sobota, 2 maja 2015

Wielbiciel

Zdarza się tak czasami, że podgryzam jakąś książkę, bez wielkiego smaku zresztą, ale łykam ją śpiesznie i do końca.
Jest tak, bo prosta historia i szybka akcja są dobrym sposobem na oderwanie myśli od wszystkiego, więc nie zawsze trzeba szukać arcydzieł, a wręcz przeciwnie.
To jest książka do takiego czytania: "Martwe oczy".

Młoda aktorka ma wielbiciela, takiego tajemniczego, co to róże pod drzwi podrzuci i list wielbiący napisze.
Chris rozpoczyna właśnie pracę przy filmie, który ma jej zapewnić stałą pozycję na firmamencie hollywood-skich gwiazd i akurat wtedy spada z rusztowania swojego nowego domu w Malibu.
Traci przytomność, a potem okazuje się, że straciła wzrok.
Wielbiciel, którego teraz nazwę stalkerem, nie zapomniał o niej w tych trudnych chwilach.
A nawet z okazji sprzyjających warunków rozszerza swoją działalność.
Włamuje się do jej domu, zostawiając takie dowody bytności: a to głowę psa,  a to nieprzyjemne napisy na lustrze, a to jakąś nieżywą kobietę bez głowy (a, bo miłe niespodzianki już się skończyły).
To taki skrót.
Możecie już wypuścić powietrze z płuc,  ta mrożąca krew historia skończy się szczęśliwie, bo pewien policjant bardzo się zaangażuje w pomoc w ujęciu zbrodniarza.

Piszę o tej książce dla krótkiego fragmentu, który zaraz poznacie i wiadomości w nim zawarte mogą być pomocne w bezpośrednim zagrożeniu przy napaści.
Mam nadzieję, że teoretycznej napaści, ale tradycyjnie dmuchajmy na zimne.


"- To możliwe, ale pod warunkiem, że się tego nie spodziewa. Odniosłabyś pewniejszy skutek, kopiąc go w goleń, a jeszcze lepiej w kolano.
- Dlaczego tam, a nie w krocze?
- Chodzi o to, aby już w pierwszym uderzeniu zadać możliwie jak największy ból, który uczyni go niezdolnym do dalszej walki.
W samych jądrach nie ma niczego takiego, co mogłoby go wyłączyć, poza samym bólem, kiedy go dostatecznie silnie trafisz.
Jeśli nosisz solidne buty, to kopiąc go w goleń możesz zadać mu ból, który go unieszkodliwi i wyłączy z dalszej walki, albo przynajmniej wybije go z konceptu.
Ale jeśli kopniesz w kolano, wyeliminujesz go z całą pewnością, nawet jeśli będziesz na bosaka lub nosisz tylko lekkie buciki.
Kolano ma bardzo złożoną i podatną na uszkodzenie konstrukcję.
- To bardzo interesujące, co mówisz.
- Nie zalecałbym ci tego w bójce ulicznej, choćby dlatego, że nie obeszłoby się bez rozprawy sądowej i poważnych kosztów leczenia.
Jeśli jednak ktoś zaatakuje cię bronią lub jakimś innym śmiercionośnym narzędziem, kolano stanowi świetny wybór."

Dziewczyny! musimy pamiętać, gdzie napastnik ma swoją piętę - w kolanie.
A jeśli my będziemy napastnikiem, to ochrona własnego kolana ma być priorytetem.
Koniec pogadanki.
(Zmieniłam tytuł z "Martwe oczy" na "Wielbiciel", bo chodzi o to, żeby usadzić wielbiciela, a oczy nie mają z tym usadzaniem nic wspólnego. 
Dobry tytuł też byłby Kolano, ale Wielbiciel ma lepszy podtekst,... męsko-damski).

10 komentarzy:

  1. Witaj:)
    No ciekawe z tą "piętą kolanową";) hihi:)))
    Ogólnie to nie przepadam za takiego rodzaju literaturą, choć nie tak daleko jak przedwczoraj wysłuchałam ciekawego wywiadu/konferencji polskiego autora....i od razu mam chęć zakupić jego książkę:) a wątek co najmniej kryminalny!!! ..szkoda, że poparty faktami...
    Pozwolę sobie wkleić tutaj link do owego wywiadu, może kogoś zainteresuje:
    http://porozmawiajmy.tv/zdradzieckie-zwiazki-bronislawa-komorowskiego-wojciech-sumlinski/

    Pozdrawiam!!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, "pięta kolanowa" jako nowy ortopedyczny kawałek anatomii człowieka!
      Może było tak, że Achilles miał piętę wybitnie wrażliwą, i ta wrażliwa pięta zasłynęła z jego powodu, a pospolite kolano dotyczy rzeszy zwykłych ludzi. A najlepiej to dbać o swoje kolana nie zaniedbując jednocześnie pięt...
      Wysłucham tego wywiadu, który polecasz, nie znam prawdę mówiąc pana Sumlińskiego, ale znam i lubię red. Skowrońskiego, a on między innym prowadzi tę konferencję:))

      Usuń
  2. Ok! Zapamiętać - kolano. Oby nam się nigdy nie przydało :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczmy celne wyrzuty stopą do jakiegoś modelu kolana, oczywiście miękkiego, żeby sobie nie uszkodzić, broń Boże, swojej stopy:))

      Usuń
  3. Taaa, to już wiem dlaczego kiedyś dostałam w kolano;) A potem kilka tygodni w gipsie od kostki do pachwiny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko moja wina! Bo za późno Cię poinformowałam o tym kolanie, żeby uważać i osłaniać, i strzec jak źrenicy oka. A teraz to już sama wszystko o tym wiesz i pilnujesz kwestii kolanowej:))

      Usuń
  4. Książka kojarzy mi się z filmem 'Oczy Julii', bardzo fajny i ciekawy temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, też widziałam ten film. Okropne to jest, że gdzieś obok wyczuwasz zagrożenie i jesteś bezbronna, a dla zbrodniarza jak na świeczniku. (Zawsze to się przytrafia młodym i pięknym dziewczętom, żeby znalazły przy okazji obrońcy - miłość...:))

      Usuń
  5. Aż mi się słabo zrobiło na myśl o urazie kolanowym... Jestem niezdolna do zrobienia komukolwiek krzywdy do tego stopnia, że nie jestem pewna, czy mogłabym to wykorzystać w sytuacji zagrożenia, w której zresztą też jeszcze nigdy nie byłam. Ale jakby co - będę pamiętać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zadziała instynkt w takim momencie i będziemy w stanie same zaatakować napastnika (w myśl, że najlepszą obroną jest atak). Tak tylko mówię, ale chciałabym, żeby nigdy Tobie i nikomu nie była potrzebna informacja o tym kolanie :))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.