czwartek, 1 stycznia 2015

Sylwester u Sylwestra

Byliśmy na Sylwestrze,   na Sylwestrze u Sylwka.
W noc poprzedzającą miałam sen, który powinnam potraktować jako proroczy, a nie tylko koszmarny. Dziwne, bo nigdy wcześniej nie miewałam proroczych snów, a tu nagle ni z banana ni z kaczana - proroczy sen... Śnił mi się wielki pająk, i jakieś głupoty, ale  dominował pająk. Sprawdziłam dzisiaj w senniku, że każdy sen z pająkiem trzeba traktować jako przestrogę.
Szczęście, że to nie chodziło o przestrogę, jeszcze tylko brakuje mi przestrogi!
I szczęście, że we śnie nie zabiłam tego pająka (nigdy w życiu bym nikogo nie zabiła.... yyy...   komary, które zabiłam, nie są wiarygodnymi świadkami, no nie?...), bo taki sen oznacza, że w powietrzu wisi kłótnia, a w tym roku postanowiłam z nikim się nie kłócić i nigdy, nigdy nic już do nikogo nie palnąć, jak to tylko podobno gołąb na parapet potrafi (zobaczymy, jak długo wytrzymam???)
Ten mój sen to była wielka wizualizacja.
Pająk ptasznik u Sylwestra.
Gdybym wiedziała, że mają takiego domownika, to tak chętnie bym tam nie leciała. Co prawda już jakiś czas temu odpracowałam strach przed pająkami i postanowiłam skończyć z durnymi strachami, ale żeby samej wleźć w oczy pająkowi to przesada.


Zamieszczam jedyne zdjęcie, ponieważ to jest jednak przyjemny obrazek w porównaniu z innymi, a mówię to ja, imprezowiczka, która ostatnio żyje od występu do występu...
(Przydałoby się jakieś postanowienie w tym temacie)
To nie koniec niespodzianek, miałam całą noc na przyzwyczajenie się do ptasznika, którą odpowiednio wykorzystałam (powiedzmy, że nie taki diabeł straszny, tym bardziej, że diabeł siedział w terrarium),  a rano okazało się, że całe nasze auto jest porysowane rozbitym szkłem, więc  wizyta na komisariacie policji, i trzeba będzie jeszcze zgłosić szkodę do ubezpieczyciela.
No to tak zaczął nam się nowy roczek.
Ale nie samym chlebem i napojami wyskokowymi człowiek żyje, jest i coś dla ducha.
Zaczęłam śliczną torbę. Koleżanka chce mieć torbę z wieżą Eiffla,  to będzie ją miała.
Już ją wyszywam.... wzór wieży wykopałam z pinterestu.


Zastanawiamy się od rana, czegóż to my sobie życzyliśmy w myślach od naszych gwiazdek, bo dziwnie to wszystko wygląda.
Przeczytajcie żart:

Idzie facet przez pustynię i nagle na horyzoncie ukazuje mu się wielki kort tenisowy.
Podchodzi bliżej i widzi zrezygnowanego faceta z rakietą tenisową z mnóstwem piłek do gry. Zdziwiony pyta:
-Panie, skąd Ty żeś k... taki wielki kort na środku pustyni wytrzasnął?
-A od złotej rybki - mówi poirytowany - sto metrów dalej jest sadzawka.
Facet bez namysłu poszedł w stronę sadzawki. Podchodzi i rzeczywiście widzi złotą rybkę.
-Złota rybko, złota rybko, proszę o górę złota...!
Coś słyszy za plecami, odwraca się i widzi zaschniętą górę błota.
Wraca na kort i mówi:
-Coś ta rybka k.. głuchawa...
A facet:
-A myślisz, że ja prosiłem o wielki tenis?

Pewnie jak zwykle ja zawiniłam i prosiłam gwiazdkę o wielkie rękodzieło i żeby się nie napracować....  (bo porysowane auto to na pewno wielkie rękodzieło, haha i się nie napracowałam).

10 komentarzy:

  1. No no, to niezła przygoda była na samym początku nowego roczku... ciekawe, może ma jeszcze jakieś głębsze znaczenie..?;)
    Ja spędziłam go ze zwierzątkami pomagając im przejść czas okolicznych petard - swoją drogą nikt by nawet nie pomyślał jakieś 20 lat temu, że taki huk i grzmot będzie na wsi co drugi dom....ale jak tak się zastanowić, to smutny obraz ludzkości się objawia co roku...bo wedle mojej skromnej opinii, nie ma nic dobrego w tych zabawach pirotechnicznych..są tego tylko gorsze strony, poczynając od smrodu spalenizny (czyli zanieczyszczenia i to nie takiego delikatnego...) a skończywszy na niesamowitym strachu i lęku u zwierząt (a co na to te dzikie mają powiedzieć..?) Są też dzieci, które się ogromnie tych odgłosów boją. Takie odgłosy kojarzą mi się z wojną...i dziwi mnie fakt, iż jest tylu zwolenników tych pokazów, to tak jakby rzesza zaślepionych istot gnała ku zagładzie...no na dzień dzisiejszy tak to czuję (wiem, niektórzy stwierdzą, że to przesada, ale czy mają rację - tego nie wiem).

    Pająk, ehh....to miałaś spotkanie:) ..a nie straszyli Cię nim? Nie wyciągali z terrarium tego owłosionego jegomościa..?;)

    Serdeczności na ten Nowy Czas:)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, te zwierzęta to miały za swoje; rano zaczęli strzelać, a jeszcze wczoraj wieczorem kanonada wybuchów! Ludzie są nienormalni, rozumiem o północy w sylwestra, bo taka tradycja, ale dzień przed i dzień po, walić aż niebo rozrywa? Zwierzęta nawet burzy się boją, a przecież wyczuwają ją podobno i wiedzą, że zaraz zacznie się jakaś apokalipsa. A tu nie wyczują serii petard... Słyszałam w radiu o spanikowanych zwierzętach w schronisku, i że mnóstwo psów się teraz błąka, bo uciekły swoim właścicielom. Moje psy były wypuszczane z domu pod ścisłym nadzorem, a Kubuś aż ochrypł, a teraz się wcale nie odzywa, chyba stracił głos, bo szczekaniem uciszał osobiście każdą salwę armatnią :))
      Dobrze, że na rok spokój. Chociaż właściwie nie na rok, bo w lato jest u nas światowy festiwal fajerwerków. To niby tylko widowiskowe efekty świetlne, ale przecież bez wystrzałów nie ma zabawy!...
      Dzięki, i wzajemnie serdeczne życzenia :)) :)) :))

      Usuń
  2. zapraszam na mojego nowego bloga, dopiero zaczynam więc bedę wdzieczna za zapoznanie przez Panią z materiałem ;) http://veggieappetizing.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takiego bloga nie trzeba zapraszać, .... ale dieta bezcukrowa to pójdzie się bujać:))

      Usuń
  3. Towarzystwo ptasznika w noc sylwestrową i "przyozdobione" auto to Ci dopiero mocne wejście w Nowy Rok:) Torba zapowiada się romantycznie, czekam na całość, mam nadzieję, że się pochwalisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że cały ten rok nie będzie dla mnie aż taki ekscytujący jak sylwester, ufff:))
      A ta romantyczna torba nie ma litości dla moich nerwów, szarpie je na strzępy; i oby było czym się pochwalić na finał,... bo albo ona mnie, albo ja ją :))

      Usuń
  4. Przeokropnie boję się tych potworów! Dobrze, że miniaturkę widziałam, to byłam gotowa ujrzeć to co tu wstawiłaś :)
    Szkoda tylko samochodu, ale co poradzisz na wstawioną hołotę...

    P.S. Przepraszam, że na maila nie odpisałam, nie wiem w co ręce wsadzić. Postaram się jak najszybciej przesłać obszerne tłumaczenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się kiedyś przeokropnie ich bałam, a teraz tylko... się boję, myślałam, że całkiem się z tego strachu wyleczyłam, ale tak dobrze to nie jest :))
      Samochód wygląda śmiesznie, żałuję, że nie wstawiłam jego zdjęcia zamiast ptasznika, można by się wtedy pośmiać zamiast wystraszyć!
      Już myślałam, że rozkminiłaś i wpadłaś w trans szyciowy...:))

      Usuń
  5. Ptasznik niesamowity. Brrrrrr.... Ja to bym przesiedziała całego Sylwestra i wpatrywała się w tego pająka. Serio. Tylko bym sobie żarełko pod to akwarium zniosła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że naprawdę coś w tym jest.... taka potrzeba emocji, czy może coś innego?
      Jak ćmi ząb to też ciągle go językiem sprawdzam, a przecież co tam może się stać fascynującego,..... ptasznik to dopiero zagadka przyrodnicza :))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.