poniedziałek, 12 stycznia 2015

Ich dwóch, ona jedna

Jechałam sobie tramwajem i słyszałam rozmowę tuż za sobą. Właściwie to zaczęłam nasłuchiwać dopiero, gdy dotarło do mnie ostro wypowiedziane zdanie: "O nie, tak to nie będzie!".
To zdanie porażało siłą i jak na osobę porażoną to dość błyskawicznie poradziłam sobie z odtworzeniem dialogu, którego byłam mimowolną słuchaczką. Jedna kobieta mówiła mniej więcej tak: że wychodząc z bloku widziała, jak monterzy coś przed jej klatką montowali, czy może usuwali awarię (tak daleko nie wniknęłam w temat). Potem, gdy za pewien czas wracała, to jeden z monterów zapytał ją, czy nie przyniosłaby trochę wody, bo mu się pić chce. I wtedy z jej ust padło to, na co tak mocno zareagowałam swoją pilną uwagą : "O nie, tak to nie będzie!"
Przeleciała mi jednocześnie przez głowę myśl: ojacie, wody człowiekowi odmówić?... przesada!
Ale słuchałam co było dalej:
"Mówię do nich: 'proszę za mną na górę! dostaniecie pić i coś zjecie.' Nie miałam co prawda obiadu, ale zrobiłam parę kanapek,  jeden wypił herbatę, drugi kawę i dopiero mogli iść".
Momentalnie tramwaj znalazł się na moim przystanku (po tej jeździe muszę kilka słów pochwały wydusić z siebie dla tego mojego tramwaju, który pokonał  trasę w tempie godnym księgi Guinessa, i niniejszym zaprzeczam wszelkim pogłoskom, jakoby tramwaje w moim mieście jeździły ślamazarnie!), więc wysiadłam i siłą rzeczy musiało zakończyć się moje podsłuchiwanie, ale zdążyłam się obejrzeć i zerknąć na rozmawiające. To były z wyglądu schludne i poczciwe 60latki.
Prawdę mówiąc nie pomyślałam, że w naszych barbarzyńskich czasach  są jeszcze ludzie, i to kobiety, które bez obaw wpuszczają obcych do domu i częstują czym chata bogata. Nie wiem, czy powinnam pochwalić takie zachowanie słabej płci w zaawansowanie średnim wieku, czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony z zimna i wiatru zaprosić na chwilę do ciepłej kuchni na herbatę... dlaczego to takie dziwne? Może kobiecina dostrzegła, że im dobrze z oczu patrzyło, bo czy wszystkie oczy muszą kłamać?  (chociaż słuchałam zachłannie i takie określenie z ust tej damy nie padło, że zadziałało dobre spojrzenie). A poza tym jak odróżnić dobre patrzenie od złego? czy istnieje jakaś metoda na odróżnienie?...

Widok na zdjęciu, to spustoszenie w drzewostanie po ostatniej wichurze. Ledwie  zaczęli sprzątać po tym skandalicznym niszczycielu, a już jako powtórka z dramatu następne szkody i powalone drzewa.



Ta droga prowadzi do  Lidla.

W sprawach szyciowych nowin brak.
Wyszywam z doskoku (na tę czynność, którą realizuję słowo: wyszywanie - to zbyt szumna nazwa), bo nie mam cierpliwości do takiej dłubaniny. Koleżanka zobaczywszy moje wypociny pod nazwą: prolog do torby romantycznej, powiedziała, że zmierzam w dobrym kierunku, bo z efektu (gdzież tu jeszcze do efektu...) jest zadowolona i zgłasza zapotrzebowanie na następną, i tylko niewiele inną, ale znów paryską torbę i ... znów z wieżą Eiffla. Ze zrozumieniem potraktowała moje wyrzekanie na wyszywanie, więc technikę mam dowolną (wtedy też była dowolna, to sama się wkopałam z wyszywaniem) i cierpliwie czeka na obie torby przytupując w  marszowym rytmie.

W ramach odpoczynku od Paryża (nawet od Paryża trzeba odpocząć, gdy pierdylion myśli o nim tłucze się po głowie) uszyłam torbę ze swoim ulubionym motywem... wykorzystałam w tym celu pozostałe skrawki spodniowe - dżins i moro - i mam torbę z kotem i myszkami. 
Kot szylkretowy bawi się szylkretowymi myszkami........ jakie to ekscentryczne...


Nie planuję następnych toreb,  ale jednak się pojawiają, lecz mam na to minimalny wpływ (ograniczony do pocięcia i zszycia, a głównie znalezienia czegoś w pintereście, z czego mogę zerżnąć).

12 komentarzy:

  1. Zachowanie Starszej Pani bardzo pozytywne, bardzo :-) Co do toreb, to chciałam powiedzieć, że my też czekamy i czekamy, ale spoko będziemy czekać do skutku. Pozdrawiam serdecznie :-) i przesyłam wyższe ciśnienie bo te ostatnie niże jakieś dołujące są :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało że dołujące niże, to jeszcze depresyjne wiatry. I człowiek zamiast spędzać kreatywnie czas, to szuka pocieszenia w wód......łóżku przytulnym:))
      I przez to całe to opóźnienie w torbach, bo potem (po tym łóżku) człowiek szyje zygzakiem....:))

      Usuń
  2. :) i znowu się uśmiechnęłam, czytając Twój wpis :)
    Co do starszej Pani - i nie tylko;) to jest takie coś w ludzkich oczach, co nam wręcz pokazuje jakiego "pokroju";) jest dany człowiek (ale odbieramy to za sprawą zmysłów - przeczucia, intuicji). Każdy człowiek ma taki wewnętrzny radar, którym może się kierować:) a kobiety w szczególności:)) tylko niekiedy poprzez czynniki zewnętrzne zwyczajnie głos intuicji jest spychany na bok, na dalszy plan, a czasem nawet wyciszany jest do minimum...by zamilknąć ..lecz nie na wieki wieków;) bo MOŻNA go rozbudzić, a wręcz należy to zrobić, jeśli głosik cichusieńko mruczy gdzieś tam w tle szmerów innych odgłosów w ciele;)) hihi:)))
    Torba z motywem kocim superowa:))) i te myszki..dobrze że napisałąś, że to myszki;) bo się zastanawiałam co to może być....na pierwszy rzut oka jakby kot nie poczuł się dobrze i....no ale skoro to myszki to ok:))) już to widzę, więc powtarzam - dobrze, że to napisałaś:)
    Serdeczności ślę!!:)

    PS. a ja swój dom i okoliczne budynki "zakotwiczyłam" przed wywianiem:))) hihi:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja tak cierpię haftując, a nawet nie pomyślałam, że moje koty (a raczej ten mój kot na torbie) wykazał się empatią i też haftuje... jak umie tak haftuje. Z mysim motywem, bo po kociemu.... Moje realne cztery koty też haftują, ale to nie ma nic wspólnego ze współodczuwaniem w biedzie, bo muszę na okrągło sprzątać rzygi pomnożone przez 4 koty. Brrr. A Bobek to wyćwiczył się w takim rozrzucie, że koniecznie muszę sprawdzić w google, czy gdzieś jest taka dyscyplina sportowa, bo złoto, srebro i brąz olimpijski to jego bez rozbiegu:))
      Już by mogło przestać wiać, bo aż trzeba czymś zagłuszać jęki, co wiatr wydaje. Matys sapie i chrapie, razem z dudnieniem za oknem, to ciary po plecach latają, litości! Nie wiem, który z nich gorszy, Matys czy wiatr :))

      Usuń
  3. No skoro ja szyję, to Ty możesz powyszywać a kotom i psom daj trochę odetchnąć i pobiegać na wolności (ale torba moro-dżins jest super:)). Pamiętaj, ze najpiękniejsze dzieła są owocem cierpienia:)) Pogoda za oknem skutecznie mnie zniechęca do jakichkolwiek prac także manualnych, więc wybaczam, ale ciągle czekam:).
    Fajnie czasem się przekonać, że ludzie wokół są jeszcze ciągle normalni, dobrzy i gościnni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale takiego cierpienia, żeby wszystkie palce mieć pokłute na wylot? (no dobrze, nie pięć, ale cztery,... a to już blisko pięć..), bo nie umiem szyć z naparstkiem! Jakbym wiedziała, co mnie czeka z tym wyszywaniem ... co mnie podkusiło się pytam? Tylko ciągle narzekam, i jeszcze pogoda do bani, chętnie by się przehibernowało do czasu aż odtrąbią koniec zimy :))

      Usuń
  4. Widzę, że interes kwitnie, popyt na torby nie maleje :)
    Dobrych rzeczy najczęściej doświadczamy od osób, po których najmniej się spodziewamy. Często obca osoba potraktuje nas lepiej niż niejedna 'bliska'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, te chłopaki mieli szczęście, że spotkali przyzwoitą osobę, która ofiarowała im więcej niż się spodziewali. Ja bym im wody nie odmówiła, wyniosłabym ewentualnie jakiś napój, ale to wszystko. Sama siebie przepytałam i tak mi wyszło...

      Usuń
  5. Cudna torba! Właśnie cakie cóś mi się marzy:)
    W naszym mieście włodarze postawili na prewencję i przed wichurą powycinali większe drzewa przydrożne. Trochę pusto się zrobiło, ale pewnie bezpieczniej...
    Podziwiam panie z tramwaju... Ja bym się pewnie nie domyśliła, że mogłabym zaproponować coś więcej, niż prosili... No i jednak miałabym opory przed wpuszczeniem całkiem obcych ludzi do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj rano jeszcze zdrowo wiało, ale teraz wieczorem jest już jakby spokojniej. A nawet po południu wyjrzało słońce i mrugnęło oczkiem na pociechę.
      Przewidujących macie włodarzy, nasi czekają, czy z czymś jeszcze wiatr wyskoczy i wtedy posprzątają. Chociaż niektóre drzewa to nie potrzebują wcale wiatru żeby się przewrócić, wystarczy mały przeciąg w parku:))

      Usuń
  6. Fajne szyjesz torby, to pewnie "morowe" towarzystwo na to wpływa :)
    Rzeczywiście, godne uwagi jest takie zachowanie ludzi, jak tej Kobiety, która musi wierzyć w ludzi w obecnych czasach. Ludzie kiedyś byli bardziej otwarci na innych.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem to towarzystwo człowiek by na cztery wiatry przepędził, bo z nimi nie da się już w ogóle wytrzymać. Dlatego pewnie szyję te worki, żeby jakiegoś niechcący nadać poleconym albo priorytetem :))
      Dookoła fałszywe wnuczki, wyłudzenia, a taka gdzieś się uchowała !....

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.