Wejdźmy do kafe baru
a Jacek Hugo-Bader opowie nam, co robi pewna mądra roślina przed przyjściem srogiej zimy.
"Ostatniej nocy przed definitywnym przyjściem zimy (a nie jakimś tam przymrozkiem w granicach -20 stopni C) ten przebiegły, mierzący półtora-dwa metry wzrostu krzew sam kładzie się na ziemi.
Cały krzak rozściela się, ze wszystkich sił przytula się do gruntu.
Robi wszystko, żeby przykryła go jak najgrubsza pierzyna śniegu i jeszcze kombinuje, żeby zrobić to w ostatniej chwili - przecież zima trwa tu osiem miesięcy.
Naciąga zatem na siebie ostatni śnieg przed wielkimi mrozami.
NIGDY SIĘ NIE MYLI.
Nazywają go tutaj stłannikiem, od słowa stielitca - ścielić, słać..
Tej nocy na Górnej Kołymie (gdzie teraz jestem) poprzewracały się wszystkie cedrowce.
Wstaną dopiero na wiosnę.
I znowu dzięki nim ludzie dowiedzą się o jej nadejściu.
Bo na oko będzie jeszcze poważna zima, a one wyrwą się spod śniegu na siłę - do światła, do słońca.
Będą wiedziały, że strasznych mrozów już nie będzie, że jak na Kołymę, to już wiosna."
Ten mądry krzew jest podobny do naszej limby tatrzańskiej, w Rosji zwanej cedrem syberyjskim, jedynej rośliny, która na Dalekiej Północy jest zielona przez cały rok.
Cedr syberyjski ma całkiem zwyczajne szyszki, a w nich są bardzo smaczne nasionka.
Książka "Dzienniki kołymskie" jest reportażem z wyprawy Jacka Hugo-Badera do pokrytej lodem i śniegiem Kołymy, gdzie temperatura zimą przekracza (tak!) minus 50 stopni C.
Trzeba przyznać, że trafiłam z idealną lekturą na lipcową zimną noc; wystarczy po prostu wyobrazić sobie, z jakim klimatem oni tam muszą się zmagać, żeby poczuć dookoła przyjemnie otulające ciepełko.
A poza tym mamy wyjątkowo gorące noce ze względu na trzech budrysów i ich matkę, która stanowczo uważa, że gdyby wiedziała wcześniej, że matczyne obowiązki musi wypełniać w kontenerku, to by się nie dała z tym całym macierzyństwem w butelkę nabić.
Ciekawa, uwielbiam takie opowieści z życia wzięte.
OdpowiedzUsuńMnie schwyciła mocno za serce...., na tym skutym lodem szlaku przez 2 tys, km autor spotyka ludzi i opowiada nam ich historie. Prawdziwe życie.
UsuńNiesamowita roślina i opowieść ciekawa
OdpowiedzUsuńZawsze wiedziałam, że wszystkie istoty zamieszkujące naszą planetę mają swój rozum (większy lub mniejszy), ale od tej rośliny nawet ludzie mogliby się czegoś nauczyć.
UsuńSzkoda, że moje krzewy i kwiaty nie umieją się same postarać, o to by nie zmarzły. Na szczęście tej zimy sobie same poradziły, ale zimy raczej nie było:) Lubię takie reportersko - podróżnicze opowieści. Kiedyś namiętnie czytywałam Cejrowskiego, za którego niektórymi poglądami nie koniecznie przepadam, ale jego opowieści podróżnicze bardzo lubię. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI książki, i też w telewizji tak samo bardzo lubię cykle podróżnicze Cejrowskiego, ciekawie wymyślone, mądre i dowcipnie; aż nie do wiary, że ten sam facet ma straszne spiżowe poglądy na kwestie społeczne, dla mnie za konserwatywne...
UsuńTam na Syberii tylko ta jedna roślina jest delikatna, jakby sama o siebie nie zadbała, to wiadomy finał..., a nasze rośliny rozpuszczone jak dziadowskie bicze, a ty lataj koło nich jak rok długi i szeroki (a ja nie latam, swój rozum mają, niech pogłówkują przed zimą, jesienią obwieszczę im to na ogrodzie:))
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTak się kończy administrowanie blogiem za pomocą telefonu: jakim sposobem, w którym momencie - nie wiem! wiem tylko, że Anieliqe napisała, że podoba jej się ta historia, a ja w podziękowaniu usunęłam jej komentarz!! (A myślałam dopiero co, że takie wariactwa są już poza mną....bo już dawno nic nie usunęłam)
UsuńWybacz mi, Anieliqe!!!