wyprawy Jacka Hugo-Badera do pokrytej lodem i śniegiem Kołymy, gdzie temperatura zimą przekracza (tak!) minus 50 stopni C.
Trzeba przyznać, że trafiłam z idealną lekturą na lipcową zimną noc; wystarczy po prostu wyobrazić sobie, z jakim klimatem oni tam muszą się zmagać, żeby poczuć dookoła przyjemnie otulające ciepełko.



A poza tym mamy wyjątkowo gorące noce ze względu na trzech budrysów i ich matkę, która stanowczo uważa, że gdyby wiedziała wcześniej, że matczyne obowiązki musi wypełniać w kontenerku, to by się nie dała z tym całym macierzyństwem w butelkę nabić.

8 komentarzy:

  1. Ciekawa, uwielbiam takie opowieści z życia wzięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie schwyciła mocno za serce...., na tym skutym lodem szlaku przez 2 tys, km autor spotyka ludzi i opowiada nam ich historie. Prawdziwe życie.

      Usuń
  2. Niesamowita roślina i opowieść ciekawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wiedziałam, że wszystkie istoty zamieszkujące naszą planetę mają swój rozum (większy lub mniejszy), ale od tej rośliny nawet ludzie mogliby się czegoś nauczyć.

      Usuń
  3. Szkoda, że moje krzewy i kwiaty nie umieją się same postarać, o to by nie zmarzły. Na szczęście tej zimy sobie same poradziły, ale zimy raczej nie było:) Lubię takie reportersko - podróżnicze opowieści. Kiedyś namiętnie czytywałam Cejrowskiego, za którego niektórymi poglądami nie koniecznie przepadam, ale jego opowieści podróżnicze bardzo lubię. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I książki, i też w telewizji tak samo bardzo lubię cykle podróżnicze Cejrowskiego, ciekawie wymyślone, mądre i dowcipnie; aż nie do wiary, że ten sam facet ma straszne spiżowe poglądy na kwestie społeczne, dla mnie za konserwatywne...
      Tam na Syberii tylko ta jedna roślina jest delikatna, jakby sama o siebie nie zadbała, to wiadomy finał..., a nasze rośliny rozpuszczone jak dziadowskie bicze, a ty lataj koło nich jak rok długi i szeroki (a ja nie latam, swój rozum mają, niech pogłówkują przed zimą, jesienią obwieszczę im to na ogrodzie:))

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się kończy administrowanie blogiem za pomocą telefonu: jakim sposobem, w którym momencie - nie wiem! wiem tylko, że Anieliqe napisała, że podoba jej się ta historia, a ja w podziękowaniu usunęłam jej komentarz!! (A myślałam dopiero co, że takie wariactwa są już poza mną....bo już dawno nic nie usunęłam)
      Wybacz mi, Anieliqe!!!

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.