sobota, 17 stycznia 2015

Wesołe miasteczko

Tego koszyka nie uplotłam aktualnie,  aktualnie to go pomalowałam sprayem na złoto i srebro, a dlatego na błyszcząco, bo będę w nim przechowywać choinkowe drobiazgi (dobre wytłumaczenie?)  Nie dorabiam do niego pokrywy, bo załadowany będzie z czubkiem, no ale nie będzie stał na widoku, tylko wręcz przeciwnie, ukryty gdzieś na pawlaczu.


Świecidełka umieszczę w worku foliowym, a zamiast w dotychczasowym szarym kartonie znajdą się w tym złoto-srebrnym koszyku. Zrobię tylko do niego przyczepkę- etykietkę z masy solnej z napisem "ozdoby na choinkę".
Taką jak te metryczki:



To są zawieszki, które dałam koleżance i ona przyczepi je do swojego kosza z papierowej wikliny z kolorowych gazet (kosz jest w brązach). Wybrała sobie róż dla metryczek, do brązowego melanżu różowy ma pasować.
Kosz zrobiłam dawno, nie pokazywałam, bo nic w nim szczególnego i niczym się nie wyróżniał, prosty i dość duży. A teraz koleżanka będąc u mnie zobaczyła zawieszki, które zrobiłam z masy solnej, spodobały jej się i tylko potrzebowały kolorku, więc już go mają.
Ukleciłam również z masy solnej Dzwonnika z Notre-Dame. Najpierw coś tam wymęczyłam własnego pomysłu z masy solnej, a potem okazało się, że wcale nie własnego, tylko zgapiłam z V.Hugo i jest to Dzwonnik, a dodatkowo wyjęty z najgorszych koszmarów. Żadne dziecko ani nikt na świecie nie jest aż tak niegrzeczny, żeby zobaczyć na oczy mojego Dzwonnika i nie ponieść szkód na umyśle. Koleżance pokazałam garbusa z wrednym uśmieszkiem (wredny uśmieszek mieliśmy z garbusem w tym momencie wspólny), ale pod warunkiem, że od razu zapomni, co widziała, bo nie da się żyć z obrazem takiego potwora pod powiekami. Pomyślałyśmy obie, że czerwony Bosman na pusty żołądek, bo przed obiadem (jej był pusty, mój żołądek to nigdy nie jest pusty) może się sprawdzić jako eliksir zapomnienia. Sprawdził się, bo po ceremonii picia stwierdziła, że nie zna nikogo o imieniu Dzwonnik! Zresztą jeżeli kłamała, to się i tak wyda, bo wtedy na pewno w nocy zabierze ją karetka psychiatryczna na sygnale, to będzie skutek zdrowotnych komplikacji po zobaczeniu Dzwonnika mojej produkcji !!!
Czy zauważyliście odrobinę dumy? bo trochę mnie rozpiera. Dziwne uczucie: stworzyć potwora. Teraz koniec z potworami, chcę spróbować w najbliższym czasie, czy umiem coś zrobić anielskiego, bliskiego urodą aniołowi... Ale najpierw trzeba odczynić egzorcyzmy przeciwko potworowi, zanim się objawi anioł.....  może w tym celu wystarczą kropelki Klasztornego Full, bo właśnie mam większą ilość....hehe.


A u nas pogoda jest rano brzydka, za to wieczorem jak marzenie,  a wesołe miasteczko możemy sobie organizować tylko indywidualnie, niestety :)
A w celu krzewienia różnorodności w następnym poście będzie...yyy...torba!

10 komentarzy:

  1. Wesoło to jest u Ciebie, jak się czyta takie posty. Ja bym jednak chciała, znaczy zaryzykowała zobaczenia TEGO Dzwonnika. Proszę :-)))))) Obiecuję, że mam mocne nerwy, a jakby co to zapomnę. Obiecuję :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ten Dzwonnik to byłaby dobra broń powszechnego, a nawet świątecznego rażenia, taka groźna? Przydałby się jakiś regulamin patrzenia, bo inaczej to śmierć albo kalectwo..... I nie wiem jeszcze, czy koleżanka przeżyła, a się zaklinała, że przeżyje.... O laboga, po co mi to było:-))....

      Usuń
  2. :))) Ja stanowczo chcę Dzwonnika zobaczyć:)), wierz mi mnie już nic nie przerazi, swoje przeżyłam, sypiam niewiele a lekarzy, w razie czego, mam na co dzień:) Kusisz, obiecujesz, opowiadasz historię jak z czarnej komedii i nic. Powinnaś poszukać pracy w reklamie, tak sprzedać produkt i to zupełnie w ciemno (bez obrazka) to tylko nieliczni potrafią:)) A torba rozumiem będzie paryska;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrzy na mnie Dzwonnik, ja patrzę na niego i mruczę pod nosem: a jakbym go pokazała?.... wtem słyszę za plecami: przecież miałaś go pokazać, czy mi się coś pomyliło, bo.. (i tu kilka przykładów, że coś nie zrobiłam, czy coś zrobiłam, ...szkoda wnikać w szczegóły). Naprawdę miałam nie pokazywać, bo trudno się chwalić czymś, co ani udane, ani oryginalne, a za to brzydkie.... Ale pokażę, co mi tam:))

      Usuń
  3. Tak fajnie ozdobiłaś ten koszyk i chcesz go schować? Tak nie można! Powinnaś go wyeksponować, cudny jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak go malowałam na srebro-złoto to byłam ciekawa efektu, i prawie pewna, że wyjdzie tandetnie, ale wynik mnie też pozytywnie zaskoczył. A może tylko w karnawale błyszczący jest fajny, poczekamy zobaczymy :))

      Usuń
  4. Fajny ten kosz i pomysł z tabliczkami z masy solnej. Ja tez chce "potwora " zobaczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te tabliczki z masy solnej są naprawdę świetne, i roboty z nimi niewiele, a do koszyków wybitnie się nadają:))

      Usuń
  5. Koszyk jest w porządku :) nie czepiaj się :) Przygodę z Dzwonnikiem opisałaś tak intrygująco, że pragnę go zobaczyć :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszyk w porządku, bo praktyczny i do dużego załadunku. Stał sobie, czekał, i się doczekał, a nawet pochwały zbiera ,hehe, chociaż żadne cudo. Co to jednak znaczy dać trochę blichtru... :))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.