poniedziałek, 20 lipca 2015
Przed bocianem leci mucha
Przed bocianem leci mucha, bocian zaraz ją wy-
przedzi, bo ją trzy godziny śledzi.
Przypuśćmy, że rodzina Was wysyła na dziesięciodniowe kolonie, albo może Wy jako rodzina wysyłacie swoje dziecko na takie kolonie o profilu programowym: taniec, a dziecko wraca dodatkowo wyedukowane, też artystycznie, ale w dziedzinie słowa wiązanego. To chyba zacieralibyście ręce z radości, że fajny bonus Wam się trafił?
Mam nadzieję, że moja koleżanka też zaciera ręce i nie kręci nosem, że nie są to strofy Szymborskiej albo Miłosza, bo raczej anonimowego twórcy. (Każdy wie, że darowanemu koniowi itd.)
I właśnie tej mojej koleżanki 8letnia córka wróciła z kolonii z taką fajną pamiątkę w pamięci, a jest ze sto takich zwrotek, albo około!
Trzeba przyznać, że dziecko zrobiło niespodziankę, bo codziennie podobno rozmawiało telefonicznie ze swoją mamą, a nie puściło pary z gęby, że się wierszy ponadprogramowo uczy.
Żeby niespodzianka była niespodzianką.
Zwrotkę, co na wstępie to wzięłam z sieci, bo kolonijne były bardziej, że tak powiem, tłuste i chyba bym ich tu nie zapisała.
Rodzina małej nie była przygotowana jak zareagować na tę tłustość, więc najpierw się wyśmiali, potem się oburzyli, a wujeczek dziewczynki pilnie zaczął się ich uczyć. Wujeczek ma umysł godny swoich 10 lat, więc jest nadzieja, że wszystko zapamięta, zanim starsi wymyślą plan, żeby skierować zainteresowania młodych na inne ciekawostki przyrodnicze.
A poezja to zawsze poezja.
Ja jako odpowiedzialna niańka trojga dzieci stanowczo postanawiam nie wysyłać ich na żadne kolonie ani obozy, żeby nie pokalać niewinnych serduszek.
Niewinne serduszko na chwilę się obudziło, ale nic ciekawego się nie dzieje, więc ziewnęło i śpi dalej.
Dzieci śpią, to wrzucę, co tam mam.
Przez las idą sobie zbóje, wiszą im do kolan
miecze, bo to było średniowiecze.
Gdzieś w Wenecji na gondoli jedna para się
kołysze i zakłóca nocną ciszę.
Leci bocian borem lasem, wyma(cenzura)e swym
ogonem przywołując swoją żonę.
Na kamieniu siedzi glizda, mówi, że ją boli
głowa, bo to strefa atomowa.
Póki dzieci małe, to nie wysyłam, ale jak trochę podrosną i jak wyjdą na jaw ich talenty taneczne, to może jeden turnusik kolonii się przyda. Żeby zaczęły mruczeć z ładem i składem; mruczenie też powinno mieć tekst.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:))) no to ładne "hocki-klocki" z tych kolonii można poprzywozić;) hihi;)))
OdpowiedzUsuńWujki zazwyczaj są najbardziej zadowolone z tego typu poezji;) ehh te chopy:)))
Pozdrawiam radośnie:)
Kolonia dla dziecka to skarbnica wiedzy.... ta dziewczynka już ma wiedzę, że tylko margaryna mleczna przeciw ciąży jest skuteczna. I tą wiedzą podzieliła się z wujkiem. Wujkowi jego obóz nie wyszedł na zdrowie, bo złapał kontuzję. Tymczasem siostrzenica wygina się i śpiewa zberezeństwa. Mówi, że na kolonii jest pięknie aż pała mięknie.... (że fajnie było, haha)
UsuńTaka poezja była mi dziś bardzo potrzebna:)) Chyba muszę na kolonie, sama, bo synuś to już się raczej wysłać nie da;) A swoją drogą w GW leci ostatnio seria wspominek o koloniach i obozach w PRL-u. To były czasy. Dzisiaj by tego żaden Sanepid nie przepuściła a organizatorzy to by z więzienia nie wyszli. Jak to się stało, że ja to przeżyłam i jeszcze dobrze wspominam;)
OdpowiedzUsuńWiesz, myślałam, że 8letnie to za małe dziecko na kolonie, a tu masz! Jak ja w jej wieku byłam na kolonii, to całe noce płakałam za domem, biedna dziecinka. Ale na szczęście później szybko nadrobiłam straty... a jedna zielona noc to był taki odjazd, że nawet jak teraz sobie przypomnę, to sikam po butach. Kiedyś całe dwa tygodnie waliło syfem (wcześniej było jakieś grupowe zatrucie) i ani na jeden moment nie można było zamknąć okien. Ale dla nas to dodatkowa atrakcja i dzieci-śmieci poczuły zew natury:)) Były czasy......
UsuńCo tam, ćwiczenie pamięci zawsze jest pożyteczne, na starość będzie jak znalazł ;-)
OdpowiedzUsuńI tu się sprawdzą śmiesznoty, żeby na starość mieć jak największą kolekcję wesołych momentów i broń Boże nie ćwiczyć pamięci w smutnych wspomnieniach;-)
UsuńPrzede wszystkim gratuluję zostania babcią, bo niestety przeoczyłam ten moment, ale już wszystko nadrobiłam. Króweczki, jak to króweczki są przesłodkie i jakie to niesamowite, że takie wszystkie trzy do siebie podobne:-). Jeszcze chwilka i zacznie się najlepsza zabawa, aż Ci zazdroszczę po cichu:-)
OdpowiedzUsuńDo takich rymowanek mały człowiek ma zaskakuąco dobrą pamięć:-)
Dzięki za gratulacje, te małe króweczki mają sporą przewagę nad cukierkowymi krówkami, bo nie można się nimi nasycić i ciągle się czuje niedosyt. Śmieszne to jest, bo pierwszy kotek ma najwięcej czarnego futerka, a ostatni prawie cały biały, jakby czarny składnik się nagle skończył;))
UsuńTakie rymowanki łatwo wchodzą do głowy, a jak się publiczność śmieje i puszcza oko, to już w ogóle fajnie:))
Oj tam, oj tam. Ja też "takie pojezje" przywoziłam z wyjazdów i Hannibal Lekter ze mnie nie wyrósł;) Szymborska też nie ale kto się tam będzie czepiał szczegółów;) Do dziś od czasu do czasu nucę piosenkę, która się zaczyna tak: po stawie pływa babcia nieżywa... Dalej też pamiętam ale się powstrzymam;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też znam takie wierszyki, i zaczęłam sobie przypominać i się popisywać. Tylko moje bez aplauzu, bo za mało sprośne. Na przykład taki:
Usuń"Na Wiśle pod filarami rozbił się galar z jabłkami.
Płyną sobie jabłka równo, a pomiędzy nimi gówno.
Co to płynie?- pyta babka.
Na to gówno: To my, jabłka."
Mnie się podobało (w odróżnieniu od niektórych).
Ale Twoja wersja w stawie z babcią nieżywą jest lepsza, bo thrillerowa!
Jako fanka zombiaków muszę trzymać poziom;)))
UsuńZnam ja te przyśpiewki bardzo dobrze, widzę, że moda na nie wraca :) Tyle, że ja pary z gęby przy rodzicach nigdy nie puściłam, co to to nie ;)
OdpowiedzUsuńU nas na koloni, gdzie słoneczko świeci jest taka maszyna do robienia
dzie-wczyno kochana pokaż mi kolana, a ja ci pokażę stojącego
pa-liło się w piecu a na piecu sadza uciekaj dziewczyno bo ci zaraz
w sa-dzie rosły jabłka a na jabłkach glizdy te nasze dziewczyny to są niezłe
pi-sało w gazecie o pewnej kobiecie, która w Ameryce obcięła se
cy-namon kupiłam drogo zapłaciłam więcej go nie kupię bo mam wszystko
w du-żym pokoiku, na małym stoliku leżały majteczki i koniec bajeczki.
Podsumowując, nauka nie poszła w las, do tej pory pamiętam :P
Nasze pokolenie też pięknie się na koloniach wyuczyło, ale teraz musimy oddać stery głupich wierszyków w młodsze ręce kilkulatków (szybkie tempo mają te kilkulatki. Ciekawa jestem jak takie dziecko rozumie słowa wiersza, który recytuje: jak mi stanął tak mi stoi obraz twój w oczach moich!... pewnie dosłownie, a że wszyscy się zaśmiewają, to aż dziwnie wygląda;))
Usuń