- biały krajobraz dookoła, a był to pierwszy śnieg tej zimy,
- serduszko od HappyAlimak, które to serduszko po zagraniu głównej roli w gwiazdkowym stroiku, teraz czuwa nad moimi podróżami
- i wprawiającą w euforię czarną z pomarańczowymi i migdałowymi akcentami czekoladę.
Nie przeceniałabym faktu, że do 3,oo nad ranem skutecznie przeganiałam Morfeusza, potem wstałam o kwadrans za późno, więc już od rana szlagen trafen musiało ratować moje biedne ciśnienie.
Dzięki temu, że podskoczyło, to nie ruszałam się od rana jak sparaliżowany nosorożec (tak jak ostatnio), tylko jakby trochę zręczniej.
Opowieści Wojciecha Manna zawsze działają pozytywnie, więc następna. Lekturę już zakończyłam, więc to będzie ostatni fragmencik:
"Przebiegły Negr ani myślał puścić mnie od siebie.
Trzymając mnie bardzo mocno za rękę (a siłę miał niebagatelną) powiedział do mikrofonu, że chciałby teraz dla publiczności i dla tych obdarowanych wykonać swój wielki przebój I Just Called to Say I love You. Żeby podkreślić swoją sympatię do wszystkich i do wszystkiego dookoła, wykona ją razem ze swoim przyjacielem Wojtkiem.
Zaczęły mi latać ciemne płaty przed oczami, bo nie śpiewam nawet w okolicznościach kameralnych wobec ludzi bardzo dyskretnych, a co dopiero z Wonderem dla wielotysięcznej widowni.
Próbowałem upartemu gwiazdorowi coś mówić, że zostawiłem zupę na ogniu, ale ten nadal trzymał mnie bardzo mocno i całkowicie przestał rozumieć, co mówię.
Nie miałem wyjścia.
Wonder śpiewał, ja buczałem jak najciszej, a gwiazda, niezadowolona, dźgała mnie łokciem w bok i teatralnym szeptem mówiła:
"Głośniej, Wojtek, głośniej".
Gdybym wiedział, że do czegoś takiego dojdzie, na czas pobytu wielkiego Wondera udałbym się na wczasy go Bułgarii albo do NRD.
No, ale stało się.
Na szczęście na zdjęciach nie słychać, jak śpiewałem. Teraz, po latach, zastanawiam się : a może jednak śpiewałem bardzo ładnie?"
Zaczęłam od zdrowia, to i na zdrowiu skończę.
Zestaw czynności, które trzeba robić:
- pełnym głosem,
- bez skrępowania,
- niepohamowanie
- i całą gębą.
Zdrowie będzie miało z tego następujące korzyści:
Ja po lekturze "ROCK-MANNA" mam cudownie uelastycznioną przeponę!!!
:)) no to świetna sprawa, że Mann ma takie zdrowotne korzyści:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i serduszko pomogło:***
..coś mi się zdaje, że nie lubisz swojej pracy...;) ..nie wiem, czym się zajmujesz, ale może cała ta chandra nie miała by miejsca, gdyby wykonywana praca była zajęciem lubianym, przynoszącym nie tylko profity finansowe;) ..ale może się mylę:)
Pozdrawiam i miłej niedzielki życzę:)
Nauczyłam się narzekać na pracę i bez przerwy to robię, taki nonszalancki styl (??), ale bez pracy nie tylko nie byłoby kołaczy, ale też satysfakcji i sensu. Czasem czuję że życie zawodowe przesłania wszystko inne, i to jest denerwujące.
UsuńSerduszko też ma dużo pracy przy mnie, ale nic w zamian :))
Dobranoc, miłej nocy, i miłej niedzieli :))
Dobranoc:)))
Usuń..ale wiesz, gdy się lubi swoja pracę, to wydaje się że wtedy TO zajęcie nie jest pracą i czy niedziela czy jakiś inny dzień - z przyjemnością się robi To, bo się lubi:) ..jak to ktoś mądry rzekł (ale nie wiem kto to był;) "Pokochaj swoją pracę a nie przepracujesz ani sekundy w swoim życiu" ..i zdaje się jest w tym coś;)
Radosnej niedzieli!:)
Święte słowa! Jest kilka takich czynności, które kocham, ale nikt by mi nie zapłacił pensji za te głupoty.... Jak byłam mała to chciałam być latarnikiem, bo bym miała dużo czasu na książki. Ale to też nie był idealny pomysł, a Sienkiewicz już wcześniej, zanim mnie przyszedł do głowy, zniechęcił takich chętnych jak ja. Trudno się żyje, ale jak zawsze alleluja i do przodu:))
UsuńObawiam się, że bloku pozostaje mi tylko ziewanie :) coby oszczędzić sąsiadów ;)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha, rzeczywiście! Po kilku sesjach śpiewów, płaczów i śmiechów, oczywiście wszystko to pełnym głosem, Twoi sąsiedzi wnieśliby gdzieś skargę, albo - co gorsze - sami w ten sam sposób zadbaliby o swoje zdrowie.... I bądź tu zdrowy :))
UsuńJeżeli chciałabyś swoja przeponę dopieścić jeszcze bardziej to polecam :Wojciech Mann, Krzysztof Materna "Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami" . Ale może najpierw się wyśpij:)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie zrezygnuję z tego dopieszczania, a Mann w parze z Materną, i z Twoim poleceniem, to się szykuje naprawdę wysokiej jakości dopieszczenie:))
UsuńBędę czyhać na nich pod biblioteką :))
Chyba za mało płaczę ostatnio, bo czuję, że mi się klatka piersiowa kurczy;-)
OdpowiedzUsuńJa też coś czuję coś dziwnego w klatce z piersiami.... może obejrzyjmy sobie jakiś melodramat i po kłopocie :))
UsuńCzekolada to sprawdzony sposób na wszelkie zło tego świata :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam..., a od niechcenia potrafię wciągnąć cała tabliczkę:))
Usuń