niedziela, 17 sierpnia 2014

Dobre było

Popołudnie upłynęło pod znakiem spotkania towarzyskiego. Dostałam w prezencie dwie donice kuleczki, takie widziałam u kolegi, a mnie się one wtedy spodobały. To teraz mam bardzo podobne. Szkoda, że kwiaty już nie są tak reprezentacyjne jak te donice. Jakbym wiedziała, że dostanę donice, to bym kwiatki podreanimowała, a tak to są przed kuracją. Jak widać z lekka się podsuszyły biedulki. (Może są na jakiejś dziwnej diecie ? a dieta wiadomo, czasem więcej szkodzi niż pomaga, tu mamy taki przypadek.... A pewnie od razu każdy myśli, że moja wina...?:)



A ten jeszcze bardziej zasuszony, hm... ale dlaczego zakurzony:)
 Donice śliczne,  kwiatki powinny od razu lepiej się poczuć w ładnej oprawie, zobaczymy czy zadziała kuracja estetyką, ha,ha. Jak nie zadziała, to trzeba je będzie zacząć podlewać...


 Tego storczyka już wyrzucałam, bo mało, że stracił kwiaty, to wysechł i zmarniał. 






Ale zobaczył go w ostatniej chwili kolega, ten od doniczek. Zastosował chirurgiczne cięcie i tym cięciem uratował storczykowi życie. Tak właśnie teraz wygląda ten niedoszły umarlak. Kolega jest ogrodnikiem i projektantem ogrodów, i rzeczywiście zna się na roślinach, trzeba mu przyznać. Storczyk zaświadczy...



a skoro już zaczęłam o storczykach...




to pokażę jeszcze jednego. Te kwiaty jakoś mniej niechlujnie wyglądają, szlachectwo zobowiązuje. (Że niby takie szlachetne są, a czy są, to nie wiem. Lepsze jednak wrażenie robią niż tamte suchelce, już ja się za nie wezmę, cebulowe czy nie cebulowe , zaczniemy od zimnych natrysków)...
Nasze spotkanie z sąsiadami było improwizowane, więc z przygotowań najwięcej aktywności zajęło zamówienie pizzy (uzgodnienie dodatków, grubości ciasta, sosów itp.), 



Ale sama też się popisałam, bo godzinę przed godziną "W" upiekłam ciasto - najłatwiejsze ciasto świata, a przy tym eleganckie.
Jeżeli ktoś go nie zna, to koniecznie niech się skusi, bo robota przy nim żadna, i się czasu nie marnuje za wiele. Jest to ciasto ze śliwkami.
Jeżeli zapomnimy wcześniej umyć śliwki i myjemy przed samym pieczeniem, to wydrylowane połówki trzeba kłaść na papierowy ręcznik. Odsączą się wtedy z wody.
Siostra dostała od koleżanki przepis na ciasto o nazwie "Kruszon"; koleżanka zachwaliła siostrze, siostra zachwaliła mnie, a ja go zmodyfikowałam i piekę z różnymi poprawkami w celu zmniejszenia "czasopieku",  na smaku nic mu to nie szkodzi.
Więc do dzieła.
Wyciągamy miskę. Wrzucamy do niej 3/4 margaryny i wkładamy do mikrofalówki na chwilę, żeby margaryna zmiękła.
W tym czasie przygotowujemy produkty:
- 6 jajek
- 3 łyżki cukru
- 3 szkl. mąki + 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Do miski z miękką margaryną wrzucamy żółtka (białka do oddzielnej miski), cukier, mąkę z proszkiem i wszystko mieszamy niestarannie łyżką, byle się składniki połączyły.
Ja najpierw łączę margarynę, żółtka i cukier kilkoma ruchami rózgi, a potem mąka, parę machów łyżką i już.
Na blachę wyłożoną papierem wysypujemy równomiernie to, co przed chwilą zmieszałyśmy.
Lekko ugniatamy palcami, żeby przykryć dno blachy. 
Aha, blachę bierzemy największą, jaką mamy, ja wzięłam 35cm x 28cm.
Na to, co ugniotłyśmy układamy połówki śliwek skórką do dołu, jedna obok drugiej.
Możemy lekko posypać cynamonem. 
A teraz najdłuższa prosta do pokonania : ubijanie piany mikserem, niestety około 2 minut.
Ale przedtem przygotujmy to, co dodamy do piany:
- 1 szkl. cukru
- kisiel
Ubijamy pianę, na koniec wsypujemy powoli cukier, a jeszcze później kisiel (ja tym razem nie znalazłam kisielu, więc dodałam budyń cytrynowy. Dobre wyszło. Robiłam już z budyniem waniliowym i też wszyscy chwalili).
Teraz pianę po jednej łyżce układamy  na śliwkach, a potem łyżką wygładzamy powierzchnię.
Wkładamy do nagrzanego pieca, ok. 200-210 stopni C. Pieczemy 50-60 min. Gdy się ładnie zarumieni beza, sprawdzamy patyczkiem, czy suchy. Jak będziemy mieć szczęście i nie natrafimy na śliwkę, to próba z patyczkiem będzie udana. A tak naprawdę działajmy na czuja, ładnie wyrośnięte, dobrze przyrumienione, obłędnie pachnie - czyli już.
To ciasto jako "kruszon" funkcjonuje z dżemem porzeczkowym i zimą jak najbardziej go stosuję.
Ale teraz szkoda przegapić urodzaju śliwek.
Ooo, jakie to dobre !
No nie, dłużej opisywałam niż robiłam:)))






5 komentarzy:

  1. Bardzo fajne te doniczki dostałaś, takie oryginalne. Storczyki masz piękne. Dobrze, że tego który usechł nie wyrzuciłaś i posłuchałaś fachowca :) Odwdzięczył się pięknie. Ciasto ciekawe nie znałam tego przepisu. Szkoda, że ja mam taki mały piekarnik. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, odwdzięczył się i kwitnie jak wariat:)) Jak będziesz miała kiedyś ochotę na szarlotkę, to upiecz to ciasto z polowy porcji, na małej blaszce, tak na próbę, zamiast śliwek, dodaj jabłka, pycha:))

      Usuń
    2. Muszę spróbować dzięki za przepis. Na pewno z jabłkami też będzie dobre, a mam ich ostatnio pod dostatkiem.

      Usuń
  2. Doniczki rzeczywiście niepowtarzalne, do storczyków jakoś nie mam ręki ładne są, ale krótko:) Za ciastem owocowym w każdej formie przepadam, ale najlepiej jak ktoś upiecze, chociaż ten przepisik rzeczywiście prosty się wydaje, wiec może w przypływie kulinarnego zapału wypróbuję. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja też myślałam, że krótko. Uroda ich też niezbyt mi się podoba, taka drapieżna. Ale teraz wiem, że to są kwiaty na wiele lat. Jesienią, gdy przestają kwitnąć, trzeba je podciąć. Widzisz u mnie rezultat takiego cięcia, te bujne kwiecie. Aż nabrałam ochoty na następne storczyki, może tylko nie różowe:)) Ciasto pycha, skuś się kiedyś:)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.