czwartek, 30 lipca 2015

Sory za pomyłkę

Nie będę dłużej zwlekać z wyjawieniem prawdy, chociaż nie będzie to dla mnie miłe; bańka mydlana mojego przemądrzalstwa właśnie pęknie na Waszych oczach.
Było to w ubiegłym tygodniu.
Spotkałam kolegę, który jest zdolnym studentem weterynarii na wakacjach i pochwaliłam mu się, że zostałam babcią; on uczynnie zaproponował, że obluka  wnuczęta. Przyjęłam to z wdzięcznością, bo jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z noworodkami i mimo częściowego zaufania do Małej Mi, jako położnicy (no bo wydawała się przez jakiś czas wyrachowaną kombinatorką) wolałam, żeby fachowa siła potwierdziła, że wszystko z trojaczkami gra. Jako niefachowa siła czułam, że gra, bo przecież przyszły na świat dorodne chłopaczki, jadły z apetytem i stawały coraz okrąglejsze.  Jeden bardzo gruby, drugi średnio gruby, a trzeci taki sobie. Kolega wziął w ręce kociaczki,  i obwieścił:  macie dwie dziewczynki-kolubrynki, a ten taki sobie to chłopiec.

Musiałam teraz odkręcać tamte informacje, pierwszej powiedziałam sąsiadce od Pachara, że chłopiec jest jeden, najmniejszy; i zapytałam, czy w dalszym ciągu reflektuje na Pacharowego syna, bo przedtem podobały jej się dwa mocno okazałe kocie egzemplarze, bowiem były dowodem na doskonałe geny Pachara (yhy...). Przybiegła, żeby ponownie zobaczyć dziedzica Pacharkowej fortuny, wzięła go na ręce i, ufff, widziałam, że chętnie już by go nie oddawała.
"Ależ on przypomina mojego Pacharka!"
"Chyba nie powie pani, że wykapany?.."
"Bo wcale nie wykapany, tylko porządnie zrobiony!"- zażartowała z wdziękiem.
Obłęd jakiś.
Jakbym nie znała Pachara, to może bym uwierzyła w rodzinne podobieństwo. Ale niestety znam i prawda jest inna.
 


Jeszcze kilka słów o Małej Mi. Raz byłam naocznym świadkiem, jak trybiki w jej głowie się obracają i wypracowują taką myśl: skoro nie chcemy, żeby sypiała z nami i ze swoim przychówkiem na jednym łóżku (za każdym razem, gdy dostarczała nam dzieci kilka razy w nocy, to delegowaliśmy kocią rodzinę z powrotem do kontenerka), to dzieci niech sobie śpią w tym cudownym kontenerku, a ona wraca do obyczajów ze swoich panieńskich czasów. I w czasie, gdy dzieci drą pyski w kontenerku, ona kładzie się między nas w środeczek, ewentualnie bez wychodnego wypuszcza się do najt klubu na całą noc. Doprowadziła do tego, że sama wzięłam dzieci do nas na łóżko i poprosiłam Mi, żeby się nimi zajęła, a ona się łaskawie zgodziła. Sypialnia jest więc pokojem matki i dzieci, my przenieśliśmy się tymczasowo na gościnną wersalkę. Nikt w rodzinie o tym nie wie; nie pytają, my nie mówimy.
No więc jaką matką jest Mała Mi? to ja okazałam się niesprawna umysłowo, jeżeli wątpiłam w jej rodzicielką dojrzałość. Wydawało mi się na przykład dziwne, że zostawia niemowlaki z psami. Asza jest co prawda oddaną i wierną nianią, ale że dopuściła do dzieci zrytego wujka Matysa, a on wykorzystał chwilę, żeby wykraść kociątko i zanieść do siebie na posłanie (kilka zbiegów okoliczności przerwało mu kidnapping, a teraz Matys jest monitorowany). Niefrasobliwie pozwala też babci i dziadkowi robić z dziećmi, co im się zamarzy (a ciągle marzy im się zacałowywanie dzieciaczków do utraty tchu, nie niemowlaków tchu, lecz babci i dziadka).


Wiem, że filmik jest bardzo beznadziejnej jakości, ale jest tak rozczulający, że muszę go wkleić.
Poza tym i tak wszyscy wiedzą, że u mnie tradycyjnie zdjęcia są fatalne, a tradycja rzecz święta.

16 komentarzy:

  1. Sama słodycz, cukrzycy można dostać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zapisać się kolejkę do diabetyka ze swoją cukrzycą do sześcianu:))

      Usuń
  2. Chłopczyk czy dziewczynka nieważne, grunt, że zdrowe i przesłodkie. A moja sunia, właśnie wybyła do nocnego klubu. Dwa tygodnie pilnowania i psu na budę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że takie niechciane (tylko przez Ciebie, bo sunia nie ma wątpliwości) dzieci swojej suni kocha się najbardziej? Gdyby tylko wybrała dla potomka odpowiedniego ojca: urodziwego, dzianego z urodzenia i na stanowisku ... A może tylko poszła potańczyć z chłopakiem, a Ty od razu że kolacja ze śniadaniem bujna w skutki:))

      Usuń
  3. Racja, że filmik rozczulający i koty mają z Tobą raj na ziemi! Hihi, fajną masz sąsiadkę:) Chociaż wiadomo, że kotka będzie kochać na zabój:))

    Chłopcy czy dziewczynki, kociaczki są kochane:) Foto na dłoni świetne:)
    Uściski!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak czuję, że będzie go kochała na zabój, ...ale sama się łapię na tym, że sama najbardziej kocham tego chłopczyka, i nie dlatego, że chłopczyk, ale że poznaje nas i natychmiast chce na rączki na pieszczoty. Gruba i blondyna nie są takie uczuciowe, byle się najeść i wyspać:))

      Usuń
    2. O kurczę, to będzie Ci się trudno z nim rozstać, ale będziesz mogła go odwiedzać, co?...No chyba, że w końcu zdecydujesz się zatrzymać tego słodziaczka dla siebie:D Jak miałam kocurka, to właśnie też był taki przylepny i nawet na smyczy w szelkach chodził jak piesek przy nodze, spał mi w torebce i tak można było wszędzie z nim pójść:) Wiem, o co Ci chodzi...ehhh...ciężka sprawa.
      Buziaki!:)

      Usuń
    3. Okrutnie mi będzie trudno, ale ta sąsiadka chce chłopca i już. Chyba ją też ujęła słodycz tego chłopaczka (..bierzesz go na ręce, a on obejmuje cię "rączkami", wyobrażasz sobie?) gruba i blondyna to dwa inne światy. Wiem, że trzeba wszystkie wnuki kochać jednakowo, ale.... Czuję, z małego wyrośnie właśnie taki rozkoszny kocurek jak ten, którego miałaś i spał w Twojej torebce:))

      Usuń
  4. Filmik jest genialny, widziałam takie rzeczy w dzieciństwie na własne oczy, kiedy jeszcze nikomu nie śniło się o sterylizacji i nasza kotka co rok miała młode - istny miód na serce:-)
    Ja od razu miałam podejrzenia, że to są dziewczynki, bo takie milusie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wyglądu milusia cała trójeczka, ale charakterki różne. Gruba to osobowość herszta baby, blondyna głuptas (blondynka z dowcipów), a maluszek to cukiereczek w czekoladzie. Jak Mi przestanie karmić to natychmiast jedziemy na sterylizację, troje dzieci to idealna ilosć!

      Usuń
  5. Jestem bardzo rozczarowana Twoim brakiem wiedzy na temat siusiaków i waginek;) Chyba się nie uważało na lekcji biologi;) Widzę, że ostatecznie matka z dziećmi dostała luksusową sypialnię:))) Wcale się nie dziwię, że dzieciaczki obcałowane przez dziadków. Dobrze, że mnie tam nie ma;) Caaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałusy dla maluchów i ich mamy przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie dlatego obciach.... Kolega powiedział: zobaczymy, co mają pod ogonkiem... , a ja że: tego akurat nie musisz sprawdzać, każde kocię ma po siusiaku!
      A potem wyrechotał mnie i ja sama też się śmiałam, że taka jestem wstydliwa, zamiast porządnie się przyjrzeć, to tylko rzuciłam okiem. Myślałam, że mając całą czeredę chłopaków to powinnam wiedzieć, jak skonstruowany jest siusiak... (a w dwóch wypadkach nie było wcale tej konstrukcji!)

      Usuń
  6. No filmik jest przesłodziuchny!!!:)
    Oj zdarza się nawet najlepszym taka pomyłka:) Dawno temu w mojej rodzinie był tylko jeden wujaszek, który chodził po rodzinie sprawdzać płci nowych istotek kocich (i nietylko;) i chyba tylko on był nieomylny w tej kwestii...ale wiesz dlaczego??? Zgadnij jaki był jego zawód:))))) ni, nie weterynarz;)
    Pozdawiam cieplutko:) i te słodziaki Twoje też ...ale bym je poutulała na kolankach....:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wujaszek zajmuje się "seksowaniem" zwierząt? jeżeli jest nieomylny w określaniu płci, to bardzo mi pasuje dla niego taki zawód. Myślę teraz nad nazwą tego zawodu, ale nic nie mogę wymyślić. Nie seksista, nie seksiarz, nie seksownik, tym bardziej nie seksuolog...(jak nie ma takiej specjalizacji weterynaryjnej to wielkie niedopatrzenie, dla zwierząt seks też czasem stanowi problem i nie ma gdzie szukać pomocy)
      Może jednak seksiarz,(brzmi jak sekciarz, jedna literka, a różne światy:))

      Usuń
  7. No babciu to masz jednak 2 wnuczki i 1 wnuczka ;) Filmik jest niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż trudno mi uwierzyć w te dziewczynki... ale babci wszystko jedno:))

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny.